Zastanawiam się czy coś zmienić w moich ćwiczeniach.
Mam 176cm i 76kg.
Jestem na redukcji ok. 1800kcal (ale często ciężko mi dobić to takiej kaloryczność i wychodzi mniej). Ćwiczę na silowni, na którą dojeżdżam rowerem (15minut) 4 razy w tygodniu (siłowo, 2x góra i 2x dół) wychodzi mi tak około 1,5h.
Po siłowni idę na basen i tam robię 12 basenów (25m i po 1-2min przerwy) bo więcej nie jestem w stanie. I zastanawiam się czy ten basen ma sens jak w sumie tak mało tam pływam, bo się szybko męczę i czy nie lepiej zamienić to na orbitrek, na którym wytrzymam nawet godzinę, żeby spalić więcej kalorii?
Ćwiczę tak dopiero drugi tydzień, waga leci opornie, ale też zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek, ale kiedy ostatnio po prostu ograniczyłam słodkie jedzenie i jedzenie na noc to waga leciała od razu, około 1kg/tydzień.
Zauważyłam też, że kiedyś przy samym ograniczeniu kalorii do 1500kcal i praktycznie zerowej aktywności (tyle co do tramwaju i na uczelnie, cały dzień siedzę) to waga leciała, gdy dołożyłam jeżdżenie na rowerku stacjonarnym 3x w tygodniu to waga leciała, ale gdy zwiększyłam ćwiczenia do 5x w tyg. to waga już stała.
Co byście zmienili i jak z kalorycznością, czy powinnam jesc więcej?