SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Muhammad Ali (bokser)

temat działu:

Sztuki Walki

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 7003

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 1754 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 12578


Nie widzialem na forum tego wiec dalem jest to ze strony
http://www.rapp-style.hip-hop.pl/home/muhammad_ali.php
podzielilem to na kawalki zeby sie lepiej czytalo a jak ktos woli to lepiej wejs w linka bo tam przyjemniej sie czyta



Muhammad Ali (wówczas jeszcze Cassius Clay) wygrywając olimpijskie złoto podczas igrzysk w Rzymie 1960 roku, tryumfalnie wkroczył w świat zawodowego boksu. Jako jedyny bokser w historii trzykrotnie zdobył tytuł mistrza świata wszechwag, jednocześnie skutecznie broniąc go aż dziewiętnaście razy. Przez swe śmiałe wystąpienia przeciwko segregacji rasowej, głoszenie czarnej dumy, zmianę wiary i otwartą niechęć do amerykańskiej interwencji w Wietnamie, Ali stał się nie tylko "Największym" bokserem dwudziestego wieku, ale także jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci niespokojnych lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia.

Urodził się 17 stycznia 1942 roku w Louisville, w stanie Kentucky, jako Cassius Marcellus Clay. Jego ojciec, malarz szyldów, zarabiał na tyle dobrze, iż jego żona mogła całkowicie poświęcić się pracy w domu i wychowywaniu dzieci. Przygoda z boksem naszego bohatera zaczęła się, gdy ten skończył właśnie dwanaście lat. Dostał wówczas na urodziny nowy rower wyścigowy. Młody Cassius potrafił jeździć na nim całymi godzinami, nie rozstając się z nowym nabytkiem niemal na krok. Rower wpadł jednak w oko zapewne miejscowemu złodziejaszkowi, który korzystając z okazji i nieuwagi Cassiusa, kiedy wraz ze swym młodszym bratem Rudolphem znajdował się w sklepie, ukradł upatrzony łup. Chłopcy natychmiast pobiegli na posterunek policji, aby zgłosić kradzież. Służbę tego dnia pełnił Joe Martin, będący również jednym z trenerów klubu bokserskiego Columbia Gymnasium w Louisville. To bez wątpienia przykre wydarzenie dla dwunastoletniego Clay'a stało się zarazem początkiem dla jego późniejszej kariery. Kierowany chęcią własnoręcznego sprania złodzieja, zaczął uczęszczać na lekcje boksu, robiąc błyskawiczne postępy pod czujnym okiem trenera Joe Martina. Młody Clay poświęcał bardzo dużo czasu na treningi. Między 1955 a 1960 rokiem stanął aż 108 razy na amatorskim ringu. Mając zaledwie szesnaście lat zdobył tytuł Złotych Rękawic; turnieju bokserskiego odbywającego się w Kentucky. Jednak największy sukces, który miał mu otworzyć drogę do zawodowej kariery, był dopiero przed nim.

W 1960 roku zdobył mistrzostwo Stanów Zjednoczonych w wadze półciężkiej. Miał wówczas 18 lat, mierzył 188 centymetrów wzrostu i ważył prawie 80 kilogramów. Był wschodzącą gwiazdą amerykańskiego boksu i największą nadzieją USA na złoty medal w zbliżających się właśnie XVII Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie. Przez krajowe eliminacje przeszedł jak burza, nokautując w finale znakomitego Allana Hudsona z Nowego Jorku. Olimpijski turniej bokserski w wiecznym mieście rozgrywany był we wspaniałej, nowoczesnej hali Palazzo dello Sport, mieszczącej 15 000 widzów. A właściwie odbywały się tam przede wszystkim walki finałowe, ponieważ część wcześniejszych pojedynków miała miejsce w dużo mniejszym Palazetto. Żeby więc wystąpić w poniedziałkowy wieczór 5 września w olbrzymim Palazzo, trzeba było dostać się do serii finałowej. Clay bez większych problemów przeszedł wszystkie tury eliminacji, nokautując swych przeciwników, bądź wygrywając z nimi na punkty. W ten sposób dotarł do finału, a tam czekał na niego już tylko jeden, ale za to bardzo dobrze wyszkolony technicznie i o znacznie większym doświadczeniu, przeciwnik - dwudziestosiedmioletni Polak Zbigniew Pietrzykowski. Sam Clay mimo sporych obaw trenerów drużyny z USA, co do przebiegu tej walki, zbytnio nie przejmował się swym rywalem. Młodszy o dziewięć lat Clay od pierwszego gongu narzucił szybkie tempo. Był zdecydowanie lepiej przygotowany kondycyjnie od Pietrzykowskiego, ponadto wyróżniał się znakomitą pracą nóg i niespotykaną koordynacją ruchów. Kiedy gong oznajmił koniec drugiej rundy, wycieńczony "Ziggy" zdał sobie sprawę, że pojedynku tego nie jest w stanie wygrać.

