SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

NEWSY-zdrowotne

temat działu:

Zdrowie i Uroda

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 6002

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 3487 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 31473
Postanowiłem założyć posta, w którym w miarę możliwości będę zamiesczał newsy, ciekawostki dotyczące zdrowia. Od razu zaznaczam, że nie będzie w tym przypadku kopiowania "żywcem", lecz własny tekst autora- czyli mój.
________________________________________________________________________

1. Wypicie dziennie kubka jogurtu z dodatkiem pół łyżeczki drożdży roztartych z odrobiną cukru zaspokaja organizm w dzienne zapotrzebowanie na witaminę B2.

2. Noworodki z niską wagą urodzeniową i wcześniaki mają problemy z nadaktywnością częściej niż ich rówieśnicy, w póżniejszym okresie życia. Nadaktywność skutkuje obniżeniem zdolności koncentracji i zwiększa impulsywność, sprawiając problemy i trudności w szkole.

3. Sok z grejpfrutów i pomarańczy może zapobiegać osteoporozie. Przyczyną tej choroby jest spadek hormonów, estrogenów(kobiety), testosteronu(mężczyźni). Badania były przeprowadzone na samcach szczurów w USA. Samce pijące sok z cytrusów miały większą gęstość kości, niż inne na zwykłej diecie. Narazie nie wiadomo, który z 400 czynnych składników cytrusów ma korzystne działanie. W chwili obecnej są prowadzone badania na samicach szczurów.

- Siema. I jak, masz te zakwasy po wczorajszym wf ? Rozlał ci się kwas mlekowy?

+ No mam. Teraz czekam, aż go wp******i glukoza.

Ekspert SFD
Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120

PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!

Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.

Sprawdź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 3487 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 31473
4. Instytut Żywności i Żywienia alarmuje o niewłaściwym żywieniu dzieci w Polsce. Dieta ich jest uboga w witaminę D i wapń. Skutkiem tego są złamania kości, wady postawy, a nawet osteoporoza u nastolatków. W trosce o dzieci trzeba dbać, aby spożywało dziennie kanapkę z żółtym serem i wypijało 2 szklanki mleka.

5. Amerykańscy badacze uważają, że przyjmowanie tabletek antykoncepcyjnych może powodować spadek zainteresowania seksem u pań. Okazało się bowiem, że jest u nich podwyższony poziom białka SHBG, które wychwytuje i wiąże testosteron. Zmiejsza to apetyt na seks. Działanie takie trwa nawet kilka miesięcy po odstawieniu tabletek.

6. Po 20. roku życia zaczynają się kurczyć te części mózgu, które odpowiadają za pamięć, koncentrację i podejmowanie decyzji. Spowolnić to może medytacja, 2x w tyg. Obserwacje hardvard'skich badaczy wykazały, że sprawność mózgu systematycznie medytującego 40-latka jest porównywalna do aktywności mózgu niemedytującej osoby 20-letniej.

- Siema. I jak, masz te zakwasy po wczorajszym wf ? Rozlał ci się kwas mlekowy?

+ No mam. Teraz czekam, aż go wp******i glukoza.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 500 Napisanych postów 9533 Wiek 44 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 18704
jeszcze dodawaj źródło

XXX Boofi XXX
Hard Core Straight Edge
"Blood and Guts bro , thats the way it goes !!" - lifter ?

Nie dyskutuj z d****em. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu a potem pokona doświadczeniem.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 3487 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 31473
no wiesz, tak jak mówiłem, że ja tego żywcem nie przepisuje, tylko zmieniam szyk, wyrzucam, wstawiam cos zachowując poprawność merytoryczną .

czy w takim przypadku potrzebne są źródła? no myśle, że jakbym kopiował to żywcem..........

- Siema. I jak, masz te zakwasy po wczorajszym wf ? Rozlał ci się kwas mlekowy?

