w związku z nadchodzącą zimą zmieniam trochę dyscypliny sportowe, ograniczam jazdę na rowerze, dwa miesiące temu zamieniłem kalistenikę na dworze na kettle. Teraz wracam na siłownię. Ostatni raz miałem z nią do czynienia rok temu, niestety pochodziłem tylko miesiąc i zamknęli siłownie. Trenowałem z instruktorem, całkiem nieźle opanowałem martwy ciąg na prostych nogach, niestety nie zdążyliśmy zająć się przysiadami, zamiast nich robiłem wykroki. Obecny trening bazuje częściowo na tym czego nauczyłem się rok temu.
Na podstawie artykułu "Pierwszy rok treningów" (przebrnąłem już przez prawie 100 stron :D), stworzyłem pierwszą rozpiskę treningową. Jest to FBW, robiony 3x w tygodniu (na początku 2x, bo za duże zakwasy po treningu). Wygląda to tak (w nawiasie wyniki z pierwszego treningu):
1. Martwy ciąg na prostych nogach (rozgrzewkowo 2 serie po 10 powtórzeń x30kg, 3 serie po 8 powtórzeń x50kg)
2. Wyciskanie na prostej ławce (rozgrzewkowo 2 serie po 10 powtórzeń z gryfem 20kg, 3 serie po 8 powtórzeń x40kg)
3. Wykroki z hantlami (4x8 na każdą nogę, w rękach 2 hantle po 10kg)
4. Podciąganie nachwytem (3x6, w ostatniej serii 4 powtórzenia).
Ogólnie co myślicie o takiej rozpisce? Chciałem, żeby była prosta, bo to początki. Mógłbym ćwiczyć z większymi ciężarami, ale na razie pracuję nad techniką. Jak zakwasy będą trochę mniejsze, czyli myślę po 1-2 tygodniach, zacznę trenować 3x w tygodniu. Zastanawiam się czy wykroki zastąpić przysiadem mimo raczej słabej techniki, ale szlifować ją z czasem? Może potrenować trochę z wykrokami, później wziąć się za przysiady?
Pozdro i dzięki za odpowiedzi :)