Złoty medalista olimpijski witany był w rodzinnym mieście jak bohater. Z lotniska przywieziono go olbrzymim, odkrytym cadillakiem w asyście policjantów na motocyklach. Burmistrz i gubernator Kentucky zapraszali Clay'a jako honorowego gościa na wystawne bankiety. Zdjęcie mistrza zawisło w siedzibie władz lokalnych obok portretu prezydenta Eisenhovera. Pewne wydarzenie uświadomiło mu jednak, iż nawet olimpijskie złoto niewiele jest warte w kraju, w którym Czarnych traktuje się z pogardą i odmawia im się podstawowych praw. Clay wraz ze swym przyjacielem Ronninem Kingiem wracał pewnego dnia motorowerem do domu, kiedy nagle zaskoczyła ich ulewa. Postanowili przeczekać ją w przydrożnym barze, w którym obojgu odmówiono obsługi. Nikogo nie obchodziło to, iż jeden z nich jest mistrzem olimpijskim - kolorowych nie obsługujemy i basta. Po tym wydarzeniu Clay wyrzucił swój olimpijski medal do rzeki Ohio. Stał na moście i patrzył, jak ginie w otchłani. Stracił do niedawna jeszcze najcenniejszą dla niego w życiu rzecz. Jednocześnie obiecał sobie, iż już niedługo zdobędzie coś o wiele cenniejszego - pas mistrza wszechwag.
Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 1754 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 12578


