Od około 1,5 miesiąca zacząłem redukować tkankę tłuszczową, którą nabrałem przez około 2 letni okres przerwy od siłowni. Przez czas przerwy moja waga dobiła do 98,5 kg przy wzroście 183 cm z widoczną otyłością brzuszną... Zastosowałem więc diete ok. 1900 kcal (Białko 40%, Węgle 40%, Fat 20%) dziennie aktualnie schudłem 9 kg i ważę 89,5 kg. Mierząc obwód brzucha przed redukowaniem miałem ok. 109 cm o.0 Teraz wynosi on 99,5 cm. Planuje zakończyć redukcję na 85 kg
1. Mój finałowy cel to zredukowanie mięśnia piwnego do ok. 90 cm, a następnie wejście na mase żeby osiągnąć ok. 95 kg przy utrzymaniu podobnych wymiarów talii ( w tej wadze zakończyłem ćwiczyć 2 lata temu z z wymiarami brzucha ok. 90 cm, łapa 41-42 cm reszte wymiarów niestety niezbyt pamiętam...) Moje pytanie jest następujące czy schodząc do wagi 85 kg i mając obwód brzucha powyżej 90 cm wchodzić na masę,żeby później znowu zredukować się do chcianego wymiaru talii, czy też ciągnąć redukcje do wagi kiedy brzuch będzie miał ten wymiar, a dopiero potem masa?
Z niższą wagą nieczuje się zbyt konfortowo ponieważ gdzieś do 17 roku życia ważyłem ok. 65 kg. Od 18 roku życia ćwiczyłem 3 lata z krótkimi przerwami, praktycznie cały czas robiłem diety masowe, można powiedzieć że to moja pierwsza dieta redukcyjna. Nigdy nie zależało mi na super płaskim brzuchu i sześciopaku dlatego wymiar ok. 90 cm jest dla mnie odpowiednim oczywiście przy odpowiedniej proporcji ciała.
2. Wejście na mase W wieku 19 lat byłem na pierwszym cyklu metanabol solo ok. 100 tabsów, potem w wieku 20-21 lat byłem na dłuższym 3 miesięcznym cyklu: na start 100 meta ( 3 tabsy ed), 10 strzałów propionatu co 2 dni przez pierwszy miesiąć i do tego sustanol przez 3 miesiące 250mg co 4 dni, na odblok clomid. Wiadomo po suście spadki były dużo większe, ale po cyklu jadąc na kreatynie i diecie zerowej z cyklu i tak byłem zadowolony bo trochę mięsa na mnie zostało.
Ćwiczyć przestałem chwilę przed wyjazdem za granice. Do tej pory cały czas pracuję na budowie dlatego wracając do siłowni swoją dietę rozbijam na 4 posiłki dziennie, a ćwicze w wieczornych godzinach po pracy przy pomocy hantli, gryfów robiąc w tygodniu takie partie jak barki, biceps, triceps, brzuch. W weekendy klata, plecy, nogi, ponieważ wtedy mam dostęp do sprzętów na siłowni (podobnie ćwiczyłem parę lat temu).
Czy schodząc z redukcji i wchodząc na masę jest sens dorzucić propa bez obawy o zalanie? Po metce i suście pamiętam że dość konkretnie mnie zalewało przy diecie 4000 kcal. Czy też odpuścić sobie bombe i powoli robić ok. 1 kg miesięcznie kontrolując wagę?
Pozdrawiam i proszę o opinię ;)