http://doza.o2.pl/?s=4097&t=3667
"26 czerwca Paweł Nastula wejdzie do klatki z Minotaurem. "Witamy bohatera z Polski! Legenda ze Wschodu zderzy się z gorącokrwistym bykiem z Brazylii. Proszę Państwa, przed wami Minooootauroooo!" - ryknie z kilkusetwatowych głośników konferansjer gali Critical Countdown 2005. Sześćdziesiąt tysięcy ludzi zawyje z zachwytu. Jeszcze nigdy walka Polaka tak nie rozpalała na ogół spokojnych Japończyków.
Od kilku lat Kraj Kwitnącej Wiśni ma jednak swoje igrzyska, własnych gladiatorów i ekskluzywne przedstawienie, podczas którego umierają nie ludzie, ale mity. Legendy o niezwyciężonych wojownikach z USA, Brazylii i Rosji obracają w pył szkoleni latami w japońskich dojo mistrzowie różnych sztuk walki.
Pride znaczy duma. Tak właśnie nazywa się organizacja, która organizuje wszechstylowe starcia w ringu (MMA - Mixed Martial Arts). Do walki ruszają zapaśnicy, karatecy, bokserzy, kickbokserzy, futboliści amerykańscy, judocy i zawodnicy jujitsu. Reguła jest jedna: wygrywa najtwardszy. Można uderzać, ręką, nogą, dusić, łamać ręce i nogi. Ograniczenia są niewielkie i dotyczą jedynie technik, które w sposób niekontrolowany mogą pozbawić człowieka życia (nie wolno skakać na głowę) lub są w szerokim rozumieniu znaczenia tego słowa niehonorowe (zabronione jest wkładanie palców do oczu, uderzanie w jądra). Brzmi wstrząsająco, nieprawdaż?
A jednak wbrew pozorom sport ten nie jest zbyt krwawy. Zawodnicy walczą wprawdzie jedynie w tzw. piąstkówkach (cienkich rękawiczkach pozwalających chwytać rywala), ale wszyscy uczestnicy widowiska zdają sobie sprawę, że to nie w pięściach tkwi prawdziwe niebezpieczeństwo, lecz w umiejętności walki na ziemi. Tam szanse się wyrównują. Goliat przegrywa z Dawidem. Uduszony, ze złamaną ręką lub nogą.
Udowodnił to nie raz najbliższy przeciwnik Nastuli Antonio Rogeiro Nogueira, Brazylijczyk o pseudonimie Minotauro. Rozprawił się między innymi z najdziwniejszą kreaturą wśród światowych gladiatorów - Amerykaninem Bobem Sappem. Ten były futbolista ma prawie 2 metry wzrostu i waży około 200 kilogramów. Przed trzema laty w pierwszych minutach walki wymachiwał Brazylijczykiem jak mokrym ręcznikiem. Omal nie uczynił z Minotauro jednookiego monstrum, masakrując mu twarz. A jednak to Nogueira zmusił Sappa do poddania się, zakładając mu dźwignię na staw łokciowy, która jest tyleż trudna do wymówienia (ude-hishigi-juji-gatame), co skuteczna .
Brazylijczyk to jednak nie półbyk, półczłowiek trzymany w Labiryncie i żywiony ludzkim mięsem. Je tylko drób i ryby. Niedawno w wywiadzie dla "Playboya" przyznał, że z natury jest nieśmiały i przeraża go przemoc na ulicach. Jeden z najlepszych zawodników Pride twierdzi, że nie wie, jak by się zachował, będąc świadkiem rozboju. Na ringach MMA stoczył 28 walk, z czego 24 rozstrzygnął na swoją korzyść, a dwie porażki poniósł z Fiodorem Emelianenko. Ma 190 cm wzrostu i waży 105 kg.
Nastula wygląda podobnie. Mistrz olimpijski w judo z Atlanty nie ma jednak żadnego doświadczenia w starciach MMA. Nie oznacza to, że Nastek nie może się stać drugim Tezeuszem. W mitologii Tezeusz zabił Minotaura magicznym mieczem. Nastek nie posługuje się magią. Jego najgroźniejszą bronią są dźwignie i duszenia - techniki dozwolone w sporcie olimpijskim. Podczas swojej kariery wielokrotnie kończył walki, zmuszając oponentów do poddania się. Przeciwnicy na całym świecie mieli "kompleks Nastuli". Psychologowie sportu tak właśnie nazwali paraliżujący rywali strach przed chłopakiem z Bielan. Od 1994 do 1998 roku zanotował 41-miesięczną serię występów zakończonych zwycięstwem. Seria 312 wygranych walk z rzędu do dziś jest rekordem budzący podziw w kraju, gdzie narodziło się judo. Trzeba jednak pamiętać, że Polak boksu pod kierunkiem Krzysztofa Kosedowskiego uczył się pół roku. Dźwignie i duszenia wykonywał na zawodnikach, którzy mieli na sobie judogi (strój do judo). Z Nogueirą zmierzy się tylko w spodenkach i piąstkówkach. Będzie musiał uważać na dźwignie na staw skokowy i kolanowy, które świetnie wykonuje Brazylijczyk, a w judo były zabronione.
Pride, czyli duma Japończyków, potrzebuje jednak gwiazd. W tym roku Amerykanin Rulon Gardner pokonał Japończyka Hidehiko Yoshidę. Gardner to pogromca legendy zapasów Rosjanina Aleksandra Karelina. W finale olimpijskim w Sydney Amerykanin przerwał trwającą 13 lat passę zwycięstw swojego rywala. Yoshida to z kolei mistrz olimpijski w judo z Barcelony.
Nastula w ringu, który bokserzy nazywają klatką, pojawi się 26 czerwca, czyli w dniu swoich 35 urodzin. Ile zarobi? Tego nie chce powiedzieć. - Wystarczająco dużo, żeby zaryzykować - żartuje Nastula.
Władze Pride ufają Polakowi. Podpisały z nim kontrakt na pięć walk i chcą, by uczestniczył w turnieju, gdzie podczas jednego wieczoru trzeba być przygotowanym na kilka pojedynków.
Nastek przed rokiem zakończył karierę judoki. Wówczas odchodził w niesławie, po nieudanych eliminacjach do igrzysk, trochę opuszczony przez kibiców. Teraz wraca do wielkiej gry o sławę i pieniądze.
W Polsce praktycznie nikt nie może się z nim mierzyć. Upadł mit twardego Andrzeja Gołoty, Przemysław Saleta, który buńczucznie zapowiadał wkroczenie na salony K1, teraz chce stoczyć groteskowy pojedynek z Andrew wzbudzającym grymas politowania u kibiców boksu. Ostatnim prawdziwym gladiatorem został Paulus Magnus.
Cóż, Nastek musi być przygotowany na takie porównania, skoro chce wyjść na ring przy dźwiękach z filmu Gladiator.
Oskar Berezowski
www.budo.pl