Chętnych do wzięcia w swoje ręce zawodowej kariery olimpijskiego mistrza było wielu. Najpierw zjawił się u Cassiusa Claya seniora Joe Martin. Była to pierwsza i zarazem ostatnia wizyta trenera w domu jego najlepszego zawodnika. Swoje propozycje zajęcia się karierą Cassiusa przysłali również m.in. były mistrz wszechwag Rocky Marciano, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Melbourne w kategorii ciężkiej Pete Rademacher i menedżer aktualnego czempiona najcięższej wagi, Floyda Pattersona, Cus d'Amato. Ostatecznie protektorem Clay'a w jego zawodowej karierze został nie jeden człowiek, ale cała grupa biznesmenów z Louisville. Dokładnie jedenastu ludzi. Już jako zawodowy bokser Clay zadebiutował na ringu we Freedom Hall 29 października 1960 roku. Jego przeciwnikiem był Tunny Hunsaker, policjant z Wirginii, którego pokonał na punkty. Po tej walce grupa biznesmenów czuwających nad Clay'em zatrudniła znakomitego trenera - Angela Dundee. Postawiono mu jedno zadanie - miał zrobić z niego mistrza świata. Pod czujnym okiem nowego trenera Clay rozpoczął olśniewającą karierę na zawodowym ringu. Zwyciężył kolejnych 18 walk, z czego 15 przez nokaut!!! Podczas treningów potrafił stoczyć 160 rund sparingowych, kiedy przygotowywał się do ośmiorundowego pojedynku, podczas gdy większość pięściarzy ograniczała się do 50 rund nawet przed meczem dziesięciorundowym. Zwykł o sobie mówić: "Jestem najwspanialszym, najodważniejszym, najszybszym i najpiękniejszym bokserem zawodowym świata". Przed swoimi walkami zaczął pewnego razu wymyślać rymowanki, w których zapowiadał, w jakiej rundzie znokautuje przeciwnika. Co ciekawe, zazwyczaj przepowiednie te się sprawdzały i przeciwnicy Clay'a padali jak muchy. Coraz większymi krokami zbliżał się do najważniejszej dla niego walki - walki o tytuł mistrza świata wszechwag. Był on wówczas w posiadaniu Sonny'ego Listona, którego wielu uważało wówczas za rywala nie do pokonania. Clay od dawna zabiegał o tę walkę, często publicznie wyzywając i obrzucając obelgami ówczesnego mistrza. Konfrontacja była więc nie do uniknięcia. Zanim jednak to nastąpiło, w życiu młodego pięściarza nastąpił nieoczekiwany zwrot. W pewne październikowe popołudnie, 1963 roku, kiedy wraz ze swym bratem Rudolphem opuszczał właśnie jedną z chicagowskich piekarni, na ulicy zagadnęło do nich dwóch elegancko ubranych Murzynów. Jednym z nich był Malcolm X, duchowy przywódca Narodu Islamu, który po krótkiej rozmowie z braćmi zaprosił ich na spotkanie do jednego z meczetów. Obaj skorzystali z zaproszenia i nazajutrz zjawili się w meczecie na rogu 36 i 17 Ulicy. Kiedy weszli do środka, z ambony przemawiał poznany dzień wcześniej Malcolm X. Przemówienie czarnego mówcy zrobiło na nich ogromne wrażenie i gdy wszyscy zgromadzeni opuścili już meczet, bracia zostali i przez następnych kilka godzin dyskutowali z Malcolmem. Malcolm opowiadał im o życiu i działalności twórcy islamu, proroka Mahometa (Muhammada). Cassius i Rudolph pilnie studiowali zasady nowej religii. Przyswoiwszy sobie podstawowe założenia Koranu, zostali po raz pierwszy zaprowadzeni przez przed oblicze przywódcy Czarnych Muzułmanów w Stanach Zjednoczonych, czcigodnego Elijaha Muhammada. W jego obecności obaj bracia wyznali wiarę przed jedynym Bogiem - Allahem, po czym Elijah nadał im nowe, muzułmańskie imiona - Rakhmaz Aili i Muhammad Ali. Sposobem tym obaj zrzucili z siebie ciążące na nich piętno niewolnictwa - nazwisko, które ich rodzina nosiła od pokoleń po swym dawnym właścicielu. Informacja o wstąpieniu Cassiusa Clay'a, o przepraszam - Muhamada Alego, w szeregi Narodu Islamu i zmianie nazwiska szybko dotarła do Jima McDonalda - promotora zbliżającego się pojedynku z Listonem. Ten nakazał Alemu natychmiastowe odcięcie się od Czarnych Muzułmanów, twierdząc, iż nikt nie wyda ani grosza na walkę z udziałem zawodnika przynależącego do ruchu, który zwykł nazywać wszystkich białych diabłami. Ali nie chciał jednak o tym słyszeć. Nie pomogły nawet prośby jego trenera, ani też członków opiekującego się nim syndykatu. Ostatecznie wszyscy doszli jednak do porozumienia i ustalili, iż Cassius będzie trzymał w tajemnicy przed opinią publiczną swą przynależność do Czarnych Muzułmanów, aż do momentu zakończenia walki z Listonem. 