nadmierny wzwód i ashwagandha

Od około miesiąca temu wróciłem do treningów (kiedyś ćwiczyłem z mniejszymi lub większymi przerwami), ale tym razem oprócz diety postanowiłem sobie dodać do tego ashwagandhe. Zaciekawił mnie ten produkt i opis o podwyższeniu testosteronu, nie wiem czy to placebo czy coś mi odbiło ale coś jest nie tak. Nie jestem nastolatkiem, niedługo stuknie mi 30 lat i nie miałem tak wcześniej. Od około pół roku nie mam partnerki (ani stałej ani seksualnej) i właściwie czuje się świetnie. Rano mam taki wzwód jakby miał mi zaraz pęknąć penis i muszę sikać do wanny, potem w dniu miewam wzwód w bez sensownych sytuacjach. Niedawno jak pracowniczka żabki oddawała mi resztę i przy tym dotknęła dłonią mojej dłoni to musiałem się szybko ulotnić, bo zaczął wstawać jakby mi co najmniej klęknęła pod ladą i sięgnęła do spodni. Tak wiem, logika wskazuje na to żebym sobie "ulżył" czy to przy pomocy kobiety czy przy pomocy swojej ręki. Nie ma takiej opcji, odkąd ani nikt mi nie robi dobrze ani ja sam to jestem jakiś zadowolony z życia. Nie wzbudza się u mnie agresja ani nic z tych rzeczy, a wręcz przeciwnie. Nawet zacząłem rozmawiać z lokatorem jak z człowiekiem mimo że od dłuższego czasu się do siebie nie odzywamy (kiedyś kopnął mi psa i dostał za to liścia, obraził się). Wszystko jest ok tylko te częste wzwody to ja nie wiem, jak sobie z tym poradzić? Dodam że jestem pełen energii i w zyciu sie tak dobrze nie czułem.

tak jak napisałeś, pierwsze co przychodzi na myśl, to "spuść z kija"
po drugie, ashwagandha rzeczywiście ma działanie zwiększające libido, więc możesz mieć takie przypadłości. Do tego dochodzi trening zwiększający stężenie testosteronu i jeśli masz jeszcze dietę na zerze kalorycznym lub bilans dodatni, to nieszczęście gotowe.

Po prostu jesteś podatny na ten suplement i jak widać dobrze trafiłeś. Tylko pogratulować skuteczności.