20lat, mężczyzna
waga: 63,7kg
wzrost; 178
fat % = 10.3%( o ile wierzyć tanicie)
muscle mass- 54.2kg
moja przygoda z siłownią jak i aktywnością fizyczną trwa od ponad roku, warto nadmienić że moja sywletka przechodziła wiele zmian - od wychudzonego chłopca, po pulchnego nastolatka, aż do skinny fat.
Aktualnie staram się lekko wyrzeźbić, nie zależy mi mocno na przybraniu na masie jednak chciałbym, żeby proporcje były zdrowe i jeżeli przybranie pomoże mi osiągnąć cel to nie mam żadnych oporów.
Średnio na treningi poświęcam 4 dni - w tym 2 siłowe i 2 cardio( wysoka intensywność przez 40 min - tabata, lub bieganie w plenerze około 30 minut)
Problem polega na tym, że widzę wiele pozytywnych zmian w moim ciele jak i samopoczuciu jednak wciąż jestem nieusatysfakcjonowany z tego jak wygląda mój brzuch- pomimo szczupłej sylwetki wydaje się on mieć duzo zgromadzonego tłuszczu i pomimo ćwiczeń siłowych skierowanych w jego strone jak i cardio rosną tylko mięśnie, a tłuszcz stoi w miejscu.
Z posiłkami jest róznie, mam żelazne zasady odnośnie tego, żeby zjeść śniadanie i kolacje - w miare możliwości jeść często ale mało no i pije ponad 2l wody w dni nietreningowe. Cukier jest zastąpiony erytrytolem, a dodawanie soli wykluczone. Przechodziłem przez różne etapy kaloryczności - zaczynałem od 1,500kcal w celu zrzucenia 'oponki', gdzie 4 dni były treningowe ( co było błędem przy takiej aktywności fizycznej i doprowadziło do kompulsywnych ataków głodu) i teraz staram się stopniowo zwiększać przyjmowane kalorie.
Cały problem polega w tym, że jestem w czarnym punkcie gdzie nie wiem co będzie korzystniejsze dla sylwetki , czy powinienem przyjmowac 2,800 kalorii i lekko przybrać na masie ( po wyliczeniu z tematu w dziale), czy starać się redukować - o ile to coś da.
Z góry dziękuje za pomoc i wyrozumiałość!