Vitalij Kliczko jest tak samo sztywny i niereformowalny jak A.G., od ktorego ja osobiscie nic nie chce i dziekuje mu za to co zrobil dla nie tylko polskiego boksu. Jest bowiem wybitnym piesviarzem, ale niestety - nie najlepszym.
Ale... Nie zapominajmy - Kliczko ma dwie cechy, ktorych nie ma A.G. - twarda szczeke i mlot w prawej rece. Lewe sobie moga podac, maja tak samo nieporadne, (jak na boks zawodowy, jak nimi pracowac polecam lekcje u np. D.Michalczewskiego).
Ogladalem walke kilka razy A.G. z J.R. i jestem gleboko przekonany, ze werdykt sedziowski jest sluszny. Mowi sie o dwoch razach na deskach J.R., ale nikt nie wspomina, ze drugi raz znalazl sie tam po ciosie w tyl glowy! Czyli faulu, a jednak sie pozbieral i nie dal skonczyc! Nikt tez nie wspomina, ze A.G. przez piec ostatnich rund nie zadal zadnego mocniejszego ciosu, a jego glowa odskakiwala od ciosow J.R. kilka razy i w powietrzu chocby po ciosach w watrobe - wisial nakaut. Nikt nie wspomina, ze A.G. z uporem maniaka probowal zadac
lewy prosty, w nurkujaca pod jego ramie glowe J.R., mimo, ze konczylo sie to zawsze tak samo - klinczem. Dopiero A.G. w 12 rundzie kilka razy zadal (chybil jednak) cios podbrodkowy, ktory powinien byc kluczem w tej walce. Co moze nawet nie wystawia zlego swiadectwa A.G., bo zawodnicy, ktorzy potrafia zmienic taktyke rzadko sie zdarzaja (to jest zastrzezone dla najwiekszych - Prince, Roy Jones Junior, Byrd, Traver), ale marne wystawia jego sekundantom.
Sluchalem kilku wypowiedzi znanych polskich bokserow (takze prywatnie) i zaden nie mial watpliwosci, ze A.G. przegral. Choc wypowiadali to z zalem i z trudem. Czy oni tez sa w "amerykanskim spisku"?