Tak samo nie rozumiem sensu zakładania na gryf specjalnej "matki" - sam z takiego czegoś korzystam podczas przysiadów bo strasznie bolą mnie potem plecy w miejscu spoczywania sztangi i wtedy to ma jakiś sens... ale zauważyłem że pewne grono osób które przesiaduje u mnie na siłowni korzysta z tego ustrojstwa tylko po to aby izolować uderzenie sztangi o klatkę - w ten sposób sztanga odbija się od ich klatki i początkowa faza wyciskania jest tak jakby oszukana pędem.
Może to ja czegoś nie rozumiem, ale jest to dla mnie totalny idiotyzm i gdy tylko widzę takie zjawisko to zęby zaciskam żeby tej głupoty ludziom nie wytykać. Próbowałem sobie to nawet jakoś wyjaśnić, że Ci amatorzy próbują naśladować faktycznych trójboistów którzy skaczą po ciężarach dochodzących do dwustu kilogramów - ale w ich przypadku widać że nawet spory mostek nie skraca w dużej mierze drogi jaką sztanga musi pokonać, jest ta aktywacja mięśni piersiowych ale na stercie filmików. Odbijanie sztangi od klaty można nawet zaobserwować u dość znanego "instruktora" który prowadzi kanał na Youtube - squats and milk czy jakoś tak. Śmieszne
Ale może to ja mam dwie takie same półkule mózgowe i czegoś nie rozumiem, co o tym myślicie?