Nie cwicze juz w sumie od 3 tygodni. Bark boli mnie codziennie rano po przebudzeniu. Moge wykonywac pelny zakres ruchow i nic mnie nie boli. Czasem pojawiaja sie takie bole znikad 0 siedze i nagle zaczyna przez kilka sekund mocno bolec. Ostatnio przewrocilem sie i podparlem na tej rece, co mnie boli bark. Efekt byl taki ze drugiego dnia mailem straszne bole atakujace nagle. Bylem w kosciele i bolalo mnie do tego stopnia ze, az mi sie slabo zrobilo i myslalem ze zemdleje.
Poszedlem do lekarza, nawet do 2. Zaden z nich nie stwierdzil zadnych nieprawidlowosci i twierdzi ze wszystko jest okej. Zrobilem rowniez przeswietlenie barku i kosci sa cale, nie ma zadnych zmian. smaruje ten bark Fastum zelem. Mam miec przez ten tydzien tez zabiegi - solux i krwioterapie na przemian (jednego dnia to, jednego co innego).
Czy ktos ma moze jakis pomysl, co to moze byc? Martwi mnie, ze trwa to juz 3 tygodnie, a kazdy wiekszy wysilek konczy sie na drugi dzien bolem tego barku, wiec nie moge wrocic do cwiczen. Czy warto robic usg barku? Moze polecicie mi jakies zabiegi lub masci?