+ No mam. Teraz czekam, aż go wp******i glukoza.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 3487 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 31473
7. Zdrowa herbata i wino

Zielona herbata i czerwone wino korzystnie wpływają na nasze zdrowie, ponieważ zawarte w nich przeciwutleniacze neutralizują szkodliwe wolne rodniki. Skuteczność działania przeciwutleniaczy demonstrował dr Marek Wasek z Wydziału Farmaceutycznego Akademii Medycznej w Warszawie podczas pokazu, który odbywał się w sobotę w ramach Dnia Nauki.

Wolne rodniki (utleniacze) albo przedostają się do ciała z zewnątrz, albo powstają w organizmie, np. w skórze pod wpływem działania promieni słonecznych. Zdolność wolnych rodników do utleniania związków takich jak tłuszcze, białka a nawet DNA sprawia, że są one przyczyną poważnych chorób, m.in. miażdżycy i niektórych nowotworów.
"Zdrowy, młody organizm sam się broni przed wpływem utleniaczy, ale z wiekiem skuteczność tej obrony się zmniejsza. Wtedy warto wiedzieć, czym możemy wspomóc swoje ciało. Inaczej mówiąc należy sprawdzić, który produkt zawiera najwięcej skutecznych przeciwutleniaczy" - wyjaśniał Wasek.

Aby zbadać, które substancje najlepiej zwalczają wolne rodniki, w Akademii Medycznej opracowano metodę dokładnego pomiaru liczby wolnych rodników w próbce cieczy. Dodając do próbki dwa testowane produkty i mierząc ubytek wolnych rodników można porównać, który z nich działa lepiej.

"Przez siedem lat - odkąd posługujemy się tą metodą - przebadaliśmy miliony substancji. Zajmowaliśmy się m.in. najbardziej znanym przeciwutleniaczem, czyli witaminą C. W naturze najbogatszym jej źródłem okazały się owoce dzikiej róży" - opowiadał badacz. Bardzo skuteczne w zwalczaniu wolnych rodników okazały się też czerwone wino i zielona herbata.

"Zabserwowano, że mężczyźni z krajów śródziemnomorskich nie chorowali na miażdżycę, chociaż jedli tłuste i ciężkostrawne dania, głównie wieczorem i w nocy. Badania potwierdziły, że przyczyną były przeciwutleniacze, zawarte w skórkach winogron, z których wino pija się do posiłków właśnie w tych okolicach" - podkreślił Wasek.

8. Pierogi zdrowsze niż fast food

Jedzenie typu fast food atrakcyjnie wygląda, ale szkodzi zdrowiu; lepsze są domowe pierogi lub kanapki - przestrzegał słuchaczy w sobotę podczas wykładu w ramach III Ogólnopolskiego Dnia Nauki dr Saeed Bawa z SGGW.

Otyłość i nadwaga to coraz powszechniejsze problemy, także w Polsce. W USA nadwagę ma ponad 60 procent ludności, a otyły jest co czwarty Amerykanin. Nic dziwnego - USA to ojczyzna "szybkiej żywności", czyli fast food. "Wadami takich produktów są nadmiar kalorii pochodzących z tłuszczu, monotonia oraz zbyt duże porcje. Jeden tłusty hamburger dostarcza ponad 500 kalorii. Żeby je spalić, trzeba by jeździć na rowerze przez trzy godziny" - mówił dr Bawa.

Jak wyjaśniał wykładowca, w ciągu ostatniego stulecia mieszkańcy zamożnych krajów z roku na rok ruszali się coraz mniej. Winda, samochód, pilot od telewizora - wszystko to "oszczędza" rocznie tyle kalorii, ile odpowiada kilku kilogramom tkanki tłuszczowej. Pracujące zawodowo kobiety nie mają czasu gotować, więc kupują półprodukty lub wysyłają dzieci do baru szybkiej obsługi. Dorośli podczas przerwy w pośpiechu przełykają fastfoodowy posiłek, wybierając zwykle "najbardziej opłacalny", czyli największy zestaw, największą porcję frytek i największy kubełek coli.

"Telewizja unieruchamia ludzi w domach i zachęca do konsumpcji. Dzieci wolą gazowane napoje niż mleko, co sprawia że stają się za grube i mogą mieć słabe kości" - przestrzegał naukowiec.

