...
dzień dobry. Witam wszystkich którzy zechcą udzielić mi krótkiej informacji na pytanie jak się odżywiać. przybliżę swoją sytuację. 28 lat, kobieta, 168cm/67 kg. tłuszcz 25%, mięśnie 39%.kiedyś uprawiająca biegi aktualnie tryb siedzący. połowa mojego życia to walka z ,,nadwagą'' na początku wyimaginowaną, obecnie, już realną. wiedzę na temat diet dotychczas zdobyłam z gazet telewizji, książek. jako nastolatka miałam dobrą wagę , ale postanowiłam się odchudzać. zaczęłam biegać 5-10 km i ograniczyłam kcal do 1500 dziennie. trwało to około 3 lata. schudłam do 50 kg na 168 cm wzrostu.moja dieta opierała się w tym czasie na kaszach, kurczaku, płatkach owsianych, tłuszczu w niej nie było.po pewnym czasie wpadłam w depresję. potem urodziłam dziecko i przestałam ćwiczyć, jadłam co było pod ręką ale ograniczałam ilość. w ciągu 3 lat przytyłam do 60kg. zaczęłam szukać diet, wpadłam na pomysł postu. odbyłam 7dni o wodzie, schudłam 2kg. efekt utrzymał się przez kilka miesięcy po czym przytyłam 3 kg.próbowałam wrócić do biegania, ale obciążająca psychicznie i fizycznie praca uniemożliwiła mi to. w pracy jadłam nie raz śniadanie o 14 po południu, przeważnie białą bułkę z serem żółtym, do tego kawa kawa i kawa. wieczorem nie miałam siły nic gotować, zaczęła powracać depresja. zapychałam się piwem i chipsami. te chwile słabości były oczywiście przeplatane postanowieniem poprawy. mimo dobrych chęci i silnej motywacji nie miałam zielonego pojęcia co zrobić by było lepiej. sportu nie byłam w stanie wprowadzić, bo lata byle jakiego odżywiania odbiły się na kondycji mięśni i stawów. np. po biegu na 12 km który odbyłam kilka razy, ból i skurcze mięśni i stawów nie opuszczały mnie przez kilka bezsennych nocy ,a rano trzeba wstać do pracy. zdesperowana, dowiedziałam się o diecie kwaśniewskiego. zaczęłam jeść jajka i tłuszcz nie zbyt mi to pasowało ale wytrzymałam 3 tygodnie. waga ani nie drgnęła na poziomie 68 kg/168cm wzrostu. więc zrezygnowałam. chciałam wrócić do sposobu odżywiania opartego na węglowodanach złożonych i białku, ale naczytałam się tyle o dobrodziejstwach diety tłuszczowej, że bałam się odstawić tłuszcze. spośród nich wybierałam domowe masło, olej lniany, olej rzepakowy, czasem smalec wieprzowy. zaczęłam mieszać wszystko białko, tłuszcze, węgle. nie wiedząc co jest dobre a co nie. przy tym wszystkim jadłam mało.przykładowo;śniadanie 1 kromka chleba +2 parówki wieprzowe(źródło kolagenu wg.mnie), obiad jedno danie np. zupa lub ziemniak mięso smażone lub pieczone, surówki, ryba, itp. kolacja ,zazwyczaj byle co. np. paczka chipsów, lub w ogóle zaczęłam pomijać obiad i kolacje zastępując je drinkami. ostatecznie postanowiłam się oczyścić przez dietę dąbrowskiej. przeprowadzałam ją 12 dni. owszem schudłam 3 kg. ale teraz nie wiem jak mam zacząć normalnie jeść . najgorsze jest to że przez te lata nabawiłam się wstrętu psychicznego do niektórych produktów np. kaszy, makaronu, mięsa mleka. wydaje mi się że jeśli to zjem od razu przytyję . chyba sama sobie już z tym nie poradzę. mogę powiedzieć że na walkę z własnym ciałem i zdrowiem zmarnowałam pół życia.obecnie ważę 67kg/168 wzrostu, poziom tłuszczu 25%, mięśni 38%. wiem, że to nie tragedia, ale tragedią jest to że psychicznie jestem już wrakiem. coraz częściej nie chce mi się walczyć o siebie. jeśli ktoś ma podobne doświadczenia proszę o poradę. acha, chciałabym dodać, że taka typowa dieta, której zasady nie są mi obce, węglowodany złożone, białko ,mało tłuszczu, ograniczenie kcal, nie sprawdza się u mnie, jeśli nie podejmuję dość intensywnych ćwiczeń. nie tyję ale też i nie chudnę. próbowałam tego już kilka razy dokładając lekki trening 3-4 razy w tygodniu i zero efektu.
Zmieniony przez - paulina199 w dniu 2019-03-30 10:40:26
Zmieniony przez - paulina199 w dniu 2019-03-30 10:45:33