1. Z teoretycznych obliczeń wyszło mi zero kaloryczne w okolicach 2800 kcal. Postanowiłem trzymać taką dietę przez dłuższy czas i obserwować co się dzieje. Codziennie stawałem na wagę (rano, na czczo, nago).
2. Średnia waga z ostatnich 3 dni wyszła mi 86,0 kg. Średnia waga z 3 dni mierzona 2 tygodnie wcześniej: 87,4 kg. Wynika z tego że traciłem średnio 0,1 kg dziennie.
3. Z poprzedniego punktu wynika że zrzucam 1,0 kg w 10 dni. Jeżeli jeden kilogram to ~7500 kcal, to znaczy że mój dzienny deficyt był na poziomie 750 kcal.
4. Wynika z tego że moje zero kaloryczne to w rzeczywistości 2800+750=3550 kcal.
Oczywiście zaznaczam że:
- Ta dieta nie była szokiem dla organizmu, liczę kalorie i trzymam podobną dietę już 5 tygodni. Piszę to po to żeby ktoś nie sugerował, że chudłem w wyniku odwodnienia organizmu itd. Wyciągam średnią z 3 dni po to żeby jak najlepiej wyeliminować błąd pojedynczego pomiaru.
- Byłem super ortodoksyjny jeśli chodzi o liczenie kalorii.
- Utrzymywałem moją standardową aktywność fizyczną (3x FBW, 3x bieganie, 1x tenis, średnio 11.000 kroków dziennie)
Czy wg Was wyliczenie jest poprawne? W sumie to jestem zaskoczony, bo nie chodzę głodny. Jeśli mam za około 2 miesiące zakończyć redukcję (przy ~12% BF) i przejść na "masę" to będę musiał zjadać z 3800 kcal dziennie. W tej chwili wydaje mi się to absurdalnie dużo!