A porcje stale rosną... W roku 1894 butelka coca-coli miała 76 kilokalorii. Teraz jest znacznie większa i dostarcza ich już 236. Zwykła porcja frytek z roku 1950 została z czasem zdegradowana do miana "małej porcji" i pojawiły się trzykrotnie większe super-porcje. Kilka razy większe są też ciastka lub bajgle.

Sieci barów szybkiej obsługi starają się ostatnio zmieniać swój wizerunek i promować nieco zdrowsze pokarmy. Dr Saeed Bawa zaleca jednak osobom pracującym, by wybierały raczej kanapki, pierogi z tradycyjnego baru lub chińskie dania obfitujące w warzywa. Niestety, wadą tych ostatnich jest nadmiar soli i glutaminianu sodu, które mogą sprzyjać nadciśnieniu.

9.Sen poprawia pamięć

Dobry sen powoduje zmiany w aktywności mózgu, które sprzyjają zapamiętywaniu, zwłaszcza zadań ruchowych. Dlatego dzieci potrzebują więcej snu niż dorośli - wyjaśniają naukowcy z USA na łamach pisma "Neuroscience". W ostatnich doświadczeniach badali zmiany aktywności mózgu pod wpływem snu.

Każdego dnia małe dzieci uczą się zupełnie nowych rzeczy -
zwłaszcza czynności ruchowych i ich koordynacji. Muszą więc przyswoić i utrwalić ogromne ilości nowych informacji. Dlatego
tak dużo śpią.

Najnowsze badania dowodzą też, jak ważną rolę może odegrać sen w rehabilitacji pacjentów, u których doszło do uszkodzenia mózgu, np. z powodu udaru. Osoby te często muszą na nowo nauczyć się
mówić czy kontrolować ruchy kończyn, tłumaczą badacze.

We wcześniejszych badaniach udało się zauważyć, że sen odgrywa
ważną rolę w utrwalaniu wspomnień, co jest kluczowym etapem
procesu uczenia. Zespół z Beth Israel Deaconess Medical Center
zaobserwował m.in., że sen poprawia wyniki w testach pamięciowych.
Naukowcy nie potrafili jednak wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje.

Aby to sprawdzić, wykorzystali metodę badania aktywności mózgu -
tzw. funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI).

W badaniu wzięło udział 12 zdrowych, młodych osób. Wszystkich
uczono pewnej sekwencji ruchów palców, która przypominała grę na
pianinie. Po zakończeniu nauki część uczestników spędziła 12
godzin śpiąc, a część pozostała nadal aktywna.

Badacze sprawdzili następnie, w jakim stopniu pacjenci
zapamiętali sekwencję ruchów i jednocześnie monitorowali aktywność
ich mózgów.

Zgodnie z oczekiwaniami naukowców, osoby, którym pozwolono na
sen, lepiej nauczyły się zadania. Okazało się ponadto, że niektóre
obszary czy struktury w ich mózgach były wyraźnie bardziej
aktywne, niż w mózgach osób z drugiej grupy. Był to m.in. móżdżek,
który jest centrum kontroli ruchów i odpowiada za ich koordynację,
szybkość i dokładność.

Jednocześnie, aktywność niektórych struktur była niższa po
okresie snu niż po okresie aktywności. Chodzi tu m.in. o obszary
kontrolujące emocje, np. strach oraz o obszary odpowiedzialne za
świadome monitorowanie przestrzeni.

Wygląda na to, że w czasie snu wspomnienia są "przesuwane" do
tych obszarów, gdzie mogą być utrwalone, tłumaczą autorzy. W
rezultacie, po przebudzeniu zadanie może być wykonywane nie tylko
szybciej i dokładniej, ale też bez stresu i niemal automatycznie
(wymaga bowiem mniejszego zaangażowania struktur związanych ze
świadomością).

