Tutaj przechodzimy do wyjaśnień dlaczego nie robiłem deload: w każdym roku miałem jakieś przerwy od trenowania spowodowane a to w pierwszych latach brakiem chęci i trwało to niekiedy miesiąc czy w porywach dwa. Czasem jakaś kontuzja. Dwa razy w roku przynajmniej tydzień wakacji gdzie liczył się odpoczynek i o treningu nie było mowy. Tak więc nie wiem czy słusznie ale uznałem, że przerwy mam więc nie muszę robić deload.
W tej chwili mój trening jest na zupełnie innym poziomie, wyniki też są już takie powiedziałbym poważniejsze i chciałbym się rozwijać w każdym aspekcie więc nie chce zaniedbać żadnego koniecznego czynnika.
Zastanawiam się kiedy i w jaki sposób się za to zabrać. Ja generalnie do tego stopnia uwielbiam dźwigać, że podnoszenie małych ciężarów itd będzie dla mnie stratą czasu chociaż wiem, że ten krok w tył ma za zadanie umożliwienie zrobienia dwóch kroków do przodu.
Wstępnie rozważam deload w ostatnim tygodniu bądź 10 dniach grudnia gdzie trenowałbym lekko, rzadziej (np zamiast 6 treningów tygodniowo 3.) i co trening/codziennie chodził do sauny i oczywiście zadbał o dużą ilość snu (to takie moje założenia, żeby zrobić to dobrze).