Po długotrwałym ale bezowocnym poszukiwaniu informacji nt. wędrówek górskich (bardzo ciężkich ponad 40 km, codziennie przez miesiąc), trafiłem tutaj. Przedstawię po kolei co i jak. Otóż, dość często wybieramy się w góry na właśnie taką wyprawę kilkudniową, polegającą na kilkunastu godzinach ciągłego chodzenia po szlakach z namiotem. W tym roku wybieramy się na wyprawę wschód-zachód i mamy zamiar przejść ze świeradowa Zdroju do Ustrzyk Górnych. To będzie nasza najcięższa wyprawa ale wczesniej też organizowalismy takie wyprawy jednak trwające tydzień, dwa i na krótszych odcinkach.
Teraz do sedna. Zawsze po takich "wyprawach" spalam niesamowite ilości tłuszczu ale niestety też białko. Waże 80 kg przy wzrosćie 176 (przytyło się podczas sesji ;)) i po zeszłorocznej wyprawie waga spadła mi do 75 kg zarówno pozbyłem się tłuszczyku z brzucha jak i z mięśni. Czytając pewne artykuły z tego forum można się dowiedzieć jak wygląda posiłek potreningowy. Właśnie chciałbym się dowiedzieć od ekspertów jakie są zasady żywienia w tak ekstremalnym wysiłku. Czy można przyjąć, że jest to taki "podrasowany" trening areobowy w dodatku w zmienionych warunkach(górskich) no bo jak by się uprzeć to tętno jest stałe. Czy np. co godzinę uzupełniać węglowodany proste? Czy zjeść jakieś węglowodany złożone? Jak uzupełniać białka i zachamować ten niemiłosierny katabolizm i rozpad mięśni. Jeżeli ktoś kiedyś zastanawiał się nad tym problemem proszę o odpowiedz.
Z góry dziękuję:)