W świetle tych badań niepokojąca wydaje się współczesna tendencja
do "okradania" organizmu ze snu na rzecz innych aktywności. "Nasze
wyniki sugerują, że nie można się efektywnie uczyć i zdobywać
nowych umiejętności, jeśli ma się za mało snu" - podkreśla
prowadzący badania dr Matthew Walker.(PAP)

10.Biblijna dieta

Chleb, ryby i wino - menu biblijnych posiłków może stać się podstawą nowej amerykańskiej diety. Do inspirowania się Biblią także podczas wyboru żywności zachęca Amerykanów pewien lekarza z Florydy.

Jest nim Don Colbert, autor nowej książki o wiele mówiącym tytule
"Co jadłby Jezus?". Poddaje w niej analizie zwyczaje żywieniowe, o których wspomina Stary i Nowy Testament. "Ludzie tamtych czasów byli silni, szczupli i sprawni" - podkreśla.
"W USA mamy zaś epidemię otyłości. Większość ludzi nie zamierza wcale zmieniać swych żywieniowych nawyków - obżarstwa i jedzenia w pośpiechu" - wskazuje autor. "Może więc jedynym ratunkiem dla nich jest pokazanie im... biblijnego aspektu sprawy" - argumentuje.

Jakie więc byłoby dziś menu Jezusa? "Jezus odżywiał się
naturalnie - dużo surowych warzyw, szczególnie fasoli i soczewicy -
opisuje Colbert - Dziś sięgałby więc po pszenny chleb, dużo
owoców, pił dużo wody i czerwone wino. Mięso - może raz w miesiącu
i na specjalne okazje".

Potwierdza to wykładowca teologii na Uniwersytecie Oksfordzkim,
Eric Eve - "Podstawą ówczesnej diety był chleb, dla urozmaicenia
posiłków sięgano po ryby, w niewielkim zakresie też po winogrona i
oliwki".

Sekret "cudownej" biblijnej diety leży jednak, jego zdaniem, w
bardzo skromnych porcjach spożywanych przez większość ówczesnych
ludzi. "Prości, ubodzy wieśniacy chodzili po prostu przez
większość czasu głodni" - dodaje.

Colbert zwraca w swej książce uwagę na jeszcze jedną rzecz -
maniery przy stole. "Uczniowie Chrystusa jedli godzinami, podczas
posiłku rozmawiali ze sobą i nigdzie się nie spieszyli" - zaznacza.

Według lekarza, takie "ewangeliczne" spojrzenie nie tylko na
życie, ale też własną dietę pomogłoby Amerykanom. "Zwolniliby
trochę i dokonywali więcej właściwych wyborów - w życiu i przy
stole" - argumentuje autor.(PAP)

11. Regularny trening na zdrowie

Regularne ćwiczenia być może mogą zapobiegać chorobom serca i cukrzycy typu II, gdyż aktywują w mięśniach około 500 genów - zaobserwowali naukowcy ze Szwecji.

Autorzy pracy zamieszczonej na łamach pisma "FASEB Journal" liczą, że ich odkrycie przyczyni się do opracowania nowych strategii leczenia tych schorzeń.

Lekarze i naukowcy do znudzenia przypominają, jak bardzo niebezpieczny dla zdrowia jest brak aktywności fizycznej, jak ważną rolę mogą odegrać regularne ćwiczenia w profilaktyce wielu chorób i jak korzystnie wpływają na nasze samopoczucie oraz długość życia.

Jednak do tej pory nie wyjaśniono w pełni, jakie biologiczne
zmiany, zachodzące w organizmie pod wpływem ćwiczeń, mogą za to
odpowiadać. Wielu badaczy podejrzewa, że chodzi tu m.in. o wpływ
treningu na aktywność genów w sercu, naczyniach krwionośnych i
mięśniach.

W najnowszych badaniach naukowcom z Karolinska Institutet w
Sztokholmie udało się to potwierdzić, przynajmniej w odniesieniu
do mięśni. Po 6 tygodniach regularnego treningu w tkance
mięśniowej młodych mężczyzn odnotowano wzrost aktywności około
różnych 500 genów. Okazało się ponadto, że u osób, które
najszybciej osiągały dobre wyniki, aktywność niektórych genów
rosła bardziej niż u innych ćwiczących.

