Mój Tata jest już,niestety,starszym człowiekiem.Mając kilkanaście lat,mieszkając w salezjańskiej bursie,zetknął się z lwowiakami,którzy mieli jak na owe czasy bardzo interesującą koncepcję walki.Polegało to na uderzaniu kolanami,łokciami i bardzo dużo głową.Bokserzy którzy trenowali w klubie w Oświęcimiu (chyba) przychodzili takze na zabawy na ktłórych bawiła się ekipa mojego taty,także ci z Lwowa.Czasem dochodziło do ostrych dymów i solówek,i zawsze ci niestandartowo walczący wygrywali,mimo że ci bokserzy byli b. dobrze wytrenowani.
Z opowiadań wnioskuję,że lizneli oni jakiegoś jiu-jitsu,lub sami na to wpadli,ale też mieli jakieś dzwignie,udezenia palcami w oczy,ciosy płaskimi dłońmi w uszy.Polakom nie miesciło się w głowach że można tak walczyć.
Z tamtych lat tez wiadomo sporo o stylu nowej huty
........