Zastanawiałam się długo czy tutaj napisać, ale być może znajdzie się osoba, która ma wiedzę i podpowie mi czy rzeczywiście problem leży gdzieś głębiej czy zmienienie diety/treningów przyniesie rezultat.
Kiedyś miałam zaburzenia odżywiania i bardzo niską wagę, jednak po kilku latach leczenia, udało się z tego wyjść i te problemy są za mną (ponad 5 lat jest ok). Jednak niedawno 2 lata temu wpadłam w depresję, leczyłam się farmakologicznie waga znacząco wzrosła, być może także dlatego, że od ok. tego samego czasu zaczęłam brać leki hormonalne (które też jako skutek często powodują zatrzymywanie wody i tycie). W ciągu niepełnego roku przytyłam ponad 10 kg. Dodam, że zawsze byłam szczupła i aktywna fizycznie. Trenowałam bieganie, później trenowałam na siłowni. Jem ok. 2000-2500 kcal dziennie, czasem mniej. Zawsze byłam szczupła, mogłam dużo jeść, a waga i tak była w przedziale 47-50 kg max. Teraz ważę 61 kg/164 cm.
Zastanawiam się z czego to wynika nagłe przytycie i trudności ze zrzuceniem kilogramów. Leki przestałam brać ok. 4 miesięcy temu. Czy jednak nadal utrzymują się w organizmie i przez to ciężko coś zrzucić czy przemiana materii tak bardzo spadła? Czy po prostu sobie tak wmawiam.. Robiłam badania podstawowe i wszystko było w normie. Prawie po każdym posiłku mam wydęty brzuch, widzę po sobie, że nadal jestem opuchnięta od zatrzymanej wody. Jem zdrowo, czasami zdarzy się coś słodkiego/mniej zdrowego. Pomimo, iż ćwiczę ok. 4 razy w tyg. z czego 3 treningi są bardzo mocne, to nie widać nic po mnie, aby sylwetka jakoś była zarysowana. Waga cały czas stoi w miejscu albo lekko się zwiększa.. Macie jakieś rady? Czy może zamiast samemu ustalać sobie dietę i treningi lepiej zasięgnąć porady specjalisty?
Z góry bardzo dziękuję za rady.
wszystko w Twoich rękach!