Zdaniem autorów pracy, odkrycie to pomoże wyjaśnić, dlaczego
ćwiczenia nie dają jednakowych rezultatów u wszystkich ludzi. Być
może, spekulują badacze, wynika to właśnie z faktu, że u
niektórych osób trening silniej aktywuje pewne geny, u innych zaś
słabiej.

12. Obsesja na zdrowe jedzenie

Obsesyjne przywiązywanie wagi do zdrowego odżywiania może być niebezpieczne. Nowe zjawisko nazywa się ortoreksja.

"Jeśli chcemy stwierdzić, czy cierpimy na tę przypadłość,
wystarczy zadać sobie proste pytanie - czy bardziej skupiam się na
przyjemności, którą daje jedzenie, czy na drobiazgowym
analizowaniu składu posiłku" - mówi dr medycyny Steven Bartman.

Ortorektyk (z gr. - orthos - "prawidłowy", "prawy" i orexis -
"pożądanie", "pragnienie" - przyp. PAP) ma wrażenie, że choć nie
kontroluje swojego życia, to sprawuje absolutną władzę nad całym
swoim sposobem odżywiania się.

W przeciwieństwie do anorektyków, którzy ukrywają swoją
przypadłość - ortorektycy nieustannie komentują nowe trendy w
zdrowym żywieniu. Dużo mówią o swojej diecie.

Jak podaje serwis BBC, dietetyczny purytanizm przyczynia się
także do społecznej izolacji.

13. Hormon hamujący głód wpływa na pamięć


Leptyna - hormon regulujący apetyt i wpływający na masę ciała - może poprawiać pamięć długotrwałą - wykazały szkockie badania. Jak zaobserwowali naukowcy z Uniwersytetu Dundee, leptyna wzmacnia sygnały przekazywane między neuronami w tzw. hipokampie - strukturze mózgu, która bierze udział w zapamiętywaniu. Zjawisko to nazywa się długotrwałym wzmocnieniem synaptycznym (LTP) i pełni kluczową rolę w utrwalaniu wspomnień.


Zdaniem badaczy, obserwacje te pomogą zrozumieć sposób, w jaki
otyłość osłabia pamięć i zdolności umysłowe. "Od pewnego czasu
wiemy, że osoby otyłe mają zaburzenia w poziomie leptyny,
wynikające nie tylko z przejadania się, ale też z mutacji w genach
regulujących poziom tego hormonu" - komentuje biorąca udział w
badaniach dr Jenni Harvey.

Teraz okazuje się, że dokładnie ten sam czynnik może zakłócać
procesy sprzyjające pamięci długotrwałej.

Naukowcy zaprezentowali wyniki swoich badań na dorocznej
konferencji BioScience, która odbywa się w Glasgow. (PAP)


14. Myj zęby - unikniesz udaru i zawału

Dbanie o zęby może zmniejszyć ryzyko udaru i zawału, gdyż istnieje związek między infekcją dziąseł a chorobami serca - potwierdzają amerykańscy naukowcy. Informację podaje serwis "EurekAlert".

Naukowcy z Columbia University Medical Center zmierzyli ilość bakterii w jamie ustnej u 657 osób, które nie miały wcześniej udaru ani zawału. Zbadali też za pomocą USG ich tętnice szyjne, by
ocenić zagrożenie miażdżycą.

Narastanie zmian miażdżycowych w tętnicach powoduje ich zwężenie
i może prowadzić do udaru lub zawału serca. Okazało się, że u
ludzi o wyższym poziomie bakterii powodujących chorobę dziąseł,
tętnice szyjne były bardziej zwężone. Naukowcy wykazali, że
miażdżyca tętnic jest powiązana z pewnym typem bakterii jamy
ustnej, które wywołują chorobę przyzębia.

"Ważnym rezultatem badań jest pokazanie relacji między
określonymi bakteriami a miażdżycą tętnic szyjnych. Zależność ta
nie występuje dla pozostałych bakterii jamy ustnej" - powiedział
dr Panos N. Papapanou, współautor badań.

