21 lat, 83kg, 185cm. W styczniu zacząłem redukcję wagi. Na początek zrobiłem szok dla organizmu i dostarczałem około 600kcal dziennie. Po 2 tygodniach zacząłem jeść 5 posiłków dziennie, ale obecnie robię 1000-1500kcal dziennie i nie czuję przy tym głodu. Spadło 17kg i teraz już dalej iść nie chce. Wiem, że ilość dostarczanych przeze mnie kcal jest zbyt mała, ale nie do końca rozumiem, jak to działa w organizmie? Jedząc więcej, to znaczy tyle ile powinien dostać teraz mój organizm, będę chudnąć? Jeśli dobrze rozumiem, zwolnił mój metabolizm, a organizm zaczął bronić się przed utratą kolejnych kg? Myślę nad rozpoczęciem biegania, ale wydaje mi się, że bez odpowiedniego podejścia w odżywianiu nie przyniesie to porządanych efektów. Co zatem powinienem zrobić? Dostarczać wymaganą ilość kcal + biegi? Czy przez jakiś czas zrobić nadwyżkę kaloryczną, a dopiero później wrócić do odpowiedniej redukcji?
Mój dzień wygląda zazwyczaj tak:
Śniadanie: Kromka razowego chleba, plaster szynki drobiowej, dwa plastry pomidora,
kawa z mlekiem i słodzikiem.
Drugie śniadanie: Jabłko / Kawa z mlekiem i słodzikiem
Obiad: tutaj różnie, czasem zjem jedną kromkę, a czasem coś pożywniejszego - ryż z kurczakiem / warzywa z ryżem itp.
Przekąska: Owoc / Jogurt z owocami
Kolacja: Kromka razowego chleba, plaster szynki / Sałatka z warzyw / Omlet