Krótka metryczka na początek:
Wiek: 21l
Wzrost: 183cm
Waga: 92kg
Od jesieni 2018 wpadłem w pułapkę braku libido, złego samopoczucia i ogólnego braku chęci do wszystkiego. Dosłownie warzywo, które najchętniej ograniczyłoby wszystkie możliwe aktywności do tych, które potrzebne są do przeżycia. Do tego okresu nie mialem problemu z wysypianiem się i braniem z życia garściami. Przyjaciel stawał na baczność kiedy był potrzebny i nigdy nie zawodził, samopoczucie też było na kosmicznym poziomie. W skrócie nic mi nie dolegało. Jedyne co, to nie pamiętam czasów kiedy miałem poranny namiot.
Jesienią wszystko szlag trafił, przyjaciel zaczął zawodzić, libido spadło mi do zera, samopoczucie upadło na ryj. Początkowo zwalałem to na "heh jesienne przesilenie" i byłem pewny, że wszystko przejdzie jak się polepszy za oknem.
Trwało to cały czas do lutego, aż zdecydowałem się zrobić podstawowe badania tj. prolka, teść wolny i całkowity i udać się do urologa.
PRL (Prolaktyna) (N59) ↑ 23,7 ng/ml 4,6 — 21,4
Testosteron (O41) ↑ 9,32 ng/ml 2,8 — 8
Testosteron wolny (O41) 20,04 pg/ml Mężczyźni: 4,5 - 42 pg/ml
TSH (L69) 1,700 mIU/L 0,27 — 4,2
Cholesterol całkowity w surowicy (I99) 157,6 mg/dl 115 — 190
Cholesterol HDL w surowicy (K01) 70,9 mg/dl > 40
Cholesterol LDL (wyliczany) (K03) 76 mg/dl
Nie-HDL 87 mg/dl
Triglicerydy w surowicy (O49) 53,48 mg/dl < 150,0
Urolog za bardzo się nie przejął wynikami, zrobił mi USG, pomacał jądra i uznał, że wszystko jest w porządku. Zarzucił receptę na sildenafil żeby ożywić ziomeczka i w sumie na tym przygody się skończyły.
Początkowo zadowolony z tego, że w końcu mogę gościa postawić na baczność i cieszyć się współżyciem zlałem temat i żyłem z dnia na dzień. Dopóki nie uświadomiłem sobie, że hej kurvva mam 20 lat i muszę łykać niebieskie tabsy żeby sprostać zadaniu? Poszperałem w necie i uświadomiłem sobie, że podbita prolaktyna to największy wróg męskości i zacząłem łykać cabaser na jej zbicie. Praktycznie cały czas trzyma się do teraz przy 0. Czy odczułem poprawę jakości życia i współżycia? Ani trochę... Zacząłem coraz bardziej pogrążać się w swojej beznadziejnośći i braku chęci do życia. Coś tam dałem się hormonom rozhustać w lato i obserwować zmiany.
Sprawa wygląda teraz tak: Przyjaciel często zawodzi, jak już się da go podstawić to muszę korzystać póki mogę bo zaraz chce opadać, nie mogę utrzymać erekcji i kończę w przysłowiowe TRZY RUCHY XD. Bardzo szybko dochodzę i wtedy już koniec, nie ma szans na drugi raz bo ziomek nie drgnie.
Zrobiłem sobie trochę szerszy zakres badań i tak prezentują się wyniki:
Estradiol ↑ 47,6 pg/ml 7,63 — 42,60
Globulina wiążąca hormony płciowe (SHBG) (I83) ↓ 16,1 nmol/l 17,3 — 65,8
Progesteron 0,42 ng/ml 0,2 — 1,4
Kortyzol (M31) 18,48 ug/dl 5,27 - 22,45 (godz 7:00-9:30)
PRL (Prolaktyna) (N59) ↓ 1,5 ng/ml 4,6 — 21,4
Testosteron (O41) 6,56 ng/ml 2,8 — 8
Mocz i morfo okej
No i co można zaobserwować - Estradiol wysoko, SHGB cholernie nisko, Progesteron przy dolnej granicy, Kortyzol przy górnej. Teść całkowity nie cieszy się już strzałeczką w górę. Prolaktyna nisko bo cały czas łykam cabaser - domyślać się tylko mogę że byłaby srogo ponad normę. Wiem, że na pewno zabrakło przy aktualnym badaniu wolnego teścia, ale uzupełnię go w tym tygodniu.
No i tak sobie żyję, ospały rano, ospały po południu, ospały wieczorem bez chęci na życie i współżycie... Poważnie nie wiem co moja dziewczyna jeszcze robi przy takim zmulasie xD Wyobraźcie sobie jak na domówce tydzień temu trzy srogo nagrzane laski wręcz na Ciebie skaczą, a Ty musisz sobie odpuścić nawet fantazje, bo prędzej przyjaciel schowa się do d.py niż stanie :D
Proszę was o analizę aktualnych wyników i pomoc. Co jeszcze dorzucić do pełnej puli badań, zanim machnę się do endo? Szczerze wolę rozpisać się tutaj i liczyć na pomoc profesjonalistów, niż lekarzy, po tym jak urolog nie popisał się za bardzo. Hormony jak widać rozchwiane, o co mam zadbać żeby powoli zacząć z powrotem czerpać przyjemność z życia i ożywić przyjaciela?
Bardzo wam z góry dziękuję za każdą pomoc i wskazówkę - jest na miarę złota!!
pozdr