25 lutego 1964 roku nadszedł w końcu czas długo oczekiwanego spotkania obecnego mistrza świata wagi ciężkiej Sonny'ego Listona z ubiegającym się o ten tytuł Cassiusem Clay'em. Nikt nie wątpił w zdolności młodego boksera, jednak mimo to wszyscy fachowcy obstawiali za obecnym mistrzem. Niewielu dawało Clay'owi szansę na wygranie tej walki. Liston dominował nad rywalem na pewno o wiele dłuższym stażem na zawodowym ringu, przez co i większym doświadczeniem, a także większą rozpiętością ramion. Był bardzo dobrze wyszkolony technicznie i dysponował niesamowicie silnymi ciosami z obu rąk. Walka w Convention Hall w Miami Beach na Florydzie zgromadziła nieco ponad 8 000 widzów. Przeszło 100 000 czekało z niecierpliwością na rozpoczęcie transmisji w salach kinowych i teatralnych, a miliony w domowym zaciszu przed telewizorami. Kiedy obaj w końcu znaleźli się na ringu, Clay zaczął tańczyć dookoła niego, wygłupiać się i nieustannie starał się ośmieszyć swojego rywala. Pierwszy gong i zaczęło się... Wielkie zdziwienie zgromadzonych widzów... Clay opuścił ręce, chcąc sprowokować w ten sposób Listona do zadawania ciosów, co ten uczynił. Wyglądało to jednak jakby Liston walczył nie tyle z Clay'em, co z jego cieniem. Wyjątkowo szybka praca nóg Cassiusa powodowała, iż ten dosłownie tańczył wokół przeciwnika, uniemożliwiając jakiekolwiek celne trafienia. W trzeciej rundzie to właśnie on zadał kilka znacznie szybszych i bardziej precyzyjnych ciosów. Liston nie zdołał ich uniknąć i miał już poważnie uszkodzone obydwa łuki brwiowe. Część środków wzmagających krzepliwość krwi, którymi nacierano podczas przerwy rany Listona, dostało się przypadkowo podczas walki do oczu Clay'a, powodując silne pieczenie. Ten głośno demonstrował, że chcą go otruć i miał zamiar przerwać walkę. Trener w narożniku musiał wypchnąć go siłą na środek do piątej rundy. I wówczas rozwścieczony Clay zaatakował z furią ociężałego Listona. Zadał serię silnych ciosów, zmuszając czempiona do poddania się. Po zakończeniu szóstej rundy Liston nie był już zdolny do dalszej walki i został natychmiast przewieziony do szpitala. Dwudziestodwuletni Cassius Clay został najmłodszym w historii boksu mistrzem świata wszechwag. Podekscytowany wykrzykiwał "Jestem największy!". Wkrótce po odbytej walce, podczas konferencji prasowej, oficjalnie oświadczył, iż przeszedł na islam i nie posługuje się już nazwiskiem Cassius Marcellus Clay. Od tej chwili występować będzie jako Muhammad Ali. Potwierdził także krążące już od jakiegoś czasu wśród dziennikarzy podejrzenia o jego przynależności do Narodu Islamu. "Czarnym zostało zrobione pranie mózgu - mówił Ali. Na każdym kroku biali usiłują wmawiać nam, iż wszystko co dobre i szlachetne jest koloru białego. Podobizna Jezusa przedstawia białego mężczyznę o długich blond włosach i błękitnych oczach. Tak samo anioły. Gdzie są kolorowe anioły? Pewnie zajmują się mieszaniem mleka i miodu w kuchni. Gdziekolwiek nie spojrzymy, tam widzimy białych. [...] Nawet Tarzan, król dżungli w czarnej Afryce, jest biały. Wszyscy dobrzy kowboje jeżdżą na białych koniach i noszą białe kapelusze. Anioły w niebie jedzą zapewne białe ciastka, a diabeł żywi się czekoladą. Kiedy w końcu otworzycie oczy i skończycie z tymi kłamstwami, twierdząc, iż biały znaczy lepszy niż czarny?!" Ta elektryzująca wiadomość bardzo szybko obiegła cały świat i prawdę mówiąc przez wielu nie została przyjęta z aprobatą. Świeżo upieczonemu mistrzowi uznania nie przyniósł również skandal, który wybuchł wkrótce po niedawno stoczonej walce z Listonem. Wyszło bowiem na jaw, że wbrew obowiązującym przepisom obaj sportowcy zawarli zawczasu umowę co do spotkania rewanżowego. Ujawnienie tych zabronionych pertraktacji rzuciło cień podejrzenia na cały mecz o czempionat, zwłaszcza, że miał on dość niewyraźny przebieg i nieoczekiwane zakończenie w postaci poddania się Listona. W tych warunkach z wielu stron zaczęto wysuwać podejrzenia, że "Sonny", mając zapewniony rewanż z Clay'em, walkę w Miami Beach sfingował. Wątpliwości, co do tego, który z dwóch wspaniałych bokserów jest naprawdę lepszy, mógł wyjaśnić tylko drugi pojedynek. Jeszcze tego samego roku, dokładnie 4 czerwca, w przerwach pomiędzy kolejnymi treningami do rewanżowego pojedynku, a głoszeniem słowa bożego i zachęcaniem Czarnych do wstępowania w szeregi Narodu Islamu, Ali poślubił poznaną kilka miesięcy wcześniej czarnoskórą modelkę Sonji Roy. Na uroczystość nie zaproszono żadnych dziennikarzy. Sonji była chrześcijanką, ale po ślubie obiecała swojemu mężowi, że tak jak i on przyjmie nauki proroka Mahometa. Ali pragnął, żeby młoda żona ciałem i duszą należała do wspólnoty i brała udział we wszystkich wymaganych przez nią celebracjach. Nakazywał jej nosić jednokolorowe ubrania, szczelnie zakrywające ciało, zabraniał jej chodzić do baru, malować się i tańczyć. Sam dokładnie wypełniał wszystkie nakazy religii i tego samego żądał od żony. Nie śpiewał żadnych świeckich pieśni, nie palił, nie pił alkoholu.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 1754 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 12578


