Świetny opis...Dopóki walczysz , jesteś zwycięzcą...:)
Ciekawe czy wiesz spod czyjego pióra wyszły te słowa, które właśnie w wielu sytuacjach życiowych mi pomagają...
Nie przeczytałem wszystkich stron, ale ja nie będę zaliczał się do tych co mówią, że Cię podziwiają. Ja wiem czyje są te słowa wyżej opisane, ale w dobie neta, każdy może się dowiedzieć. Tak więc, jako katolik, staram się (różnie wychodzi) odnajdywać drogę jaką mi przeznaczył Bóg. Jeśli czegoś nie Powinnaś ( bo nikt nam nic zakazać nie może) tzn , że Bóg przeznaczył Ci inną drogę, a Ty posmakowałaś owocu dla Ciebie zakazanego (bo niebezpiecznego dla Twego zdrowia) i w to brniesz. Wiesz, że może to się zakończyć śmiercią. Myślę, że to jest Twoja pasja,a powołaniem każdego człowieka jest Miłość (różnie pojmowana-do rodziny, męża/żony, przyjaciół, wrogów). Pomyśl, czy jak się kiedyś zakochasz i będziesz chciała mieć swoją "nową" rodziną, to czy skutki
treningów sprzed lat nie będą dla Ciebie problemem. Każda nasza satysfakcja, dyplom, tytuły doktorskie. Wszystko to przeminie. Zostanie tylko miłość jaką z siebie możemy przekazać innym. A ja jako osoba wierząca, wierzę, że to co najcenniejsze, to dusza nieśmiertelna, jaka powstaje w momencie poczęcia dziecka.
Tak więc zastanów się po co ćwiczysz? Czy udowodnić sobie, że będę robić coś czego nie powinienem, może mam kompleksy które chcę pokonać? Nie każdą górę powinniśmy zdobyć.
Ale podziwiam chęć dążenia do CZEGOŚ, tylko nie wiem czy akurat to dobra droga.
Ja np muszę uważać na alkohol, który lubię, a mimo wszystko często domawiam kolegom bo wiem jak u mojego ojca się skończyło .
Pozwodzenia w dobrym rozeznawaniu swojej drogi życiowej.