Na wstępie - mam 164 cm wzrostu i 126 kg wagi. 28 lat. Możecie sobie wyobrazić jak lujowo wyglądam i jak lujowo jest ogarniać życie. Z problemów to:
- Zajadana Nerwica/Depresja
- Lekka niedoczynność tarczycy (leczona, więc to nie problem).
- Nadciśnienie
Mam tak naprawdę 2 pytania:
1) Jestem w opór ulany i tu jest pierwszy problem - na siłowni napinacze itd. Nie jestem przekonany. Stąd pytanie jest w tym wątku.
2) Trudniejsze pytanie - czy znacie jakieś sprawdzone arty jak zacząć, co robić itd (przeczytałem jak zacząć w SFD ale ja jestem NAPRAWDĘ ulany, tak w opór).
Dodam, że pracuję w IT (yup, siedzę na dupie całymi dniami). Ostatnio zacząłem trening adaptacyjny "Ćwiczenia na siedząco dla osób bardzo otyłych trening w domu" z jednej ze stron (nie będę podawał, żeby nie robić reklamy). Generalnie spodobało mi się, git majenoz itd, ale zastanawiam się czy nie powinienem robić czegoś więcej (w kontekście treningu).
Mieliście w ogóle takich podopiecznych / byliście w takiej sytuacji? Skąd brać motywację, żeby ćwiczyć. TBH ostatnio trening to najprzyjemniejsza rzecz jaka mnie spotkała.
Tak czy siak - mam nadzieję, że pomożecie. Gdybym nie był aż tak ulany to bym brał pierwsze z brzegu porady z forum ale prawdę mówiąc obawiam się, żeby mi coś nie strzeliło gdzieś tam. Ah i mam przepuklinę w rozjechanym kręgosłupie, więc to jest nieco problematyczne.
Co byście polecali? Siłówki się trochę boje z w/w względów. Czy po prostu jechać z adaptacyjnym te 6 tygodni a później ... no właśnie - co później?
Pozdrawiam!