ostatnio z powodu ogólnego osłabienia, typu senność, brak chęci do trenigu, a także osłabienia libido (rzadziej mi się chce, brak porannych erekcji, a jak są, to słabe, cięższe dojście do orgazmu), postanowiłem zrobić sobie badania krwi.
Mam 31 lat. Morfologia, żelazo, glukoza, tarczyca w porządku. Nigdy nie robiłem żadnego cyklu, zadaję to pytanie tutaj, bo tutaj najwięksi spece.
Testosteron całkowity - 935 ng/dl (norma: 241-827)
Wolny testosteron - 17,75 pg/ml (norma: 4,5 - 42)
Estradiol - 44,7 pg/ml (norma: 11,3 - 43,2)
Prolaktyna - 9,60 ng/ml (norma: 4,04 - 15,20)
FT 4 delikatnie podniesione.
Jak widać b. wysoki teść całkowity i dość biedny w stosunku do niego wolny. Także zbyt wysoki estradiol. Byłem u endokrynologa, jak można było się spodziewać, zbył mnie, mówiąc, że wszystko w porządku. Jednak ja już się nie czuję tak jurny jak kiedyś, a właśnie poznałem nową dziewczynę.
Zastanawia mnie o czym może świadczyć taka rozbieżność teścia całkowitego i wolnego. Z tego co wiem, testosteron biodostępny = testosteron wolny + testosteron związany z albuminą (czyli łatwo rozwiązywalny). I suma sumarum nie powinienem się chyba (?) martwić.
Ale czemu tak dużo całkowitego teścia jest w tak niewielkiej ilości konwertowany do wolnego? Za dużo SHBG? Za dużo Estradiolu? Czy da się to jakoś w naturalny sposób obniżyć? Jakaś inna przyczyna (np. kortyzol?). Jakie jeszcze ewentualne badania wykonać?
Czy jest sens dla inhibitora czy czegoś podobnego, żeby zbić E2? Ja wiem, że to nie jest jakaś porażająca ilość, ale jednak czuję, że czułbym się lepiej jakby był 2x mniejszy. Ale czy jest sens pchać się w leki z tego powodu? Martwi mnie to, że ten całkowity teść zamiast w wolny zamienia się w estrogeny.
Będę wdzięczny za jakiekolwiek sugestie. Pozdrawiam pakerów.
Buckie