Od tego poniedzialku cwicze juz 5 razy w tyg, a od zeszlego piatku biore 2 x 9g CR. Dieta bez liczenia kal, ale rano, CR + bialeczko, potem zupa mleczna z pestkami dyni i slonecznika (ilosc po 1 objetosci takiego komunistycznego mlynka elektr)+ taka sama ilosc platkowe owsiannych juz nie mielonych i garsc rodzynek. Do tego wsypuje jeszcze troche platkow kukurydzianych. Po 2 h drugie sniad, 2-3 bulki z wedlinami, twarogiem, sledziem, makrela itp, po 2h trening, po treningu, wegle, CR, bialko, 1 h przerwy i obiad 2 dania, okolo 18 kolacja, przed snem bialko.
Trening, pon - klatka, wtorek - biceps/triceps, sroda - plecy, czwartek - braki, piatek nogi.
Jesli chodzi o trening "gory" to chyba sobie radze bo zrobilem pazdz-czerwiec wage z 72 na 82, lapa z 33 na 39 wiec nie nazekam.
Problemem moim sa jednak nogi (przyznaje sie ze od tego pazdziernika do czerwaca sie na nogach oszukiwalem), a dokladnie problemem sa moje podudzia. Raz mam je genetycznie/dziedzicznie dlugie i do tego maja taka budowe ze wygladaja jak patyki :) (w porownaniu do ud, z 1/3 grubosci)
W zwiazku z tym pytanie. Jak cwiczyc podudzia. Pytanie niby proste, ale to co dobre dla wiekszosci (bo maja grube nogi) czyli z 6 serii wspiec na palce u mnie nie przynosi rzadnego rezultatu. Pisalem ze nogi oszukiwalem, zgadza sie, ale raczej oszukiwalem uda. Wspiecia robilem reguralnie po 9 serii x 10 ruchow raz w tygodniu i nic. Z ciezarem przy tym cwiczeniu dochodzilem do mniej wiecej 100kg, a efektu nie bylo. Tzn efekt byl, jesli chodzi o sile, bo zaczynalem z okoloi 50kg wspiecia, ale wizualnie nic.
Podsumowujac, zalezy mi na maksymalnej rozbudowie podudzi (juz od kolan) i nie chodzi mi tu tylko o same miesnie lydki. W zwiazku z ta moja budowa musze lapac "wymiar" z wszystkich mozliwych cwiczen i miejsc. Moze mi ktos cos fachowo podpowiedziec?
Z gory dzieki!