Wyglądało to tak - ćwiczyłem dzień przed (dzień był siłka + aeroby, jestem na redukcji, na razie było 1800 kcal), w dzień spożycia alkoholu nie. Trochę taki cheat day był w piątek nie liczyłem kcal, potem tak ok. 0.5l czystej, potem Chicken Box Duży w McDonaldzie, potem duży kufel piwa, potem 0.25l czystej i na koniec 2 butelkowe piwka.
Zabawę zacząłem o 19, skończyłem o 3 następnego dnia. Potem spałem od 3 do 17, parę przebudzeń na wymioty - jakikolwiek posiłek/płyn natychmiast zwracany, zacząłem w miarę normalnie jeść dopiero o 18-19. Także jeśli mój ostatni posiłek był w Mcdonaldzie gdzieś koło 23, wychodzi na to że bez płynów (nie licząc wódy i piwa) i posiłków pociągnąłem... ok. 19 godzin. Dodając do tego wymioty, "potężną" nietrzeźwość i efekty uboczne trwające do dziś na 101% doprowadziłem do katabolizmu i odwodnienia.
Co do efektów ubocznych - drastyczny spadek siły (przykładowo - w rampie 5-ce przy pompkach na poręczach przed zachlaniem dochodziłem do 35kg, teraz przy 25kg jest tragedia) i kondycji, praca mnie męczy (po 8 godzinach pracy czuję się wyrąbany jak bym ciągnął 12 godzinne nadgodziny, pracuję fizycznie, wcześniej dawałem radę na luzie). Co do budowy ciała wygląda to jakby ze mięśnie wyparowały + doszedł tłuszcz.
Od tamtego piątku do dzisiaj robiłem dalej plan z redukcji (5-cio dniowy push/pull/leg/aeroby/interwały/obiegi) tylko kcal podbijałem stopniowo idąc od 2000 kcal do 2200 z dnia na dzień. Dalej jestem wyniszczony, żadnej poprawy....
Zatem pytanie moje jest takie - ćwiczyć czy odpoczywać?
Ewentualnie jeśli ćwiczyć to:
- kontynuować redukcję?
- zacząć masować, podbić kaloryczność i po jakimś czasie wrócić do redukcji?
Naprawdę zacząłem się martwić i nie wiem co dalej...
Pozdrawiam.
Zmieniony przez - janisław71830 w dniu 2017-11-11 09:54:43