Mam taki problem, że próbuje trochę zrzucić kg, ale podjadam między posiłkami...Nie dlatego, że jestem głodna tylko po prostu mam bardzo duży apetyt, lubię jedzenie i może też trochę podjadam ze stresu. Nie jem słodyczy, wiem, że są dla mnie złe. Podjadam głównie owoce, czasem jak zostanie trochę makaronu z obiadu (gotuję pełnoziarnisty) to podjadam go- o tak z sitka biorę i jem jakby to były chipsy (wiem bardzo dziwny nawyk).
Czy da się jakoś pokonać ten psychiczny głód? Nie tylko przeszkadza to mi utrzymać mój ustalony cel kaloryczny, ale też źle się czuję z myślą, że właśnie zjadłam banana mimo że nie byłam wcale głodna...
Trochę o mnie:
waga: 58kg
wzrost: 164cm
płeć: kobieta
Co jadłam dziś, przykładowy jadłospis:
Śniadanie:
Owsianka z siemieniem lnianym
II śniadanie:
Jabłko
Obiad:
3 jajka sadzone i łosoś
Kolacja:
Jeszcze nie nadeszła, ale planuję po pół godzinnym treningu wypić podwójną porcję odżywki białkowej (wiem, że nie powinno się zastępować posiłku odżywką ale mam braki w białku)
Nie wydaję mi się, żebym jadła za mało, faktycznie patrząc na moją dietę to kalorie ucięłam dość, ale ja wcale nie chodzę głodna, jestem zawsze syta, więc chyba jem wystarczająco dużo.