Od dłuższego czasu zmagam sie z problemem który się nasili. Chodzi mi o zasypianie po sytych posilkach już od tak dawna, że zdążyłem się przyzwyczaić.
Staram się jeść regularnie, dieta jakieś 3600-4000 kcal, high carb zbilansowane chociaż ostatnio po prostu bardziej "na oko"
Z rana 5-6 głównie szejk z białkiem, jest ok
OK 9 główna baza jest ryz+ rodzaj mięsa, tłuszczu, warzyw - tu już potrafi mnie po 10-20 min ściąć nawet w pracy średnio do 30 minut
O 12-13 jem to co wyżej i problem jest dużo mniejszy
O 15 zrobiłem trening,
po17 wypiłem gainera, godzinę później zjadłem to co o 9/12+ domowy ziemniaczek z zurkiem, miałem kupę czasu wolnego, ziomek miał wpaść po mnie za 2h, chciałem pograć, zrelaksować się dupa. Wstawione budziki nie pomogły, kolega się nie dopukal i wstałem o1 k***a w nocy...
Głównie to jak zjem o15-16 ostatnio (bo dopiero wróciłem na treningi) to tak 1-2h śpię codziennie, mimo snu po 7+h
Przebudzenie po takim śnie odczuwam tak:
Wysuszone usta i koniuszki palcow
Pełen fest żołądek + uczucie "zjadłbym coś", czasem nawet w brzuchu burknie nawet jak pelny
Często jak wstanie, jestem przyj**any,,w pracy między 6 a 7 mam rozruch, gdzie czuje się jakbym był naj**any
Morfo glukoza krzywa cukrowa, insuliniwa, dawno robione ale były dobre przy tycj problemach
Ogólnie jestem 3 rok na cyklu teściem, mam refluks żołądka a te moje K. O ZAUWAŻYŁEM głównie mocniejsze imbardziej do syta się najem
Brak mi pomysłów już.
Myślałem o diecie ketogennej ale to chyba obciąża watrobe, jelita i zoladek