W lipcu się pogorszyło i mam napady codziennie, może to już nawet nie wygląda jak napad bo jedzenie nie jest pochłanianie w ciągu jednej chwili ale przekłada się to na cały dzień i potrafię na śniadanie zjeść 1000-2000 kcal, później znowu coś, jakaś przekąska mała, znowu posiłek, deser, itd.
Zauważyłam że moja waga się nie zmienia pomimo tego że spokojnie jadałam i to nierzadko koło 3-4 tys. kalorii a czasem nawet więcej, czasem mniej, wiadomo. Nie chodzę na siłownie, moja jedyna aktywność to spacery i staram się często wychodzić ale też bez przesady, że patrzę czy w telefonie mam 10 tys. kroków. Może bardziej podświadomie, ale różnie wychodzi - raz 30 tys. w ciągu tygodnia a raz 100 tys. kroków.
Według kalkulatora na utrzymanie powinnam jeść 2700 kcal, tyle, że boję się, że znowu dojdzie do napadów, bo jak czuję się pełna to zaczynam jeść więcej i więcej aż nie mogę wstać. Aktualnie ważę 65 kg (choć myślałam że 70 na pewno będzie na wadze) i nie wiem jak się zabrać za to jedzenie, jak nie liczę kalorii to albo jem za mało i mam obsesję liczenia wszystkiego w głowie, zawyżania kalorii albo znowu dużo za dużo, bo daje sobie luz.
Zdaję sobie sprawę, że to w głównej mierze sprawa dla psychologa ale chciałabym uzyskać jakieś rady od Was w sprawie jedzenia bo widziałam podobne przypadki. Chcę schudnąć te 5 kg by wyglądać tak jak wcześniej, akceptuję siebie aktualnie ale wolę nie wymieniać wszystkich pary spodni na większe bo jednak szkoda mi pieniędzy haha
1. wiek 18 lat
2. kobieta
3. schudnąć odrobinę
4. 65 kg
5. 175 cm
6. ze zdj. poglądowych koło 20-25%
7. spacery, uczę się
8. chodziłam na siłownie 2 lata ale chce do tego wrócić dopiero kiedy nie będę traktowała tego jako kary jak czasami było a jako coś co mi sprawia przyjemność:)
9. diety 1000-1500 kcal; iifym; teraz jem wszystko i wszystkiego za dużo;)
10. może coś z tarczycą
11. -