xortonZ innej beczki - jesteś pewien, że dobrze liczysz kalorie? Ważysz jedzenie? Uwzględniasz wszystkie drobiazgi?
Tak, ważę z dokładnością do 1g i liczę skrupulatnie (np. 2g cukru do mizerii, czy 3g przyprawy do mięsa też biorę pod uwagę).
Jak sobie przypomnę co jadłem przed odchudzaniem to spokojnie osiągałem wyliczone zapotrzebowanie, ale wystarczyło że zjadłem 2 tabliczki czekolady tygodniowo i wypiłem 2 szklanki soku dziennie to już miałem średnio 350kcal/dzień więcej.
Teraz zrezygnował z powyższych, przy odchudzaniu pomniejszył mi się trochę żołądek i w dodatku jem potrawy nisko kaloryczne, a sycące typu kasza + pierś z kurczaka, zamiast ziemniaki + karkówka w sosie. Te parę drobiazgów składa się na to, że ciężko mi wcisnąć w siebie 2000kcal i odchudzanie jest dla mnie łatwiejsze niż jedzenie z bilansem na 0.
Ale w ostatnim tygodniu już udało mi się 3 razy osiągnąć 2000kcal, a średnią 1850kcal, więc pod tym względem jest lepiej (500kcal więcej niż tydzień wcześniej). Ciekawe jak to wpłynie na wagę, jutro pomiar.
dudeeBardziej interesującym wskaźnikiem jest ŁG lub indeks insulinowy.
Ale przecież jedno wynika z drugiego, szczególnie jak mowa jest o ziemniakach, które w większości są złożone z węglowodanów i jak się je daje do obiadu to w dużych ilościach. To wszystko składa się na duży ŁG. Rozumiem że w przypadku cukru do herbaty czy czekolady można się nie przejmować IG bo jak zjem kostkę to ŁG będzie mały, ale z tymi ziemniakami to nie rozumiem dlaczego twierdzicie, że mam się nie przejmować IG skoro idzie on w parze z wysokim ŁG.