Mam 26 lat. Przygodę z siłownią zacząłem już dawno temu, i co jakiś zdarzały się przerwy, teraz trzeba zachować regularność no i zdrowie też nie będzie mi na razie przeszkadzać.
Co mam na myśli. Około 3-4 lata temu dostałem wodnicy woreczka żółciowego i przez 2 tygodnie lekarz przy moim bólu o tym nie wiedział, nie zlecił też żadnych badań więc byłem leczony na wrzody chociaż mój stan się pogarszał. Poszedłem do innego lekarza jak widziałem, że stan sie nie zmienia gdzie tamten też bez badań od razu stwierdził, że to kamień na woreczku, na następny dzień miałem zabieg jego usunięcia. Kamień był wielkości średniego orzecha włoskiego i blokował drogi żółciowe, dlatego też trzeba było woreczek usunąć (wtedy to już był wór i bogu dziękować, że to we mnie nie pękło).
Po zabiegu trzymałem zalecaną dietę wątrobową (schudłem w 1,5 miesiąca 15 kg), lekarz stwierdził że wszystko jest w normie i nawet wyniki były zadowalające, i że mogę normalnie jeść. Wtedy też spowrotem wróciłem do starych zwyczajów czyli piwko, piwko... jedzenie piwko.
Po pojawieniu się ponownie bólu miałem zrobione USG, okazało się, że miejsce po woreczku po ponad pół roku w ogóle nie zagoilo się, ja o tym nie wiedziałem i moje zaprzestanie diety tylko pogorszyło sprawę, do tego wątroba była w stanie zapalnym, tak samo jak trzustka i śledziona.
Spowrotem zacząłem o siebie dbać, teraz problemów nie mam już prawie w ogóle, od czasu do czasu czuje tylko w środku ukłucia (prawdopodobnie trzustka daje o sobie znać), lekarz twierdzi (ten sam co mnie diagnozował) że to normalne, i jak trzustka raz była uszkodzona to od czasu do czasu będzie boleć i trzeba się przyzwyczaić (gruczoł ten niestety się nie regeneruje, trzeba o niego dbać).
I tutaj przejdziemy już do właściwego tematu i moich pytań.
Od tamtego czasu tak jak mówiłem minęło parę lat, zmieniałem pracę wiadomo jak to w życiu, no i wróciła motywacja do tego, żeby zrobić coś dla siebie i zadbać o lepsze samopoczucie, do tego jeszcze będe chciał iść na nabór do służby typu celnicy, więc też pasuje zrzucić parę kg i zacząć trenować nie tylko siłowo ale też kondycyjnie.
Chodzę regularnie na siłownie, od ponad 3 miesięcy, chodzę po trzy-cztery razy w tygodniu (nie raz jest to poniedzialek sroda piatek, a nie raz np w poniedzialek robie jedna partie, wtorek np biceps triceps, i do tego jeszcze 2 dni w tygodniu, żeby nie zaniedbać ramion barków nóg i reszty) ćwicząc różnie, przeważnie około 1,5 h.
Problemów z zakwasami praktycznie nie mam, przed każdym treningiem staram się poświęcić przynajmniej 10 minut na rozgrzewkę w tym też steper ogólny rozruch i jest w porządku. Nad dietą pracuje, w sensie takim, że wiem o tym, że na diecie trzeba się oprzeć i musze poprostu nauczyć się unikać pewnych rzeczy nie jem już słodkiego i unikam cukru, albo używam go mniej. Jem też bardziej regularnie śniadanie zawsze później drugie i syty obiad ( muszę też jeść regularnie ze względu na brak woreczka ). Pracuje nad sobą aby eliminować późne jedzenie i już praktycznie po godzinie 19 nie jem nic, (kiedyś było różnie dlatego tłuszcz rósł w siłę, teraz trzeba to zmienić) ewentualnie kawałek jakiegoś owoca (wiem, ze prosty cukier ale jednak lepiej to, a głodu nie czuć i witaminki).
Widzę po sobie bardzo pozytywne rezultaty minęło już trochę więcej jak 3 miesiące, wracam powoli do tej siły co była kiedyś (najdłużej chodziłem około 10 miesięcy), i tu pojawił się pomysł dołączenia kreatyny do diety.
Ważę 98 kg przy wzroście ponad 180cm. Generalnie chce zmniejszyć wagę ale nie jest powiedziane, że musi to być twarda redukcja hardcore spalacze (szkodliwe moim zdaniem tymbardziej na sprawy wątrobowe) chce poprostu jeżeli już zmniejszyć wagę to kosztem tłuszczu, więc jeżeli przy suplementacji kreatyną waga będzie ta sama (mięśnie, woda w mięśniu itepe) nie robi to żadnego problemu, byle organizm pozbywał się tłuszczu, a przy dobrej diecie myślę, że tak będzie bo jest go u mnie dostatek.
Jedno co jeszcze chce zmienić, to wysypianie się. I tu trzeba poprostu chodzić wcześniej spać bo przeważnie jest tak, że budzę się do życia dopiero po pracy na siłowni w trakcie rozgrzewki.
Uprzedzając nie potrzebne dyskusje, wiem o tym, że najwięcej da mi zdrowy sen i regularne dobre jedzenie. Na tym się skupie, o kreatyne pytam poprostu jako kolejny element układanki po 3 miesiącach wprowadzania zmian (a jestem już teraz zadowolony, moje ciało wygląda inaczej, i widzę postępy, czasami jednak brakuje trochę siły, albo przy którymś ćwiczeniu na daną partię nie ma jej w ogóle). Z supli nie biorę nic, tylko na moje zdrowie ekstrakt z otropestu i od czasu do czasu dla wątroby hepatil.
Teraz pytania:
1. Jest bardzo dużo opinii na temat skutków stosowania kreatyny, ale bez specjalnych szczegółów, czy przy zwykłej suplementacji ( bez "nasycania" jest możliwe, żeby kreatyna zaszkodziła mojej trzustce ? ( 5g przed i po treningu) + trochę glukozy (co właśnie wzmaga prace trzustki)
2. Jeżeli już decydować się to jaką kreatynę najlepiej (nie znam się kompletnie na rynku odżywek, a jest tego milion i trochę), dla niektórych to może pytanie na marnowanie czasu, ale ktoś może się znać lub zastanawiał się podobnie jak ja i ma swoje doświadczenia.
3. To pytanie łączy się z pytaniem drugim, tzn jaki rodzaj kreatyny wybrac, bo wiadomo nie chodzi tylko o firme i jakość, ale też konkretny rodzaj substancji.
4. Jak najlepiej stosować kreatynę, niektórzy twierdzą, że bez nasycania nie ma sensu stosować, inni uważają że bez nasycania po miesiącu stosowania mięśnie dostaja wystarczającą porcję kreatyny.
5. Czy robić to w cyklach np miesiąc brania, i po nim dwa miesiace przerwy ?
6. Co innego moglibyście dla mnie polecić (najważniejsze oczywiście, żeby dbać o zdrowie)
Oprócz tego muszę sobie zrobić jeszcze badania krwi i wyniki wątrobowe/trzustkowe, żeby sprawdzić czy narządy funkcjonują dobrze, i czy mam wszystkie współczynniki w normie, to wiem.
Pozdrawiam wszystkich czytających :)