Ostatni raz na treningu boksu byłem ok 1,5roku temu, trenowałem z 8 miesiecy i sie mega wciąnąłm, ale kilka miesiecy przed maturą zrezygnowałem aby dostać się na swoje wymarzone studia, dostałem się ale przytyłem z wagi 85 do 105kg bo już sie wszystko wymsknęło z pod kontroli, teraz od prawie 4 tyg jestem na ketozie i chciałbym zacząć boks, ALE... nie jestem dobrze przygotowany kondycyjnie ,biegam kilka razy wtygodniu od stycznia, ale to nadal nie jest chociaz w polowie to co kiedyś, pompki? z taka masa i bez cwiczeń, to ciężko by było mi zrobić chociażby takei coś jak 10 okrązen i kazde okrązenie to pompki np. 1 okrazanie 10 2 okrazenie 9 i tak az do 1 , nie ma opcji abym to zrobil chociaz w polowie... Po za tym wstydzę się trenera bo u mnie w miescie jest ten sam, a zrezygnowałem tak dzien po dniu i to wygladalo troche dziwnei w moim przypadku, a bardzo mnie do tego ciągnie juz od dawna...
Trening jest w wtorek na 17, waszym zdaniem powinienem tak czy siak pojsc i robic wszystko tak abym dal rade a jak czegos nie moge zrobic to leciec dalej?
Czy może pobawić się najpierw w interwały bo od tego tygodnia zaczynam bo tak to biegałem sobie na km i porobić jakieś ćwiczenia w domu/ w parku co kalisteniki lub pojsc na silke?
Jakie jest wasze zdanie ? :P iść i nie patrzeć na to wszystko czy moze sie przygotować?