W trakcie przygotowań do rewanżowej walki z Listonem Alego odwiedził Malcolm X, który w marcu 1964 roku opuścił Naród Islamu i zmienił swe dotychczasowe nazwisko na El Hajj Malik El Shabazz. Elijah Muhammad już od dawna szukał sposobu na usunięcie Malcolma. Elijah od samego początku chciał, by zgromadzenie miało charakter ściśle religijny. To Allah miał być tym, który wymierzy karę białemu szatanowi. Jednakże Malcolm nie chciał czekać na Boga. Stąd właśnie wynikały rozdźwięki między Malcolmem a Narodem Islamu. Wydarzyło się także coś, co jeszcze bardziej pogłębiło podział. Malcolm dowiedział się, że Elijah jest prawdopodobnie ojcem aż ośmiorga dzieci z nieprawego łoża i uznał, że ujawnienie tego faktu mogłoby zagrozić ruchowi. Powiadomił o tym współpracowników, którym, jak mu się przynajmniej wydawało, ufał, a którzy natychmiast rozdmuchali całą sprawę. Zawiadomili centralę organizacji w Chicago, że Malcolm bluźni przeciw przywódcy. Był wśród nich Louis Farrakhan, do niedawna protegowany Malcolma. Odkrycie, że Elijah Muhammad jest w gruncie rzeczy wielkim hipokrytą, załamało Malcolma. Stracił fundament, na którym dotychczas mocno się opierał. Malcolma coraz bardziej izolowano od Elijaha i jego najbliższych współpracowników. Zamach na prezydenta Kennedy'ego w listopadzie 1963 roku stworzył okazję do ograniczenia rosnących wpływów Malcolma. Elijah Muhammad nie chciał, by wspominano o śmierci Kennedy'ego, a to dlatego, że kochała go nie tylko biała, ale i czarna Ameryka. 1 grudnia Malcolm wygłosił zwykłe przemówienie, w którym niespodziewanie postawił pytania dotyczące śmierci prezydenta. Powiedział, że to typowy przypadek, kiedy dawne błędy mszczą się na teraźniejszości. Muhammad zawiesił go na trzy miesiące, zakazując przemawiania w meczetach, na ulicy, uczelniach i udzielania wywiadów. Po odbytym w styczniu 1964 roku spotkaniu Malcolm zrozumiał, że nie ma szans na powrót. Zaczęto mu grozić śmiercią: telefonicznie, listownie, a nawet na ulicy. W marcu tego samego roku, po trzech miesiącach milczenia, Malcolm opuścił Naród Islamu i założył własną organizację: Muslim Mosque. Chciał przyłączyć się do Ruchu Obrony Praw Obywatelskich, by poszerzyć swoje pole działania. 19 kwietnia 1964 jedzie do Mekki. 28 czerwca 1964 roku utworzył Organization of Afro-American Unity (Organizację Jedności Afro-amerykańskiej), by dotrzeć do wszystkich czarnych na świecie i wzmocnić więzi braterstwa. Prowadził własną politykę zagraniczną. Po powrocie z Afryki w gazecie Narodu Islamu ukazują się płomienne artykuły przeciw niemu. Wypowiada się nawet sam Elijah Muhammad. Najgłośniejszy stał się artykuł Louisa Farrakha (wówczas Louisa X). Sam Malcolm określił ten artykuł jako wyrok śmierci. Wiedział, że na niego czyhają i że jego dni są policzone. Były próby zamachu na jego życie inspirowane przez członków Narodu Islamu. Malcolm X przyszedł tego dnia pożegnać się z Alim. Temat waśni z Elijahem poruszył tylko na samym początku rozmowy...

