Kto mówi że suplementacja żelazem jest toksyczna etc. nie wie co mówi. 5 dni suplementacji 34mg elementarnego żelaza z fumeranu żelaza i skóra z bladej jak mąka staje się brązowa - jak po opalaniu. Mózg też lepiej pracuje. Oczywiście pierwsze godziny mogą być kłopotliwe ale organizm zaczyna produkować ferrytynę która wiąże wolne żelazo i dopiero ta związana forma jest aktywna - korzystna. Jeżeli coś na początku psuje nasze samopoczucie nie oznacza że tak musi być cały czas. Niedogodność w teraźniejszości, długofalowa korzyść w przyszłości. Cukier na odwrót, korzyść w teraźniejszości, tragedia w przyszłości.
Oczywiście każdy jest inny, nie każdy ma anemię. Niektórzy mają nawet genetycznie uwarunkowany nadmiar żelaza. U mnie to musi być stała suplementacja, widocznie moje ciało bardzo szybko się go pozbywa.
Uroda idzie na duży plus, brak zmęczenia, lepsza koncentracja, pamięć, ogólnie duża poprawa. Skąd wiem że to od żelaza ? Bo żelazo przyszło do mnie tydzień wcześniej niż wszystko inne. Na początku byłem bardzo zniechęcony, poza tym brałem na czczo bez dodatkowej suplementacji, miałem doła. Po kilku dniach nie ten człowiek, skóra przyciemniona, ładna - mniejszy stres, nie męczę się już przy wysiłku, lepiej oddycham, koncentracja na plus. Co ciekawe dzisiaj wziąłem żelazo z innymi suplementami i bez żadnego doła, a nawet lepsze samopoczucie, widocznie musi być w obecności białek, witaminy C etc.
Ludzie ze swojego punktu widzenia chcą narzucać zdanie innym, bez twardych dowodów wysuwają za daleko wysunięte "teorie" opinie. Ile ja się naczytałem opinii naukowców, ile artykułów o tym że żelazo szkodzi... - i bez wzmianki o korzyściach z żelaza przy niedoborach, co ciekawe jest artykuł na innym forum kulturystycznym pod tytułem "Żelazo - Uważaj z Nadmiarem!", ręce opadają, na siłę wyciąga przykłady by obrzydzić WSZYSTKIM suplementację, nie tylko to, bardzo wszystko upraszcza, pokazuje tylko w negatywnym świetle... Pewnie chłop ma nadmiar żelaza i pieprzy z tego punktu widzenia nie starając się zrozumieć całości. W dniu w którym pisał artykuł miał 24 lata... Typ ledwo ze szkoły wyszedł a pisze POPULARNE artykuły nie mając o niczym pojęcia. Wyciągnął zlepek informacji o żelazie pasujących do jego wiary i mamy gotowy, karygodny artykuł.
Najgorsze w takich artykułach nie są przedstawiane fakty, a wplątane w to wszystko opinie autora, i głupkowate pytania. To czytelnik sam powinien wyciągać wnioski, autor najwyżej może dać na końcu artykułu podsumowanie z własnymi wnioskami. Od początku razi niechęć autora do żywności z dużą ilością żelaza, do suplementacji. Opinia wplątana w fakty... Nieumiejętność pisania naukowych tekstów. Narzucanie wiary innym. I jeszcze końcowa nazwa rozdziału pod tytułem: 'głupota' przypieczętowuje głupotę, ignorancję i ego autora.
Poziom tych ludzi jest zatrważających, komentarz pod artykułem: "Ja jestem blady jak papier, jem mało warzyw i owoców, ale jak oddawałem krew to wyniki miałem wzorowe i poziom żelaza za niski nie był :)", poziom żelaza, a ferrytyny pewnie nie oznaczył... Wolne żelazo po rozpadzie czerwonej krwinki musi być przywiązane do ferrytyny, co za tym idzie organizm dostaje sygnał do produkcji tego białka - stąd nawet ferrytyna w normie nie musi oznaczać braku anemii. Każdy ma pewne ilości czerwonych krwinek, więc akurat przy rozpadzie ich dużej ilości ferrytyna może być wysoka. Anemie widać po odcieniu skóry (nawet osoba czarna może mieć niezdrowo wyglądającą skórę, bez kontrastu), mała liczba czerwonych krwinek w których jest żelazo oznacza małe ilości żelaza (zapasy np. duża ilość czerwonych krwinek) w
organizmie. Czerwone krwinki dostarczają tlen komórkom, niedotlenione mięśnie, mózg. Każdy wysiłek wiąże się z szybkim przemęczeniem, odkładaniem zadań na później... Są też anemie z braku niektórych witamin z grupy B - utrudnione korzystanie z zapasów np. z wątroby, szybszy rozpad czerwonych krwinek (wyniki krwi mogą być dobre) - u mnie jest to anemia z niedoborów żelaza. Dodałem witaminy B więc będzie jeszcze lepiej niż z samym żelazem.
