Czy zajęcia fitness nie dają nic prócz satysfakcji?

Zajęcia fitness, takie w klubie, typu TBC, BPU, HI-Lo, fat burning itp... Chodząc przez długi czas do tego samego klubu, zauważyłam, że dziewczyny które dobrze znam z widzenia, jakoś się nie zmieniły od ponad roku. Jak im się trzęsły brzuszki, ramiona, uda itp, tak im się trzęsą do tej pory. Nie zauważyłam żeby zmieniły im się figury, wyglądają jakby nic nie ćwiczyły. A większość z nich to osoby posiadające karnety "open", chodzą chyba codziennie, często 2 godziny pod rząd. O co chodzi? Czy ćwiczenia bez obciążeń kompletnie nic nie dają (w sensie poprawy sylwetki)?
Co dziwniejsze, można spotkać też takie instruktorki.

bo często u takich osoob kooleje dieta - sama pracooję w takim kloobie i wiem, co jadają instrooktorki aerobiku ;)

Czy ćwiczenia bez obciążeń kompletnie nic nie dają (w sensie poprawy sylwetki)?
dawać dają, ale niewiele... a przynajmniej nie na tyle, na ile można by było sobie życzyć -> rozboodowa mięśni i nabranie rzeczywistej jędrności ciała; oczywiście wszystko zależy od zajęć (są np. zajęcia ze sztangami), jednak wszystko do pewnego momentu - czasu adaptacji organizmu; bez dodatkowych bodźcoow niewiele się zdziała

Dokładnie - to są kobiety, które myślą że sam aerobik pomoże - a po powrocie do domu bułeczka z serem i kiełbasą, czekoladki i coca-cola - i nic dziwnego że nic się u nich nie zmienia.
Aeroby raczej nie rozwiną umięśniena w zbyt dużym stopniu, organizm szybko się przyzwyczaja i bez pójścia dalej nie będzie żadnych postępów

No cóż, w takim razie wszystkie te ćwiczenia na DVD typu "Tamilee - chcę mieć takie pośladki" itd to taki pic na wodę... trochę przykre, biorąc po uwagę, ile kobitek z zapałem zabiera się do takich treningów.
Może chociaż efekt placebo u nich zadziała ;)

[(aeroby+dieta)*(siła+regeneracja+masa+regenaracja+rzeźba)]*progresja*(wiedza + doświadczenie wynikające z obserwcji organizmu)kwadrat do tego -zmiany częstotliwośći, nowe bodźce, superserie, powtórzenia wymuszone, streching, nowe precyzyjne cele i wszystko w sposób przemyślany i konsekwentny : w ten sposób można do czegoś dojść w tej zabawie.

Widuję zbyt dużo kobiet myślących w stylu : poćwiczyłam sobie to teraz "zasługuję" na nagrodę - pączka . ćwiczenia(te same)-->katabolizm-->junk food--> zbieranie tłuszczu-->splanie-->od nowa.
Tak to w wielkim uproszczeniu wygląda.

Ja bym to uproscila:

[wiedza+motywacja]*konsekwencja*[dieta+cwiczenia]

Racja! Chodze na siłownie od poczatku maja, stosuje tez diete redukcyjna i dopiero teraz czuje ze mam nad tym wszystkim kontrole. W ciagu 11 dni waga spadla o 2kg. Szkoda ze kobietki zwykle boja sie cwiczen silowych i wola zamiast tego poskakac przez godzinke w rytm muzyki i czuc sie w ten sposob usprawiedliwione przed zjedzeniem ciasteczka cz buleczki. Mysle ze aerobik jest naprawde przyjemny ale skuteczny moze byc tylko dla pan ktorym do idealnego wygladu brakuje 3kg. Kobiety ktore maja troszke wieksze brzuszki powinny zabrac sie za cwiczenia silowe, w polaczeniu z odpowiednia dieta i areobami mozna naprawde zdzialać cuda!

pozdrawiam

2 kg w 11 dni, to troche sporo.
Nie jestes przypadkiem na poczatku cyklu?

przez poczatek cyklu masz na mysli poczatek diety? Wiec diete stosuje od lutego, od tamtego czasu waga stala w miejscu. Oprócz diety nie stosowalam zadnych cwiczen, oprocz rowerku. Na poczatku jezdzilam na rowerze stacjonarnym pozniej na zwyklym. Jazde na rowerze uprawialam bardzo czesto, wlasciwie codziennie.

Nope. Poczatek cyklu miesiaczkowego.
Zreszta niewazne.

kilogramy o niczym nie świadczą, radzę mierzyć obwody i procent tkanki tłuszczowej, 2 kg można stracić po dużej kupie a bardziej serio w ciągu nawet 1 dnia po odstawieniu węgli i zużyciu zapasów glikogenu i utracie wody mozna stracić znacznie więcej na wadze nie tracąc ani grama tłuszczu więc waga nie jest dobrym miernikiem postępu