25 maja 1965 roku w Lewiston doszło w końcu do rewanżowej walki Alego z Listonem. Walka nie cieszyła się już tak dużym zainteresowaniem, jak pierwsze spotkanie. Faworytem ponownie był Liston, a jednak to Ali z pomocą Allaha rozprawił się z przeciwnikiem błyskawicznie i ci, którzy nie oglądali walki na żywo, praktycznie mi mieli czego żałować. Po pierwszej minucie walki Liston leżał już jak długi. Ali stał nad nim i przez kilkanaście sekund straszliwie wrzeszczał. Co prawda Sonny powstał, ale już po upływie 10 sekund. Trwający niecałą rundę pojedynek zakończył się bezdyskusyjnym zwycięstwem Alego. Nadal jednak wielu powątpiewało w jego umiejętności. W kolejnej walce z byłym mistrzem świata wszechwag, Floydem Pattersonem, 22 listopada w Las Vegas, Ali zademonstrował już wielki kunszt bokserski, zamykając w ten sposób usta wszystkim wcześniejszym niedowiarkom. Pierwsza runda nie była dla naszego bohatera zbyt udana, ale już w drugiej przeszedł do kontrofensywy i znacznie ostudził zapał byłego mistrza, posyłając Pattersona w szóstej rundzie na deski. Kilka kolejnych, energicznych akcji spowodowało, iż Floyd wyraźnie nie nadąża kondycyjnie za młodym mistrzem. Z rundy na rundę z coraz większym trudem utrzymywał się na nogach. Zwycięstwo Alego było w tym przypadku bezdyskusyjne i pod koniec dwunastej rundy arbiter przerwał walkę. Wszyscy zgromadzeni sędziowie zgodnie stwierdzili, iż poza pierwszym starciem, Ali w każdym kolejnym zdecydowanie prowadził na punkty.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 1754 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 12578


1966 rok nie rozpoczął się dla Alego zbyt szczęśliwie. 7 stycznia rozwiódł się z modelką Sonji, do czego bez wątpienia przyczyniły się ciągłe awantury i coraz częstsze telefony z pogróżkami. Byli małżeństwem zaledwie przez niecałe dwa lata. W tym samym roku wygasł zawarty sześć lat wcześniej kontrakt Alego z grupą biznesmenów z Louisville. Ali za namową Elijaha Muhammada zwolnił większość dotychczasowej świty, pozostawiając jednak m.in. swego dotychczasowego trenera - Angelo Dundee i lekarza - Ferdie Pacheco. Jego nowym menadżerem został Herbert Muhammad, syn Elijaha. Do 1967 roku Ali skutecznie bronił zdobytego w 1964 roku tytułu mistrza świata wszechwag, pokonując po drodze tak znakomitych pięściarzy, jak chociażby Ernie Terrell (wygrana na punkty), czy Zora Folley (nokaut w siódmej rundzie). Wydawało się, iż jest niezwyciężony. Jednak w czerwcu 1967 roku Ali miał się zmierzyć z najtwardszym i najbardziej nieugiętym przeciwnikiem. Na jego drodze stanęła wojskowa komisja rekrutacyjna. Ali dostał powołanie, mimo iż kilka lat wcześniej nie zaliczył wojskowego testu na inteligencję, w wyniku czego wpisano mu kategorię 1Y (zwolniony ze służby wojskowej). Przed wojskową komisją rekrutacyjną w Huston odmówił złożenia przysięgi na flagę amerykańską, czego konsekwencją byłby wyjazd do Wietnamu. Zasłaniając się swoją wiarą nie miał najmniejszego zamiaru lecieć do odległego Wietnamu, aby tam zabijać żołnierzy Viet Congu. Na konsekwencje swojej decyzji nie musiał długo czekać. Z powodu uchylania się od służby wojskowej sąd skazał go na pięć lat więzienia i 10 000 dolarów grzywny. Pozbawiono go również licencji bokserskiej i paszportu, a związki bokserskie przestały uznawać za mistrza świata. Ali pozostał na wolności tylko dzięki złożonej w depozycie bardzo wysokiej kaucji. Wynajęty przez niego nowy adwokat, doradca prawny Narodu Islamu, Chauncey Eskridge, złożył w Sądzie Najwyższym odwołanie. Byłemu mistrzowi nie pozostało już nic innego, jak tylko czekać na ponowne rozpatrzenie jego spawy. W między czasie, dokładnie 19 sierpnia 1967, Ali wziął ślub z poznaną wcześniej muzułmanką Belindą Boyd. Następnego roku, dokładnie 18 czerwca, urodziło im się pierwsze dziecko - Mary. Pozbawiony możliwości występowania na ringu, Ali zaczął po pewnym czasie odczuwać kłopoty finansowe. Zarobił w ciągu swej kariery sporo, ale i sporo wydał. Była żona, Sonji, domagała się płacenia przyznanych jej przez sąd alimentów w wysokości 1 200 dolarów miesięcznie, poprzedni adwokat Edward Jocko słał ponaglenia o zapłatę rachunku za swe usługi w kwocie 200 tysięcy dolarów. Ali zmuszony był więc rozejrzeć się za innymi źródłami dochodów. Zaczął m.in. jeździć po uniwersytetach całego kraju, wygłaszając prelekcje na temat sportu i religii. "Nie nienawidzę nikogo i osobiście nie zlinczowałbym nikogo. My muzułmanie nie nienawidzimy białego człowieka. Tak samo jak np. nie nienawidzimy tygrysa, ale zdajemy sobie sprawę z tego, iż w naturze tygrysa nie leży żyć w zgodzie z człowiekiem. Tygrysy są skłonne do tego, aby jeść ludzi. Dlatego więc nie chcemy żyć wspólnie z tygrysami. Tak samo odnosi się to do białego człowieka. Biali prześcigają się w atakach na czarnych ludzi. Nie interesuje ich, jaka jest nasza religia, w co wierzymy. Nie pytają się, czy jesteś katolikiem, baptystą, muzułmaninem, czy też zwolennikiem Martina Luthera Kinga. Dla nich jest to nieistotne, bo jak już tylko nas widzą, to najchętniej spraliby nas". Od czasu do czasu adwokaci Alego słali do różnych instytucji podania o przywrócenie licencji. Bezskutecznie. Najbardziej chyba dotkliwą karą dla pięściarza było odebranie paszportu, co pozbawiło go możliwości wyjazdu za granicę i stoczenia tam walki, która podreperowałaby jego kulejący budżet. Bokserski świat powoli o nim zapomniał...
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 1754 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 12578


