Dzień dobry, na samym wstępie pragnę powiedzieć, iż wiem, że moje działanie było bezsensowne i wyniszczające, zatem przejdę do meritum. W 3 miesiące straciłam ok 10 kg, obawiam się niestety, że były to głównie mięśnie, ponieważ po wprowadzeniu mojej dziennej podaży kalorycznej okazało się że jem poniżej mojego BMR, bardzo przestraszyłam się tym faktem i za pomocą metody reverse diet zwiększałam kaloryczność diety. Obecnie jem 1650 kcal i moja waga się utrzymuje. Chodzę na siłownie 4 razy w tygodniu + 2 razy wykonuje ćwiczenia HIIT, byłam również u dietetyka, który zalecił mi wprowadzenie diety normakalorycznej, która wynosiłaby 1850 kcal. Jak już wcześniej wspominałam 1650 kcal i
waga stoi w miejscu. Co mam zrobić w tym przypadku, nadal stopniowo zwiększać kalorie czy przejść do 1850. Taka podaż kalorii jaka jest 1650 nie daje mi możliwości nawet na udaną redukcje. Jestem załamana czuje, że nie da się odkręcić tej adaptacji metabolicznej, a moje wszystkie starania i te kilogramy, które utraciłam pójdą na marne.
Mam 165 cm i ważę 55 kg, mam mało mięśni przy BF 24%, przecież to jakiś koszmar, który zafundowałam sobie z własnej niewiedzy i głupoty.
Proszę o jakieś rady