-złamana noga. Jak miałem jakieś 4 latka rodzice spuszczli mnie na sankach z jakiejś górki na Powiślu. Jedna osoba stała na górze i mnie wsadała na sanki i puszczała. Dróga stała na dole, żeby mnie łapać. No i jeden z rodziców tak zdolnie mnie puścił, że wjechałem na drzewo Nie wiem jak można było nie zauważyć drzewa. Może zrobili to specjalnie?
-łokieć tenisisty na obozach tenisowych pod koniec podstawówki;
-wiadomo, różne zwichnięcia, skręcenia itp.;
-nie było chyba kontuzji, ale parę razy spadłem na snowboardzie z 3m na prosto na plecy (tak ,że deska spadała później niż plecy) na twardym podłożu. Ale jakoś nawet nic poważniejszego mi się nie stało;
-najgorsze jeżeli chodzi o ból: przyciąłem sobie palec tak, że u jego podstawy leciała krew. Oczywiście, bardzo mądrze zatamowałem krew, czego nie wolno było w żadnym razie robić... Jeżeli bym tego nie zrobił, by było spoko- paznokieć by się zrobił ciemny i by powoli zaczął schodzić (normalka- miałem już parę razy...) Jednak jako, że zatamowałem krew, palec strasznie mi spuchł i potwornie mnie bolał. Nie było rady- trzeba było jechać do szpitala. A tam otrzymałem zabieg pod tytułem zrywanie paznokcia (nie był martwy!). Zaczęło się od przekłucia spuchniętego miejsca, co zaowocowało zdrowym tryśnięciem krwi na panią pielęgniarkę. Ostro się tym faktem wkurzyła. Następnie dostałem zastrzyk znieczulający w palec (chyba w opuszek). Myślałem, że tam zejdę. I muszę się przyznać, że okropnie się darłem... Następnie Siostrzyczka wzięła obcęgi i zaczęło się wyrywanie. Pamiętam jeszcze, że coś jej to nie szło i trwało to potwornie długo. Ból był na prawdę straszny. Myślę, że słychać mnie było z kilometra... Może to dlatego, że przyszedłem ze złym nastwieniem i peniałem się jeszcze przed wejściem do gabinetu (w końcu wyrywanie paznokci to jedna z najbardziej znanych tortur).
Także na przyszłość radzę- jeżeli przytrzaśniecie sobie palec, to nie tamujcie krwi!
Pozdrawiam.
MuayFan
Tę stronę powinienneś odwiedzać codziennie! http://www.pajacyk.pl/