Bakterie wywołujące infekcję dziąseł mogą przemieszczać się po
organizmie przez krwiobieg i pobudzać system immunologiczny,
powodując zapalenie prowadzące do zwężenia tętnic - tłumaczy dr
Moise Desvarieux, który nadzorował badania.

"To do tej pory najbardziej przekonujący dowód, że choroba
dziąseł może prowadzić do udaru lub choroby sercowo-naczyniowej.
Jednakże chorobom dziąseł można zapobiegać i leczyć je. Dbanie o
stan zębów i jamy ustnej może więc mieć znaczący wpływ na stan
naszego serca" - podkreślił Desvarieux.

Wcześniejsze badania sugerowały istnienie związku między
miażdżycą a chorobą przyzębia, objawiającą się utratą zębów czy
powstawaniem "kieszonek" w dziąsłach. Po raz pierwszy jednak
zbadano mikrobiologię infekcji okołozębowej i potwierdził się jej
związek z miażdżycą tętnic.

Szczegóły w lutowej edycji "Circulation" - publikacji American
Heart Association.

_____________________________
pozdrawiam ;) ta porcja NEW'sów pochodzi ze strony www.studentnews.pl

- Siema. I jak, masz te zakwasy po wczorajszym wf ? Rozlał ci się kwas mlekowy?

+ No mam. Teraz czekam, aż go wp******i glukoza.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 3487 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 31473
15. Czekolada poprawia sprawność umysłową

Zarówno gorzka, jak i mleczna czekolada mogą poprawiać sprawność mózgu - wskazują najnowsze badania amerykańskie.


"Czekolada zawiera wiele substancji stymulujących, jak
teobromina, fenetylamina (fenyloetyloamina) i kofeina" -
powiedział doktor Bryan Raudenbush z Wheeling Jesuit University w
Wirginii Zachodniej. "Już wcześniej było wiadomo, że substancje te
same z siebie zwiększają czujność i uwagę; odkryliśmy, że poprzez
spożywanie czekolady można uzyskać efekt stymulacji i nasilenia
funkcji umysłowych" - wyjaśnił.

Aby zbadać skutki oddziaływania na mózg różnego typu czekolady,
Raudenbush i jego zespół podawali ochotnikom podzielonym na cztery
grupy 85 gramów czekolady mlecznej, 85 gramów czekolady czarnej,
85 gramów czekoladopodobnego wyrobu z chleba świętojańskiego
(Ceratonia siliqua, której miąższ stosuje się m.in jako namiastkę
czekolady). Grupie kontrolnej nie podawano nic.

Po 15 minutach od podania czekolady lub chleba świętojańskiego
uczestnicy eksperymentu poddawani byli różnorodnym testom
neuropsychologicznym, badającym zdolności poznawcze, w tym pamięć,
czas reakcji, czas uwagi i zdolność rozwiązywania problemów.

"Okazało się, że osoby, które zjadły czekoladę mleczną najlepiej
zapamiętywały słowa i bodźce wzrokowe, w porównaniu z innymi
grupami" - powiedział Raudenbush. Lepszą kontrolę impulsów i
lepszy czas reakcji powiązano ze spożywaniem zarówno czekolady
mlecznej, jak i ciemnej.

Jak uważa Raudenbush, niektóre substancje odżywcze uwalniające
się z czekolady mogą zwiększać przepływ krwi w mózgu i w ten
sposób poprawiać jego funkcjonowanie.

16. Mądrzej jest biegać zbiorowo

Bieganie i inne ćwiczenia fizyczne lepiej wpływają na mózg, gdy odbywają się w towarzystwie innych osób - informuje "Nature Neuroscience". Na podstawie badań na szczurach, naukowcy z Princeton University uważają, że kontakty społeczne znoszą negatywny wpływ ćwiczeń na aktywność mózgu.

Wiadomo, że bieganie podwyższa poziom kortykosteronu - hormonu
stresu, który z kolei zmniejsza tworzenie się nowych komórek mózgu
w procesie zwanym neurogenezą. Jednocześnie aktywność fizyczna
polepsza orientację przestrzenną i poprawia komunikowanie się
komórek mózgowych - neuronów.

