KM: W którym momencie podczas walki złamałeś rękę?
Denis Kang: Jest to już trzecia interwencja. Teraz jest już wyleczona, po prostu miałem zabieg chirurgiczny. Złamałem ją w trzeciej czy czwartej minucie. Od razu wiedziałem, że jest złamana. Mimo to chciałem kontynuować walkę, więc powiedziałem sobie „pieprzyć to”. Nie powiedziałem nawet ludziom w moim narożniku, ponieważ chciałem to schować głęboko w głowie, tak by nie przeszkadzało mi w moim planie.
KM: Myślałem, że to oczywiste, że stało się to w połowie pierwszej rundy?
Denis Kang: Tak. To się oczywiście stało po tym jak uderzyłem prawą w jego głowę, w czwartej czy piątej minucie.
KM: Odniosłem wrażenie, że większość opinii sędziów została zbudowana na tych właśnie pięciu minutach. Powiedz co stało się przez te pierwsze minuty.
Denis Kang: Przez pierwszych kilka minut mój plan był taki by boksować, wybić go z rytmu i się do niego dobrać. Trafiłem kilka ładnych prawych i pomyślałem, że to działa całkiem nieźle, więc chciałem się tego trzymać. Walczyłem w stójce i szło naprawdę dobrze. Pomimo, że moja ręka była złamana, niewiele mi to przeszkadzało, czułem się naprawdę dobrze na nogach i chciałem kontynuować. W drugiej rundzie mój narożnik mówił mi, żebym położył go na plecy i wykończył, ale ja wciąż chciałem z nim boksować. Było kilka prób takedownów, raz go obaliłem. Spróbowałem uderzyć dwa razy. Ale przyznam szczerze, że nie pracowałem nad umiejętnościami zapaśniczymi zbyt dużo do tej walki, skoncentrowałem się na boksie i czystym jiu-jitsu.
KM: To było oczywiste, że pracowałeś nad bokserką. Czy możesz powiedzieć co się zmieniło odkąd dołączyłeś do ATT?
Denis Kang: Mój boks w porównaniu do poprzednich lat to jak dzień i noc, dzięki treningom z Howardem Davisem Jr. z ATT. Bardzo mi pomógł, choćby w znalezieniu rytmu a także w pracy nóg i głowy.
KM: Ty i Semenov zostaliście ukarani za bierność…
Denis Kang: zielona kartka jest zawsze za brak aktywności. Mimo to czułem, że byłem dość aktywny. W sumie nie miałem nic przeciwko tej kartce, bo walka wróciła do stójki. Z tego co pamiętam on nic nie robił będąc na górze, nie próbował skończyć walki.
KM: Wydawało się, że to trochę za wcześnie na kartkę dla ciebie, zwłaszcza że przecież zabiera to 10% punktów.
Denis Kang: Tak, 10 procent. To było trochę niefortunne, ale też pomogło mi zrozumieć, że musze przycisnąć, wzmóc presję i stworzyć ciekawszą walkę, bo to dzięki temu więcej widzów zasiada przed telewizorami i zbiera się na widowni. Czasem nie mam nic przeciw oberwaniu trochę jeśli to ma polepszyć widowisko.
KM: Czy to już koniec historii z Semenovem?
Denis Kang: Tak, myślę, że walka była dość wyrównana, ale wygrałem bez dwóch zdań. Nie ma potrzeby drugiej walki, chyba że zdarzy się to na jakimś turnieju.
KM: Jakie są twoje plany? Turniej GP PRIDE wagi lekkiej?
Denis Kang: Tak, miałem w tym uczestniczyć, ale nie mogę ze względu na rękę. Prawdopodobnie będę musiał tylko siedzieć i czekać aż do listopada lub grudnia.
KM: Czy listopad to termin, w którym możesz wznowić
treningi lub zawalczyć znowu?
Denis Kang: Mam nadzieję, że w listopadzie znów będę mógł zawalczyć. Wciąż trochę trenuję.
KM: Jak to jest trenować ze złamaną ręką?
Denis Kang: Nie jest to zabawne. Nie mogę jeszcze ćwiczyć zapasów, ale mogę ćwiczyć kickboxing, a zapasy zaczynam w przyszłym tygodniu. Nie jest to takie złe złamanie.
KM: Więc jedziesz teraz do Korei? O co w tym chodzi?
Denis Kang: Chodzi o sprawy marketingowe. Zwykle odbywa się to w Korei. Będę miał sesję zdjęciową dla Everlastu, a także dla Spirit MC.
KM: Czy zamierzać bronić pasa Spirit FC?
Denis Kang: Tak, myślę, że będę go bronił w listopadzie bądź w grudniu. Będę bronił, ale nie wiem dokładnie kiedy.
KM: Czy czasem twoja dziewczyna Shelby Walker nie ma czegoś teraz zorganizowanego?
Denis Kang: Boksuje o pas wagi lekkiej IWBF 26 sierpnia na Rhode Island.