Niemcy w Brzegu Dolnym pokazali nam miejsce w szeregu, wygrywając aż 6:1. Biało-czerwonym zabrakło piłkarskich umiejętności na boisku, ale też profesjonalizmu poza nim. Już pierwsza połowa mogła zakończyć się blamażem, ale z wyniku tego spotkania nie ma sensu wyciągać większych wniosków. Zatrważające jest to, co działo się przy okazji pojedynku z sąsiadami zza Odry. Od samego początku pobytu na Dolnym Śląsku w polskiej drużynie panowało niezadowolenie. Trener Dariusz Dziekanowski narzekał na zakwaterowanie, choć jemu przydzielono ogromny dwupokojowy apartament. Kadrowiczom nie odpowiadało jedzenie. W dodatku dzień przed meczem selekcjoner zażyczył sobie rzadko spotykanych serków i jedna z pracownic hotelu musiała jechać po nie aż do Wrocławia. W sumie Polacy zachowywali się tak, jakby przyjechali na wczasy, a nie na mecz. Kiedy w czwartek o godz. 7 rano ich rywale biegali wokół boiska, nasza młodzież jeszcze smacznie spała. Najdziwniejsze, że gościom z Niemiec, których przyjęto tak samo jak naszą reprezentację, wszystko się podobało.
W sobotę miało dojść do rewanżowego spotkania pomiędzy obiema ekipami w Królewskiej Woli. Jednak z powodu nagłego ataku zimy mecz odwołano. Włodarze polskiej piłki powinni pomyśleć o natychmiastowych zmianach w reprezentacyjnych strukturach. Bo jeśli nic się nie zmieni, to przed następnymi blamażami może uratować nas tylko zła pogoda..."
Aż strach pomyśleć co będzie za kilka lat.
Wstyd jednym słowem.
'Birth, Copulation And Death... Is This Your Life ??'
Mr. Shadow.