Aby dokładniej zbadać zjawiska zachodzące w mózgu podczas wysiłku
fizycznego, naukowcy przeprowadzili zbiorowy wyścig dorosłych
szczurów oraz szczurze biegi indywidualne.

Okazało się, że pod wpływem biegania nowe komórki nerwowe
powstawały we wzmożonym tempie tylko gdy szczury biegały w
grupach. U szczurów biegających samotnie wytwarzanie nowych
neuronów było zmniejszone. Poziom hormonu stresu był podwyższony w
obu grupach, jednak tylko u samotnie biegających zaobserwowano
jego szkodliwy wpływ.

Podczas biegów w pojedynkę poziom kortykosteronu był wyższy niż
u szczurów biegających grupami. Dopiero długotrwały bieg
pojedynczego szczura wywierał na niego korzystny wpływ, podobny do
zjawiska zachodzącego u szczurów biegających razem na krótszym
dystansie.

17. Można przewidzieć to, co zapamiętasz

Można przewidzieć, które z mających dopiero nastąpić wydarzeń zostanie dobrze zapamiętane - twierdzą naukowcy na łamach "Nature Neuroscience". Naukowcy z University College w Londynie analizowali pracę mózgu za pomocą elektroencefalografii (EEG).

Okazało się, że aby przechować nowe informacje, mózg musi się odpowiednio przygotować -zmobilizować swoje zasoby nie tylko w momencie otrzymania nowych informacji, ale i kilka sekund wcześniej.

Badanym osobom, tuż przed pokazaniem słowa do zapamiętania,
zapowiadano, czy chodzi o coś żywego, czy pierwsza i ostatnia
litera są w porządku alfabetycznym lub co dane słowo znaczy. Nie
byli uprzedzani, że mają cokolwiek zapamiętywać

Okazało się, że aktywność elektryczna mózgu była odmienna po
zapowiedzi i przed zaprezentowaniem słowa. Jeśli aktywność nad
czołowymi obszarami mózgu tuż przed pokazaniem obiektu była
wysoka, było prawdopodobne, że będzie on pamiętany ponad 50 minut
później, mimo wykonywania w tym czasie serii innych testów. Jeśli
natomiast napięcie było niższe, badani mieli mniejsze szanse na
zapamiętanie.

Wcześniej uważano, że ważna dla zapamiętywania jest aktywność
mózgu nie przed, ale po wydarzeniu. Bliższe poznanie mechanizmów
związanych z przygotowaniem mózgu do procesu zapamiętywania może
pomóc osobom z zaburzeniami pamięci.

Jak żartuje kierujący badaniami dr Leun Otten, badania
przypominają nieco jasnowidzenie - można przewidzieć, czy dana
osoba zapamięta słowo zanim je w ogóle zobaczy.

18. Hormon pobudzający apetyt poprawia pamięć

Grelina, hormon wydzielany przez pusty żołądek i pobudzający apetyt, sprzyja lepszemu zapamiętywaniu - zaobserwowali naukowcy amerykańscy. Zdaniem autorów pracy na łamach pisma "Nature Neuroscience", odkrycie to wskazuje, że w czasie głodu nasze zdolności do uczenia się i zapamiętywania mogą być lepsze właśnie dzięki grelinie.

Grelina jest wydzielana przez komórki pustego żołądka do
krwiobiegu. Po dotarciu do mózgu hormon działa na komórki nerwowe
w podwzgórzu i w ten sposób pobudza apetyt.

Białka receptorowe, za pośrednictwem których grelina działa na
neurony, znajdują się też w innych częściach mózgu. Ale nie
wiadomo, jakie dokładnie funkcje hormon tam spełnia.

Najnowsze doświadczenia naukowców z Uniwersytetu Yale w New Haven
wskazują, że oprócz przemiany materii grelina może też regulować
procesy uczenia się.

Myszy, którym wyłączono gen kodujący ten hormon, miały o 25 proc.
mniej połączeń nerwowych w hipokampie, strukturze mózgu
odgrywającej ważną rolę w zapamiętywaniu. Jednocześnie gryzonie
przyswajały gorzej niż normalne myszy informacje na temat nowego
środowiska.

