To co najważniejsze pogrubiłem a to co mi leży po prostu napisałem
Na początek nadmienię że jestem po kilkunastu konsultacjach lekarskich, aktualnie stanąłem w miejscu przez brak pomysłów naszej dzielnej służby zdrowia.
Więc jest tak, dolegliwości bólowe zaczęły się u mnie od zwyczajnych kolek przy cardio, jednak po przyjęciu masy leków ból zaczął pojawiać się przy odginaniu oraz rozciąganiu mięśnia. Początkowo trafiłem do lekarza rodzinnego który stwierdził że jest to nerwoból, po przypisaniu leków które nie pomogły zostałem skierowany na wizytę u kardiologa z podejrzeniem choroby serca (koszt całej konsultacji wyniósł mnie 350zł). Po USG, EKG oraz konsultacji kardiolog zalecił wstrzymać się z treningami gdyż podejrzewa co najwyżej naciągnięcie mięśnia. Po badaniach u kardiologa wróciłem do lekarza rodzinnego aby otrzymać kolejne skierowania, tym razem dostałem skierowanie na RTG klatki piersiowej gdyż w takim wypadku najprawdopodobniej mam uszkodzone któreś z żeber. Po wykonaniu zdjęć (co też parę złotych kosztowało, przepraszam że tak o tym przypominam, ale po prostu czuję się zirytowany podejściem lekarzy) które nic nie wykazały zostałem skierowany na badania krwi oraz moczu i ku zaskoczeniu okazało się że wyniki są dobre. Zostałem skierowany do neurologa no bo przecież to musi być jakaś choroba a nie zwyczajna zmiana przeciążeniowa, kolejne koszta i kolejna diagnoza stwierdzająca u mnie prawidłowość całego układu. Na chwilę obecną lekarz po tylu skierowaniach stwierdził że musiałem naderwać mięsień - po prostu to logiczne, po wywiadzie jest to najbardziej prawdopodobna opcja. Za mną cztery tygodnie zwolnienia i żadnego leczenia. Ostatecznie trafiłem do lekarza medycyny pracy który stwierdził że przyczyną bólu jest bark.
Ogólnie co się stało, ćwiczę parę lat i nigdy nie miałem problemów zdrowotnych, po kilku latach siłowni gdzie nigdy się nie rozciągałem przeszedłem na ćwiczenia kalisteniczne. Podejrzewam że uraz nabyłem podczas wykonywania dipów. Dipy nie były ciężkie, robiłem je luźno ale podejrzewam że moje mięśnie nie były nigdy przygotowane na taki zakres ruchu, dipy wykonywałem bez żadnego dodatkowego obciążenia a dolegliwości bólowe pojawiły się dopiero przy bieganiu na bieżni, teraz ból odczuwam podczas odginania czy leżenia na boku (prawy mięsień). Kontuzja nie pojawiła się nagle, do tej pory jestem sprawny mobilnie i mogę wykonywać pompki, choć od momentu pierwszych badań zrezygnowałem z treningów, po prostu gdyby nie kolki podczas biegu niczego bym u siebie nie podejrzewał. Nie było żadnego siniaka ani zaczerwienienia, nie ma żadnej deformacji z wyjątkiem opuchlizny w tym miejscu. Leki przeciwzapalne które dostałem nie pomogły, najwięcej opatrunki z lodu, co wykombinowałem dopiero dwa dni temu. Czy ktoś miał jakieś podobne doświadczenie? Co mógłbym u siebie podejrzewać? Najchętniej udałbym się po prostu do ortopedy i wykonał USG mięśni, ale na obecną chwilę jestem tak wydojony z kasy przez te prywatne wizyty że nie mam jak odwiedzić prywatnie jakiegokolwiek lekarza; całe "leczenie" wyniosło mnie jakieś 800zł przecież to jest tragedia aby nic się nie dowiedzieć. Mam 19 lat, 173cm wzrostu oraz 86kg wagi w momencie wykonywania ćwiczenia, nie wiem, ale może nadwaga miała jakiś negatywniejszy wpływ na to.