Przez wiele lat trenowałem "tradycyjnie" - masa, siła, plany oparte na ćwiczeniach złożonych. Zdiagnozowana dyskopatia (odcinek szyjny i lędźwiowy) wymusiła bardzo długą przerwę treningową, obecnie poza ćwiczeniami rehabilitacyjnymi mam zgodę na powrót do ćwiczeń "siłowych" (konsultacje z neurorologiem, neurochirurgiem, fizjo).
Jednak z wieloma ograniczeniami...
- ćwiczenia głównie izolowane, jak najwięcej w leżeniu
- hantle/kettle z symbolicznym obciążeniem, gumy oporowe, ekspandery i różnego rodzaju akcesoria typu fitness.
- odpada wszystko co wymaga schylania i nadmiernego obciążania kręgosłupa, martwe ciągi, wiosłowania w opadzie, przysiady, wyciskania stojąc itd.
Zdaje sobie sprawę, że tego typu trening dużego efektu nie będzie w stanie zapewnić... Ale chciałbym próbować walczyć o jakikolwiek efekt (w miarę estetyczna "plażowa" sylwetka bez walki o dużą masę).
Zastanawiam się jak przy takich ograniczeniach próbować urozmaicać plan treningowy i szukać bezpiecznych metod progresji (bez zwiększania ciężaru).
Myślę by:
- jak najwięcej ćwiczeń łączyć w serie łączone, superserie
- popróbować metody super slow
- ilość serii i powtórzeń będzie musiała być znacznie większa niż przy treningu tradycyjnym (gdzie będzie można to np. metoda 21).
Prosiłbym o jakiejś porady związane z ćwiczeniami z dyskopatią i metodami na trening, takie różne luźne pomysły, które mogę wziąć pod uwagę. Takie podejście treningowe to dla mnie nowość i muszę sobie wszystko ułożyć od nowa.
*zdaje sobie sprawę z roli diety
**ewentualne porady będę stosował na własną odpowiedzialność i będę starał się je omawiać z fizjoterapeutą. Bezpieczeństwo przede wszystkim.
Dziękuję i pozdrawiam!