Jestem od dziecka wychowany na dragon ballu, wiec silownei sobie postawilem jakies 6 lat temu. Przy wadze 68 kg(16 cm nadgarstki, 178 wzrost)
Rok czasu jadlem duzo,(bulki, makarony, 4500 kalori) nic tylko sralem, tyle ile jadlem na rzadko, i tak dokladalem kalorie, zmiemialem treningi, pierwszy rok zlecial. No jak to gowniarz, zjadlem. Metke bez osbloku, woda spadla, powrot do zera
Znow kombinowalem z dietami, kaloriami, wrzucilem tescia na 3 miechy, odstawilem, zrobilem biedny odblok i z oponka stanalem na 67 kg xd pozniej troche balowalem, a ze bylem z ciezkiego towarzystwa, to nieswiadomie lecialy dragi, piwerka co tydzien przez rok i bylem zdziwiony ze nei rosne hehe
W 2015 maly przelom, dowiedzialem sie o low carb(4700 kalori, 3gB 2 worki ryzu, tluszcz na odp******) co chwile slodycze - problemy z flakami i wrzucilem trena a 3 miechy i tescia moze na pol roku, rok, bo ciagle zakladalem ze po prostu mam ch**owe geny pitolenie hehe ale
Nagle zaczalem rosnac przez 5 miesiecy, nie wiedzialem czy to low carb, czy tren, j**alo mnie to i tak z 70 do 86 wskoczylem(7 krotnie zawyzomy estradiol, yebalo mnei to) nie zdawajac sobie sprawy z konsekwencji. Niedoczytujac, niedopytujac, zmarnowalem kolejny cykl, po nim wszystko spadlo lacznei do 72 kg, poddac sie chcialem, wprowadzili mnei w swiat klubow, test byl ponad norme i sie zaczelo, balety alko dupeczki, jak opetany. Osiem piw w piatki, liter wodki w soboty, jakies spidy, zarcie - myslalem ze spoko poniedzialek ledwo co silka, tak jakos do czwartku. Przychodzil piatek, balety i skamlanie ze nic nie idzie
Pozniej postanowilem bardziej wszystko poukladac, zrobilem zbilansowana diete przy 71 kg 3600 kalori i szok, miesiac rosnalem i stop,,myslalem znow ze geny i wrzucilem 600 mg tescia(leci drugi rok) przez ten czas nabilem sie woda do 74 kilogramow i teraz najwazniejsze
Nabawilem sie nerwic, deprech co wyszlo mi na plus, bo zaczalem myslec samodzielnie, nei wiem jak to ujac ale, tak jabym hm zmadrzal xd i zaczalem zapinac trening okej, diete tez, regeneracje, alko odstawilem, balety tez,,zaczal ukladac zycie, kalorii mialem. 4 tys na highcarb, no ale ciagle waga stala przy 74 kilogramach. Jeszcze w tym roku, nie przeszkadzalo mi ze mam ciagle srkai po 4 x na dzien wczesniej, az nie nabawilem sie p******na na punkcie "zdrowego organizmu" i stalo sie. Po hm tylu latach, moglem sobie pozwolic na rozsadniejsze kroki, wydlem w tym roku z 800 zl na badania od dietetyka, nauczylem sie sam wszystko rozpisywac i jak sie okazalo
Nietolerancje pokarmowe na gluten i pare innycj ciulstw, jak reka odjal - i nagle
Zero sraczek, kibelek 2 razy na dzien,, zdrowo,,super sen, myslenie "przejrzyste" mozg zaczal zap*****lac, zaczalem lepiej ojj duzo lepiej myslec,,zyc i zaczalem w koncu, po tylu lstach rosnac, nabierac sily, co prawda do dopiero poltora miecha bez glutenu, przy 3800 kcal wbilem bedac dalej na 600 mg testa z 5-6 kg i ciagle sie rozwijam, tak ze moja przestroga dla innnych, ktorzy mysla ze silownia i dieta powinny wystarczyc jest to, zebyscie skupili sie na organizmie, nauczyli sie go sluchac, eliminowac pokarmy ktore sie nie wchlaniaja jezeli macie problemy z lapaniem miesnia, mi to pomoglo, szkoda tylko ze tak pozno bo zdazylem nabawic sie refluksow, pokopaniem troche krwi, problemow w pracy przez ciagle przymulania, zasypiania, nawet deprechy mnie od zarcia braly. Kazdy pomiar byl dla mnie lzami w oczach z kolejnej porazki xP
Teraz tylko odstawie za dwa miesiace testosteron i dopiero na starosc do niego wroce, z glowa, a z silowni nadal, nie zrezygnuje, tym bardziej ze w koncu mam jakies efekty.
Musialem sie pochwalic tym jakos haha
Mam tylko nadzieje, ze uda mi sie dojsc na sucho do swojego limitu genetycznego, po takich dlugich treningach (z przerwami po porazce i powrotami po 2 tygodniach), ze nie popieprzylem sobie za bardzo tym wszystkim w glowie, ciele.
Tak ze ten, szacun za upartosc i darzenie do celu, hejt za d****ne i Lekkomyslne podejscie do tematu
Trzymajcie sie :D