Najgorsze jak idziesz do prywatnego lekarza i zauważasz że nie wie o wielu rzeczach o których ty wiesz. Lekarze nie doszkalają się, nie czytają badań. Pewnie tych dobrych jest garstka, reszta stanęła w rozwoju zaraz po studiach i to pewnie na miernych ocenach... Nie masz na kogo liczyć, licz na siebie. Często zdarzają się mało ogarnięci, nie potrafią łączyć faktów z różnych dziedzin, skupieni na swojej dziedzinie marnują czas, pieniądze i zdrowie klienta/pacjenta. Na przykład wiele zaburzeń psychicznych wynika z niedoborów pokarmowych, co psychiatra na to ? Przepisze ci lek i truj się człowieku, a on ma klienta co 2 miesiące wizyta 200 zł. Na razie ufam jedynie dietetykom, stomatologom, i.in. od naprawy ciała. Chociaż ostatnio trafiłem na dobrego endokrynologa, kazał mi iść do dietetyka z niedoczynnością tarczycy ale przepisał na początek euthyrox. Tacy lekarze to skarb, wie że niedoczynność może być od złej diety, niedoborów a nie na całe życie. Nie ma gorszych lekarzy od psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów - wiele problemów wynikających z niedoborów, złej diety a oni "leczą" cię (maskują niedobory) całe lata. Z resztą to głośny temat, masa ludzi przechodzi psychoterapie wieloletnie a ich problemem okazuje się niedoczynność tarczycy, czy inne problemy zdrowotne. Ani psychoterapeuta, ani psychiatra nie powie ci żebyś się przebadał, nie da skierowania na badania choćby krwi. Ludzie bez duszy. To są moje doświadczenia i mogę potwierdzić to co mówi Tomasz Witkowski. Czytałem też mnóstwo opinii że tacy sami są neurolodzy, przepisują toksyczne leki, często wyniszczające organizm, a przyczyna problemu zupełnie gdzie indziej... W zdrowym ciele zdrowy duch, nigdy nie na odwrót, choć pewnie są bardzo ciężkie przypadki uwarunkowane genetycznie, ale dzisiaj z normalnych ludzi robi się wariatów (np. uogólnione lęki które z tego co czytałem dotykają nawet ponad 30% amerykanów = wariat według psychiatrii, masa nowych zaburzeń, uzależnień wszystko do leczenia bo to przecież wariaci). Zabawne co podpowiada google po wpisaniu "psychiatrzy to ", najczęstsze słowa idioci, szarlatani, oszuści. To wszystko według popularności, widać po tym jaka jest to skala problemu... To była główna motywacja do zakupu moich suplementów - i teraz po tygodniu widzę że witaminy i mikroelementy to same korzyści... Ludzie wokół gadają: "po co ci to, to sztuczna chemia, idź do kościoła, do endokrynologa etc.", masa artykułów zniechęcających do przyjmowania suplementów, ja to kupiłem pomimo to, pod prąd, i zadziałało. Magnez mniejszy poziom stresu, żelazo zdrowy wygląd i samopoczucie, witaminy B i odeszły zaburzenia kompulsywno-obsesyjne jak ręką odjął. Zdrowy wygląd ma również przełożenie na pewność siebie, poczucie wartości, masa połączeń przyczynowo-skutkowych, wszystko dzięki zwykłym mikroelementom... Inne mikroelementy też ważne ale mniej widoczne, ale... lepiej zapobiegać niż leczyć.
Zmieniony przez - martin9175 w dniu 2020-03-11 18:57:19