Ali zaczął ponownie walczyć w ringu w 1970 roku, chociaż Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych nadal oficjalnie nie odstąpił od wydanego wcześniej wyroku. Jako pierwszy zapalił przed nim zielone światło gubernator Georgii, zezwalając w sierpniu 1970 roku na występy na terenie swojego stanu. Za nim poszły władze kolejnych. W tym samym czasie sędzia federalny Walther R. Mansfield stwierdził, że odebranie Muhammadowi Alemu licencji zawodniczej było pozbawione jakichkolwiek podstaw prawnych. Ali bezpowrotnie stracił swoje najlepsze lata poza ringiem. Jego niepodważalnym atutem były zawsze szybkie i precyzyjne ciosy, duża zwinność i znakomita praca nóg, co powodowało, iż na ringu często pokonywał dużo potężniejszych, ale i przez to wolniejszych, przeciwników. Nie był już tak szybki, jak kiedyś, a trzy lata poza ringiem to sporo czasu. Wielu ekspertów w sprawach boksu nie wierzyło w tryumfalny powrót na ring i odzyskanie utraconego tytułu. Mimo to Ali ostro zabrał się za trening. Jego pierwszym przeciwnikiem został dwudziestopięcioletni, biały bokser nazwiskiem Jerry Quarry. Legitymował się rekordem: 45 stoczonych walk, wygranych - 37, zremisowanych - 4 i tyleż przegranych. Walka odbyła się w Atlancie 26 października 1970 roku. Po raz pierwszy w dziejach bezpośrednią transmisję z zawodowego pojedynku przeprowadziła telewizja radziecka. Było to prawdziwe veni, vidi, vici byłego mistrza. Przyszedł, zobaczył, zwyciężył. Ali pędził jak ciężki, stalowy pociąg. Po wygranej walce z Quarry'm w grudniu przyszedł kolejny tryumf nad jednym z najsilniej bijących bokserów przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych - Argentyńczykiem Oscarem Bonaveną (nokaut w 15 rundzie). Coraz bardziej zbliżał się do szansy odzyskania tytułu mistrza świata. Szansę tę miała dać mu walka z obecnym mistrzem świata wszechwag Joe Frazierem, który wcześniejszą walkę Alego z Bonaveną komentował: "Clay walczył nieczysto, wieszał się na Bonavenie i bez potrzeby spychał go na liny. [...] Nie spodziewałem się, że Clay pozwoli sobie na niesportowe chwyty, że nie stać go będzie na otwartą, dżentelmeńską walkę. Jeśli odważy się zmierzyć ze mną, pokażę mu, co znaczy prawdziwy boks". Możliwość potwierdzenia swych słów na ringu dostał 8 marca następnego roku. Zapowiedziana na ten dzień walka o mistrzostwo świata między Joe Frazierem a Muhammadem Alim zelektryzowała cały sportowy - i nie tylko sportowy - świat. Nowojorska Madison Square Garden zapełniła się ponad 20 tysiącami widzów. Ceny miejsc w kinach sięgały kwoty tysiąca dolarów, a mimo to organizatorzy nie mogli narzekać na brak zainteresowania walką, którą reklamowano jako "Walka Stulecia". Obydwaj bokserzy mieli zagwarantowane 2,5 miliona dolarów! Ali, który zazwyczaj każdą swą walkę zaczynał o werbalnej potyczki z rywalem, również i tym razem postąpił tak samo. Już podczas prezentacji na ringu starał się sprowokować Fraziera, przepowiadając jednocześnie, iż pośle go na matę w szóstej rundzie. Prorocze wizje jednak tym razem nie sprawdziły się i Alemu przyszło walczyć przez 15 zakontraktowanych rund. Pojedynek rozpoczął się dosyć nietypowo: Ali przyjmuje na siebie ciosy Fraziera, dając publiczności do zrozumienia, że nie robi to na nim większego wrażenia. Za wszelką cenę usiłuje ośmieszyć przeciwnika. Dopiero w piątej rundzie przechodzi do ataku i zasypuje Fraziera całymi seriami ciosów, po czym dalej kontynuuje swą grę. Jest już jednak mocno zmęczony, brakuje mu sił, aby doprowadzić walkę do zwycięskiego końca. Po niemrawej czternastej rundzie, w piętnastym starciu Frazier niemal ściął z nóg Alego swym słynnym, prawym sierpowym. Resztką sił Ali poderwał się z maty, lecz Joe zagnał go na sznury i zaczął okładać z obu rąk. Wykończony Ali ledwo dotrwał do gongu kończącego spotkanie. Wydarzyło się coś, co wielu osobom jeszcze do niedawna nie przeszłoby nawet przez myśl: Muhammad Ali przegrał. Była to jego pierwsza porażka w profesjonalnej karierze. Sam Ali nie zgadzał się z decyzją sędziów i był święcie przekonany o swojej przewadze. Już następnego dnia ogłosił dziennikarzom: "Popatrzcie na mnie. Z wyjątkiem tego przeklętego sierpowego w 15 rundzie nie ma na mojej twarzy żadnego śladu. A przypatrzcie się Frazierowi!". Twarz Fraziera była rzeczywiście o wiele bardziej pokiereszowana od buźki Alego. Mimo porażki nie zamierzał rezygnować z boksu i odzyskania tytułu. Wydawało się co prawda, iż trzydziestodwuletni Muhammad Ali ma najlepsze lata za sobą, ale pomimo wyraźnego obniżenia swej wartości ciągle był najbardziej kasowym bokserem na świecie, ciągle wielką atrakcją dla publiczności. 30 października 1974 roku "Największemu" dane było ponownie stanąć w ringu i sięgnąć po najwyższy tytuł. Jego rywalem miał być potwornie silny George Foreman, zwany przez wszystkich "Big George", który wcześniej pogromcę Alego, Joe Fraziera, posłał na matę już w drugiej rundzie. Bez problemu poradził sobie również z Kenem Nortonem, z którym "Największy" przegrał podczas pierwszej z nim walki w marcu 1973 roku w San Diego. Zdecydowanym rywalem w tym pojedynku był więc George Foreman. Wielu ostrzegało nawet Alego przed tą walką, twierdząc, iż idzie na spotkanie ze swym katem. Walka miała odbyć się w Kinshasie (stolica Zairu), do której obaj zawodnicy przyjechali dużo wcześniej, aby zaaklimatyzować się na Czarnym Lądzie. Obaj założyli również obozy i ostro trenowali. W dniu walki Ali wyszedł na ring, usytuowany pośrodku wielkiego Stadionu 20 Maja, w długiej, białej szacie z jedwabiu, zdobionej w kilku miejscach tajemniczym, czarnym wzorem - prawdziwym, afrykańskim stroju. Prawie 10 minut tańczył po ringu, zanim wreszcie pojawił się mistrz świata, odziany w czerwoną, welwetową togę, przepasaną niebieską szarfą. Walka miała dziwny przebieg. Ali opierał się cały czas mocno o liny i odchylając się głęboko poza nie, unikał potężnych bomb Foremana. To znów, szczelnie zakryty podwójną gardą, blokował jego ciosy z podziwu godną precyzją. Co jakiś czas strzelał szybkim ciosem w głowę. Mistrz niestrudzenie atakował, Muhammad zaś drażnił go nieustannie, prowokował, szeptał mu coś do ucha, pokazywał język, wprowadzając w coraz większą wściekłość. Od czasu do czasu Ali wyrzucał w górę prawą rękę, na co siedemdziesięciotysięczna widownia Stadionu 20 Maja odpowiadała rytmicznym skandowaniem: - A-li bo-ma-ye! A-li bo-ma-ye! (Ali, zabij go!). No i Ali częściowo spełnił żądania tłumu. Bez obaw, nie zabił Foremana, lecz przed końcem ósmej rundy ostro na niego natarł. Oderwał się od lin i zaczął walić: trzy prawe proste, po nich lewy i jeszcze jeden prawy. Ważący 99,8 kilogramów "Big George" runął na matę. Dla Alego był to moment wielkiego tryumfu. Po ponad siedmiu latach starań, ostrych treningów, "Największy" odzyskał tytuł mistrza świata wszechwag.

