Chciałbym się pochwalić i zasięgnąć opini

Chciałbym się pochwalić że wreszcie się przemogłem i zacząłem biegać.Pierwszego dnia było to około 2km z trzema przystankami. Po trzech dniach 3 kilometry, też z trzema przystankami. Po dwóch dniach przebiegłem 4 kilometry (oczywiście z trzema przystankami) i to jest narazie szczyt moich możliwości. Moim celem jest przebiegnięcie tych 4 km bez odpoczynku w miarę dobrym czasie. Biegam tak długi dystans (jak dla mnie) aby wyrobić sobie taką wytrzymałość żeby mieć poniżej 3:50 na 1km.
Zasięgniecie pomocy dotyczy raczej działu porady medyczne, ale nie mam abonamentu więc pytam się tu. Pojawiły się u mnie dziwne bóle w miejscu gdzie kończy się mięsień łydki aż do kostki. Nie przyszkadza to w biegu, ale bardzo boli gdy się naciśnie.
Drugi problem to ból w klatce piersiowej na wysokości serca. Podobne do kolki, tyle że ten ból pojawia sie nawet gdy szybko ide, jednak nie przec cały czas a tylko wtedy gdy nabiorę odpowiednią ilość powietrza, gdzieś tak połowę pojemności płuc. Wygląda to tak jagby płuca zachaczały o żebra.
Spotkał może się ktoś z czymś takim? Bardzo proszę o pomoc

mialem podobna sytuacje, ale kolega ktory trenuje w Lechii pilke, powiedzial mi ze 2h przed biegiem i w czasie niepic nic gazowanego... zeczywiscie kupilem se wode niegazowana, w czasie biegu tez tylko to pilem i kolka oraz inne bole lapaly duzo rzadziej... teraz mam czasy ok 3.40 chociaz i tak ostatnio biegalem na jesien :D

Z tym sercem to bym ci radził iść do lekarza.
Ból na końcu łydki, to pewnie bolący achilles. Rozciagnij się przed bieganiem, moja propozycja na achillesy: stanij przed ścianą lub czymś trwałym, co się nie przewróci , oprzyj ręce na ścianie, odsuwaj wyprostowaną nogę do tyłu, aż poczujesz ścięgno achillesowe.

Tu masz nieco o poprawie wytrzymałości: https://www.sfd.pl/temat130565/ 

achilles to ta "żyła" z tyły a mnie raczej boli po bokach

Siema, to znowu ja. Zrobiłem sobie dwu dniową przerwę, jest lepiej, boli mniej (sądze że zbyt mocno zacząłem). Kolki już tak nie łapią (ta w okolicach serca też nie), tak na marginesie to nie jem już 3 albo 3,5h przed biegiem. Mam też pytanie, dziś przebiegłem 2 km jednym pociągnięciem, poźniej 1km, odpoczynek i znowu 1km. Dwa pierwsze O.K, a dwa kolejne, a szczególnie ten ostatni odcinek było bardzo ciężko i biegnąc je nie mogłem swobodnie rozmawiać. Czy jeżeli będę dalej tak biegał to poprawi mi się wytrzymałość na tyle by móc to przebiec bez przystanków? Czy lepiej zmniejszyć tempo, biec wolniej ale dłuższy dystans. Bardzo proszę o radę.
Dziękuje też za wcześniejsze rady, sogi poszły.

Zdecydowanie lepiej biec wolniej a dłużej. A już napewno jak jesteś początkujący. Ale na początku też tak biegałęm jak ty, tylko że potem się dowiedziałem jak biegać.