Pisze tutaj gdyż poszukuje porady jaką drogę obrać w diagnozie bólów kręgosłupa...
Zacznę od początku. Od kilku lat cierpię na bóle kręgosłupa w odcinku lędźwiowym z powtarzającą się rwą kulszową, pobolewa mnie też w odcinku piersiowym.
Oczywiście przy każdym epizodzie chodziłem do lekarza POZ który dawał leki przeciwzapalne oraz rehabilitacje, miałem trzy lata temu robione też RTG na którym nic nie wyszło poza lekką skoliozą.
Ponad dwa lata temu po kolejnym epizodzie rwy kulszowej poszedłem do kręgarza którzy powiedział mi że miałem wybite dwa dyski jeden w odcinku piersiowym drugi w lędźwiowym. (Sprawdzona osoba). (Jeśli dobrze pamiętam chodziło o dwa dyski).
Oczywiście poszedłem do do niego po kolejnej wizycie u lekarza POZ który olewa sprawę i daje leki przeciwzapalne i rehabilitacje (prądy, leserki i inne cuda które wiem że mi nie pomagają).
Sam również zacząłem szukać informacji w sieci o tym i ćwiczyłem mięśnie brzucha, pleców, ćwiczenia na skoliozę itp.
Przez około rok miałem spokój czasem po dużym wysiłku fizycznym lekkie bóle, ale mogłem funkcjonować.
Później zacząłem budować dom, ciężki czas, prawie wszystko robiłem sam, rano do pracy, popołudnie na budowie. Po roku się przeprowadziłem, no i kręgosłup znów się odzywa dość mocno.
Znów oczywiście rwa kulszowa, nie miałem siły w jednej nodze, utykałem, leczenie przeciwzapalne no i jak zawsze skierowanie na rehabilitacje.
Poszedłem do kręgarza, ale niestety mój sprawdzony obecnie nie przejmuje. (Starszy człowiek).
Od lekarza POZ dostałem też pas lędźwiowy do ciężkich prac.
Jednak postanowiłem się ostro za to wziąć, gdyż jestem dość młody a nie ma dnia żeby nie bolał mnie kręgosłup, trochę podziwiam i na drugi dzień pół godziny zbieram się z łóżka.
Obecnie mam takie sytuacje że przy podnoszeniu kilku kilogramów poczuje ciepło w odcinku lędźwiowym i na drugi dzień nie mam siły wyjąć 12 kilogramowego dziecka z łóżka, w rękach siłę mam ale nie potrafię się wyprostować z dzieckiem gdy się nachylę po niego. Wtedy idę na drążek wieszam się na nim, kilka głębokich wydechów i coś "pyknie" w odcinku lędźwiowym i wtedy za jakiś czas jest ok...
Ręce mi opadają na naszą służbę zdrowia, lekarz POZ zlecił tylko RTG na którym nic nie było widać poza skoliozą.
Znów wybieram się do lekarza ale nie wyjdę z gabinetu póki nie da mi skierowań do ortopedy na rezonans czy coś.
Wykonałbym rezonans prywatnie ale z tego co czytam to chyba nie tania sprawa?
Obecnie 5 na 7 dni w tygodniu rano czuje lekki ból z odcinku lędźwiowym który promieniuje do pośladka, jak się rozchodzę to jest ok... No i ból w odcinku piersiowym ale ten nie jest jakiś uciążliwy i pojawia się jak mocno popracuje.
Jak posiedzę przy komputerze to kolejnego dnia znów mnie łapie mocniejsza rwa kulszowa i np. w nocy utykam idąc do toalety, czy rano przez chwilę póki się nie rozchodzę.To jest taka amplituda w jeden dzień jest ok, pracuje podnoszę (oczywiście z pasem na prostym kręgosłupie) a w drugi rano staje pół godziny żeby jakoś się zebrać, szczerze mówiąc już nie pamiętam tygodnia w którym mnie nie bolał kręgosłup, leków przeciwbólowych nie biorę gdyż już się przyzwyczaiłem ale pewnie z wiekiem będzie gorzej.
Oczywiście ćwiczę regularnie, codziennie się rozciągam, zwisam na drążku, bez tego jak mnie złapie rwa mam kilka dni z utykaniem i okropnym bólem z głowy.
Prace mam mieszaną, raz fizyczną raz lekką, czasem niestety w niej też poutykam jak trafi się gorszy dzień.
Co radzicie co robić?
"Odłożyć" kasę na rezonans czy dalej prosić lekarza POZ o skierowania, teraz wybrałem innego który jest specjalistą rehabilitacji więc może coś pomoże.
Muszę coś podziałać w tej sprawie gdyż za kilka lat może być mocno nieciekawie.
Podsumowując raz w życiu miałem RTG trzy lata temu, nie miałem nigdy TK ani rezonansu. Byłem raz u ortopedy prywatnie powiedział że lekka skolioza i bóle przeciążeniowe żeby ćwiczyć no i nic więcej. Problemy z kręgosłupem mam od 7-8 lat...
Proszę o rady.