Rok temu zacząłem redukcję z poziomu 113 kg / 185 cm. Wcześniejsze próby stopniowego obcinania kalorii z poziomu 3000 do 1800 nie przyniosły praktycznie żadnego skutku. Potem przez pół roku leciałem na keto co pozwoliło mi zbić wagę na ~87 kg.
Przez kolejne 2-3 miesiące bujałem się w okolicach 87 kg (+/-2). Wtedy też rozpocząłem HRT w celu podbicia testosteronu. Polepszone samopoczucie spowodowało, że wróciła chęć na treningi. Zacząłem lecieć Greyskullem i trzymać dietę (2500 kcal, 190B, 120W, 130T), do tego 2h aerobów w tygodniu. Przez trzy miesiące zrobiłem trochę mięsa ale też złapałem tłuszczu. Obecnie ważę 91,5 kg. Mimo ciężkiego treningu 4 x w tygodniu i biegania/roweru nie jestem w stanie tego zredukować.
Podczas wizyty u endo poruszyłem ten problem. Kazał zrobić badania hormonów tarczycy i krzywą cukrową.
FT3 - 6,52 (3,13 - 6,76)
FT4 - 18,45 (12 - 22)
TSH - 2,49 (0,25 - 4,2)
Insulina na czczo: 10,3 (2,6 - 25)
Po 30 min: 97
Po 60 min: 38
Po 120 min: 62
Po tym miałem testowo wrzucić Euthyrox 50 1x1 codziennie. Efektów spektakularnych nie zauważyłem. TSH spadło do 1,2.
A ja cały czas mimo trzymania michy i treningu mam problem z redukcją. Minus kaloryczny na mnie nie działa, jedynie ketoza. Ale na ketozie nie jestem w stanie ćwiczyć.
Jaka może być tego przyczyna i co ewentualnie proponujecie zbadać czy zarzucić?