Zasiadając ponownie na tronie, Ali nie zamierzał szybko z niego schodzić. Skutecznie bronił tytułu przez kolejne cztery lata. W okresie tym do historii światowego boksu przeszła jedna ze stoczonych przez niego walk, a mianowicie trzecie już w karierze Alego spotkanie z Joe Frazierem. Pojedynek nazywany "dreszczowcem w Manili" odbył się 1 października 1975 roku na Filipinach. Frazerowi nie udało się jednak pogromić obecnego mistrza, który w piętnastej rundzie zmusił go do poddania się. Ówcześni obserwatorzy zgodnie stwierdzali, iż był to chyba najbardziej dramatyczny i brutalny pojedynek w historii całego zawodowego boksu. Po walce sam Ali powiedział: "Byłem tak blisko śmierci, jak jeszcze nigdy dotąd. [...] Przyjechaliśmy do Manilii jako dwaj mistrzowie, wyjechaliśmy jako starcy".

Mimo kolejnych zwycięstw widać było wyraźnie, że stary mistrz nie jest już tak dobry jak dawniej. Życzliwi doradzali mu już coraz częściej zawieszenie rękawic na kołku, ale jego tryb życia, powszechnie określany jako rozrzutny, wymagał dopływu wciąż nowej gotówki. Alemu nie można było odmówić gestu. Ciągle otaczała go świta złożona z kilkudziesięciu osób: menedżerów, doradców, trenerów, sparingpartnerów i... zwykłych pochlebców, za których czempion płacił wszystkie rachunki. Znany był również ze swej działalności charytatywnej. Przeznaczył na przykład 100 tysięcy dla Żydów w podeszłym wieku, którzy przeżyli obozy koncentracyjne. O datkach na rzecz Czarnych Muzułmanów lepiej nawet nie wspominać. W życiu prywatnym Alemu także nie układało się ostatnimi czasy za dobrze. W styczniu 1977 roku rozwiódł się ze swą dotychczasową żoną Belindą, której oddał dom, samochód i dwa miliony dolarów w gotówce. Jeszcze tego samego roku, dokładnie 19 września, poślubił poznaną w 1975 roku modelkę Veronicę Porche. 30 grudnia 1977 roku urodziła im się druga córka, której nadano imię Laila (pierwszą spłodził będąc jeszcze w oficjalnym związku z poprzednią żoną, co być może było przyczyną rozwodu).

W lutym 1978 roku Ali ponownie utracił tytuł mistrza świata. Śmiałkiem, któremu udało się pokonać "Największego" na punkty, był Leon Spinks. Po walce Ali przyznał, że nie docenił rywala i źle ułożył plan walki. Nie przypuszczał, że przeciwnik jest aż tak wytrzymały i silny. Swą porażkę przyjął jednak, jak na prawdziwego sportowca przystało, z godnością. Tym, którym wydawało się, iż jest to wszystko, co w tej kwestii miał do powiedzenia były czempion, już wkrótce pokazał w jak wielkim byli błędzie. 15 września, tego samego roku, w Nowym Orleanie Ali dokonał rzeczy, której jeszcze przed nim nikt wcześniej nie zrobił. Pokonując w rewanżowej walce Spinks'a na punkty odzyskał po raz drugi utracony tytuł, zapisując się tym sposobem na kartach światowego boksu jako jedyna osoba, której udało się trzykrotnie zdobyć tytuł mistrza świata wszechwag. Ali stanął do walki znakomicie przygotowany, w przeciwieństwie do rywala, i sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości, gdy ogłaszali wynik. Po tym pojedynku oficjalnie ogłosił swe wycofanie z zawodowego boksu i przejście na emeryturę. Było to dokładnie 27 czerwca 1979 roku. W 1980 roku powrócił jednak na ring, skuszony zapewne wysokim honorarium w wysokości 8 milionów dolarów, by zmierzyć się z nowym mistrzem świata - Larry'm Holmesem, zwanym "Mordercą z Easton". Pojedynek odbył się 2 października w Las Vegas. Przewaga Holmesa nad Alim była druzgocąca. Czempion prosił nawet sędziego o przerwanie walki, nie chcąc krzywdzić byłego mistrza. Alemu pozostała tylko wiara w to, iż raz jeszcze może sięgnąć po mistrzowski tytuł. Sama wiara jednak nie wystarczyła, aby odnieść zwycięstwo z osiem lat młodszym od niego i bijącym jak wściekły niedźwiedź Holmesem. Po 10 rundzie opiekun Alego, Angelo Dundee, dał znak, iż poddaje swego podopiecznego. Po kolejnej porażce, tym razem z Trevorem Berbickiem w grudniu 1981, mający już prawie 40 lat Muhammad Ali definitywnie zakończył karierę.

W 1984 roku lekarze potwierdzili oficjalnie to, co już od pewnego czasu podejrzewano. Muhammad Ali cierpi na chorobę Parkinsona (drżenia rąk, straty wagi, zaniki pamięci...). 25 czerwca 1985 roku Ali rozwiódł się, po dziesięciu latach małżeństwa, ze swoją trzecią żoną - Veronicą. W sprawach podziału majątku nigdy nie lubił uciekać się do sądu, więc również i tym razem bez żadnych kłótni oddał byłej żonie połowę swego majątku.

Ostateczne wycofanie się Alego z boksu, nie zmniejszyło wcale jego popularności i statusu na światowej scenie. Wbrew przeciwnościom nękającej go choroby, nadal czynnie uczestniczy w życiu Narodu Islamu, staje w obronie dzieci i ofiar wojny. W 1996 roku przypadł mu zaszczyt zapalenia znicza olimpijskiego w Atlancie. Rok wcześniej w jego rodzimym mieście Louisville nastąpiło oficjalne otwarcie muzeum poświęconego jego osobie. Ali już za życia przeszedł do historii, jako ten, który przekształcił formalne walki bokserskie w niepowtarzalne show. Poruszając się po ringu z gracją i lekkością motyla, potrafił nagle, z zaskoczenia, użądlić przeciwnika jak rozwścieczona pszczoła. A że dotkliwie użądlić potrafił, do tego już Was chyba nie muszę przekonywać...

W tekście wykorzystane zostały fr. książki p. Przemysława Słowińskiego "Największy. Opowieść o Muhammadzie Alim", za wcześniejszą, pisemną zgodą wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Jezeli ktos ma jego walki albo jeszcze cos na jego temat to wrzucajcie tu z gory dzieki



Zmieniony przez - janu15 w dniu 2005-10-24 20:03:38
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 130 Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 1804
Wielkie dzieki. Ciekawy post

fight or die

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 1754 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 12578
spoko fajnie jak by ktos mial jego walki ?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 8 Napisanych postów 310 Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 1579
lecial wczoraj genialny program poswiecony Aliemu ach ten jego lewy prosty :) naprawde genialny niestety w ameryce :)
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

rozciąganie Yokoguna

Następny temat

POMOŻECIE???

WHEY premium