A właśnie uważam, że jesteś w błędzie - domowy fast-food, smażony na zdrowym tłuszczu, w odpowiedni sposób - bez przegrzewania takiego tłuszczu - będzie o wiele mniej szkodliwy :). W domu możemy na głębokim tłuszczu usmażyć 1, 2 czy 3 porcje jedzenia, a następnie go wyrzucić, a w knajpach smaży się z oszczędności wiele więcej razy i nie jest to ściśle kontrolowane - dopóki nie zabija zapachem i nie jest czarne, dopóty się smaży.
Druga sprawa - w restauracjach KFC w innych krajach mają produkty o niższej zawartości tłuszczy trans, czyli da się? - Da się... Tylko polskie przepisy, świadomość klientów i warunki ekonomiczne temu nie sprzyjają. Ale sądzę, że niejeden klient uświadomiony, że np. taki "serek" to złe tłuszcze, wolałby zapłacić nawet 50gr więcej i kupić do tej buły normalny ser. Co z tego, że oni te sery od kogoś kupują? Wszystko kupują, wszystkie półprodukty - ale myślisz, że oni nie wiedzą, co robią? Doskonale wiedzą, po prostu przez nieświadomość klientów taki szajs uciąga. Dopóki będą mieli z tego zyski i nie będą ograniczeni przepisami, będą to ludziom wciskać.
A nasze przepisy, uchwalane za walizkę $ przez naszych kochanych polityków, są na korzyść takich firm, a nie na korzyść klientów i ochrony ich zdrowia.
Z drugiej strony, jak kupisz frytki za granicą, to one są blade i gumowe - nie przyrumienione i niesmaczne... Zapewne po części za sprawą regulacji prawnych ograniczających udział izomerów trans w jedzeniu. Taka skrajność też nie wydaje się fajna
. Chyba lepiej zjeść te frytki rzadziej, ale ze smakiem, a gotowane kartofle to sobie można samemu zrobić w domu...