Francja - Brazylia

Francja-Brazylia 0:0.Mecz ogladalo 76 000 widzow.Pilkarze wybiegli na boisko w strojach rodem z dawnych lat pilkarskich.Trzeba przyznac,ze stroje te wygladaly bardzo efektownie i nikt z pewnoscia nie powstydzilby sie wyjsc w nich na ulice miasta:).Na uwage zasluguje tez rozpoczecie gry pilka rowniez z dawnej ery pilki kopanej.Rowniez i sedziowie dostosowali sie do pilkarzy i przyodziali komplety sedziowskie w stylu retro. Juz od poczatku spotkania bylo widac,ze obie druzyny maja dla siebie respekt.Zaden team nie kwapil sie do szalenczych atakow na bramke przeciwnika.Troszke denerwowalo to kibicow,ktorzy spodziewali sie bardzo radosnego footballu w wykonaniu obu druzyn.Bardzo dobrze gral rezyser gry Francuzow Zinedine Zidane,ktory raz po raz popisywal sie pieknymi zwodami i nekal tym pomocnikow Brazylijskich.W druzynie Brazylijskiej dobrze gral Ronaldinhio,ktorego "pelno" bylo na boisku i ktory czesto uruchamial swoimi podaniami Ronaldo.Niestety Ronaldo nie potrafil wstrzelic sie w bramke,ktora czujnie strzegl znakomicie grajacy Coupet.Niemoc strzelecka Ronaldo pokazal gdy zmarnowal w pierwszej polowie wyborna okazje,kiedy to zwodem oszukal jednego z obroncow francuskich po czym silnie uderzyl lewa noga,niestety niecelnie.Rowniez w pierszwej polowie doskonala okazje na uszczesliwenie 76 tysiecznej publicznosci mial Henry,ktory dostal znakomite prostopadle podanie w pole karne.Pieknie zwiodl obronce brazylijskiego,po czym atomowo uderzyl z lewej nogi,jednak uderzenie bylo bardzo nieprecyzyjne i pilka poszybowala nad poprzeczka.Do konca pierwszej polowy pilkarze probowali jeszcze nekac bramkarzy rywali,jednak czujnie bronili swoich bramek Dida i Coupet.Na druga polowe pilkarze obu druzyn wybiegli juz w tradycyjnych kostiumach.Trenerzy obu reprezentacji dali szanse gry rezerwowym zawodnikom,ktorzy wprowadzili na boisko wiecej walki.Szczegolnie bylo to widac wsrod pilkarzy reprezentacji Francji,ktorych czeka juz niedlugo turniej finalowy Mistrzostw Europy.W drugiej polowie boisko opuscil Zinedine Zidane i mozna bylo wtedy dostrzec jak wzniosla role spelnia on w zespole.Po opuszczeniu boska przez "Zizu" akcje Francuzow nie mialy juz takiego polotu jak w przypadku obecnosci gwiazdora Realu Madryt.Sporo bylo w drugiej odslonie meczu walki i duzo akcji,jednak nie bylo pilkarza,ktory potrafilby w kluczowym momencie sie skoncentrowac i ulokowac pike w siatce.Znakomita okazje zaprzepascil Wiltord,ktory nie potrafil wykorzystac znakomitego dogrania rezerwowego obroncy Francji,ktory przeprowadzil znakomity rajd przy lini koncowej boiska.Podal pilke do doskonale ustawionego w polu karnym Wiltorda,lecz ten nieczysto uderzyl w pilke,ktora minimalnie minela bramke Didy.W drugiej polowie znakomitym,nietuzinkowym strzalem zza lini pola karnego popisal sie Roberto Carlos,po ktorego strzale pilka trafila w slupek.Strzal byl bardzo zaskakujacy i gdyby byl odrobinke precyzyjniejszy to zupelnie zaskoczony Coupet nie mialby zadnych szans.Podsumowujac trzeba powiedziec,ze mimo braku bramek mecz mogl sie podobac publicznosci,poniewaz mielismy wiele sytuacji podbramkowych i sporo walki.Bylo tez sporo ladnego technicznego footballu.Na usprawiedliwienie niemocy strzeleckiej pilkarzy trzeba powiedziec,ze mecz zostal rozegrany w bardzo niesprzyjajacym dla pilkarzy terminie.Prawie wszyscy pilkarze graja w ligach europejskich,gdzie rozgrywki juz praktycznie dobiegly konca i wszystko jest juz wyjasnione.Bardzo dlugi sezon spowodowal,ze pilkarze sa juz naprawde bardzo zmeczeni i trudno w meczu towarzyskim zachowac im nalezyta koncentracje,co bylo widac w wielu sytuacjach podbramkowych. Pilkarza naleza sie wielkie brawa,poniewaz mimo tych trudnosci stworzyli naprawde bardzo ladne widowisko i tym samym uswietnili obchody z okazji 100-lecia Fify.

Lepszy by był mecz Polska - Brazylia - duzo bramek chociaż by było