Może ktoś mi doradzi w następującej kwestii:
3m-ce temu zacząłem przygodę na siłowni na nowo. Jako że chciałbym pozbyć się małej oponki na brzuchu zacząłem od redukcji. Plan treningów rozpisał mi trener, staram się jeść co 3-4h (4 posiłki dziennie) uważając na ich jakość i wychodzi około 1800kcal na dobę. Cwiczę 3-4 razy na tydzień(po każdym treningu siłowym z planu kończę interwałem 20/10 lub bieżnią 10min 13km/h. Jak to na początku siła rośnie z tygodnia na tydzień, z każdym treningiem dokładam do chociaż jednego ćwiczenia, stosuję białko Olimp, przedtreningówkę z olimpa blackweiler shred (działa słabo na mnie) i spalacz tłuszczu w capsach IRON HORSE BURN SHAPE 2.0. póki co po tym czasie w klacie doszło 4cm, w ramieniu 1cm a w pasie spadło 2cm. Waga spada średnio 0,4kg na tydzień.
Za lekko ponad tydzień skończy się Iron horse i teraz mam pytanie, czy jest sens nadal cisnąć redukcję i katować ten brzuch (idzie to opornie) czy lepiej zacząć robić masę, nabrać trochę mięśni i wtedy na nowo rozpocząć redukcję?
moja waga aktualnie 78,6kg, 183cm, ramie 31cm, klata 97cm, talia 87cm, pas 92cm
i jeszcze jedno, co polecacie dodać lub zmienić w suplementach biorąc pod uwagę zostanie na redukcji lub przeskok na mase? budżet 200-300zł max
i przy okazji co sądzicie o prohormonach? Pytam z ciekawości bo ktoś mi je polecał.
dzięki i pozdrawiam