Trochę się zapuściłem, więc nadszedł czas na ostrą naprawę mojego ciała. Mam 24 lata, ważę 105 kg przy 183 cm wzrostu i życie z taka ilością tłuszczu jest katorgą (zwłaszcza że przez większość życia byłem bardzo aktywnym sportowo chłopakiem). Właśnie - nie ma sensu wrzucać zdjęcia sylwetki z powodu długiego zastoju i zdecydowanie większość ciała stanowi tkanka tłuszczowa. Niestety mamy czasy epidemii i nie mogę ćwiczyć na basenie (co jest dla mnie najprzyjemniejszą formą treningu), więc zostaje rower.
Moim celem jest zredukowanie tłuszczu z całego ciała, zwłaszcza z brzucha i z ud (nie martwię się paleniem mięśni). Oprócz tego moje stawy coraz ciężej znoszą za dużą wagę i odczuwam ciągły ból kolan (coś w rodzaju ścisku powodującego dyskomfort w chodzeniu - o skakaniu np do bloku w siatkówce nie ma nawet mowy) dlatego chciałbym żeby moje ćwiczenia były w miarę bezpieczne i dlatego też odrzucam bieganie jako główną formę aktywności. Dodatkowym celem (po redukcji , albo jeśli to możliwe w trakcie) jest wzmacnianie mięśni pleców, brzucha oraz ud (żeby odciążyć kości i stawy).
Czy ktoś z Was mógłby mi doradzić jak powinny wyglądać treningi rowerowe tj. ile razy w tygodniu, o której porze dnia i jak dlugo? Jaka intensywność? Aktualnie przejeżdżam jakieś 20-25km w 50min - 1h bez żadnych przerw czy zatrzymywania, na w miarę równym terenie.
Nie wiem też jak liczyć kalorie - wiem że muszę obciąć X kalorii od ilości podstawowej ale czy ta ilość podstawowa powinna być jakoś szczególnie wyższa przez to że trenuję?
Wiem że jest też kwestia jedzenia przed i po treningu - każdy pisze co innego. Jedni żebym nie jadł do godziny po treningu inni że w trakcie mam jeść, jeszcze inni żeby z rana na czczo jeździć. Gubię się w tym wszystkim. Pomóżcie proszę :)