Na początku sierpnia tego roku miałem upadek na rowerze - upadek na głowę i prawy bark (dzięki Bogu - bark przyjął większość uderzenia). Lekarz na wizycie kontrolnej mówił, że do października będzie git. Powoli lepiej, ale pewnie jeszcze przynajmniej pół roku zanim będę mógł coś podźwigać - obecnie ledwo jedną pompkę na poręczach robię. Tomograf robiony w szpitalu, jest pełna ruchomość, więc git. Krwiak się wchłonie prędzej czy później i człowiek będzie mógł dźwigać.
Tylko... jest to ten sam bark, co pobolewa mnie już od około 3 lat. Bagatelizowałem sprawę, bo raz bolał, potem przestawał. Jak nie ćwiczyłem to było generalnie lepiej itp., więc olałem temat. Po upadku jakoś łatwiej go przeciążyć i pobolewa bardziej, w zasadzie codziennie, więc pora coś z tym zrobić.
Mam RTG tego barku sprzed 2 lat (ale ten sam problem) i Tomograf sprzed 4 miesięcy. Myślałem, żeby jeszcze USG zrobić, tylko czy w tym wypadku, gdy ten bark wciąż jest obity po upadku, nie będzie to w żaden sposób przeszkadzało w diagnozie? Coś jak gazy w jelitach zasłaniające pozostałe struktury przy USG.
Objawy prawego barku:
-czuć, że jest delikatnie słabszy - przy wyciskaniu hantlami czy "żołnierzu" odpada szybciej niż lewy, który mógłby jeszcze dźwigać
-podnosząc ramiona do góry i napinając bicepsy nie mogę do końca napiąć prawego bicepsa (tak 90%), podczas gdy w przypadku lewego zero dyskomfortu
-charakterystyczne strzelanie w porównaniu do lewego, który jedynie "cicho" przeskakuje.
-jak coś trzymam przez dłuższy czas w prawej ręce, nawet niekoniecznie ciężkiego, chociażby głupią siatkę z zakupami, to bark jakby "opadał z sił". Podobnie jest z hantlami na siłowni - mogłem się zajeżdżać w Push Press i nic nie boli, a ruch trzymania czegoś zawsze zaraz wywoływał dyskomfort.
Dorobić USG i z kompletem badań do lekarza.
Jeszcze odnośnie kolana, bo też mnie coś zaczęło pobolewać w lipcu tego roku - zaczęło się od wykroków po za krótkiej rozgrzewce (nauczka jest). Odpuściłem siady, wykroki, oszczędzałem kolano. Nic to nie zmieniło niestety. Jak nie ćwiczyłem i wyeliminowałem siady to lepiej, ale już od blisko 5 miesięcy ćwiczę małymi ciężarami na nogi i poprawy nie ma, więc trzeba zacząć diagnozować.
Coś oprócz USG kolana mógłbym jeszcze sprawdzić myślicie?
Objawy:
-uczucie jakby coś było "zblokowane" przy prostowaniu nogi, np. żeby napiąć czworogłowy, musiałem najpierw z całej siły spiąć całe kopyto, żeby "pstryknąć" kolanem. Inaczej przy napinaniu mięśnia taki jakby blok w kolanie. Generalnie już tak kiedyś miałem w obu kolanach jak szły większe ciężary, ale zawsze chwila odpoczynku i jak nowe. Teraz niestety nie.
-ból nasila się albo pojawia się zaraz po założeniu wyższych butów
Dzięki za pomoc i wskazówki.