Z kolei wstrzykiwanie zwykłym myszom dodatkowej greliny,
sprzyjało powstawaniu nowych połączeń w hipokampie. Co więcej,
zwierzęta szybciej uczyły się i uzyskiwały znacznie lepsze wyniki
w testach pamięciowych.

Zdaniem autorów pracy, wyniki te wskazują, że grelina łączy
procesy przemiany materii z wyższymi czynnościami mózgu. Być może
w przyszłości zaowocuje to nowymi metodami wspomagania procesów
uczenia się i zapamiętywania.

Badania te pokazują, w jak nieoczekiwany sposób na aktywność
mózgu mogą wpływać różnorodne procesy zachodzące w całym
organizmie

19. Mała cząsteczka reguluje procesy uczenia się

Mała cząsteczka zapisana w tzw. niekodującym DNA wpływa na połączenia między neuronami i w ten sposób może regulować procesy uczenia się i zapamiętywania - wykazali naukowcy z USA. Artykuł na ten temat zamieszcza tygodnik "Nature".

Chodzi tu o całkiem niedawno odkryte cząsteczki miRNA (mikroRNA),
które są zapisane w tzw. niekodującym DNA, tj. nie zawierającym
informacji o białkach.

Wcześniej uważano, że te fragmenty DNA nie pełnią żadnych
istotnych funkcji. Jednak badania ostatniej dekady dowiodły, że
jest inaczej. Okazało się m.in., że różne elementy tego DNA
regulują aktywność genów.

Tak jest właśnie w przypadku cząsteczek miRNA, które hamują
aktywność różnych genów u roślin, zwierząt i ludzi. W ten sposób
wpływają na podziały oraz wzrost komórek, a co za tym idzie,
regulują rozwój organizmów. Wiadomo też, że biorą udział w
powstawaniu nowotworów złośliwych.

Teraz naukowcy ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie wykazali, że
jedna z cząsteczek miRNA, nazwana miR-134, wpływa na rozwój i siłę
połączeń między neuronami - tzw. synaps. Są to miejsca kontaktu
neuronów, przez które przekazywane są informacje w postaci
impulsów elektrycznych.

Zdolność mózgu do tworzenia i przebudowy synaps (tzw.
plastyczność synaptyczna) jest podstawą procesów uczenia się i
zapamiętywania u ludzi i zwierząt. Pozwala im reagować na bodźce
płynące ze środowiska. Dzięki wzmacnianiu jednych, a eliminowaniu
czy osłabianiu innych połączeń, możliwe jest utrwalanie ważnych
informacji i pozbywanie się niepotrzebnych.

Wpływając na siłę połączeń synaptycznych miR-134 może więc
modyfikować procesy uczenia się i zapamiętywania w odpowiedzi na
bodźce zewnętrzne, wyjaśniają naukowcy.

Doświadczenia, które badacze prowadzili na szczurach, dowiodły,
że miR-134 hamuje wzrost specyficznych uwypukleń na dendrytach,
drzewiastych wypustkach neuronów. Uwypuklenia te noszą nazwę
kolców dendrytycznych i biorą udział w tworzeniu synaps.

W obecność miR-134, objętość kolców znacznie spadała, natomiast
zablokowanie miR-134 powodowało ich wzrost.

Jak przypominają naukowcy, rozmiar kolców na dendrytach ma
związek z jakością synaps. Gdy kolce sa mniejsze to połączenie
synaptyczne słabsze i odwrotnie. Najnowsze wyniki sugerują więc,
że miR-134 powoduje osłabienie synaps.

Okazało się ponadto, że działanie miR-134 polega na hamowaniu
aktywności genu Limk1, który pobudza wzrost kolców na dendrytach.

Pobudzanie komórek nerwowych za pomocą czynnika wzrostu neuronów -
BDNF niwelowało wpływ cząsteczek miRNA i prowadziło do
uaktywnienia genu Limk1. W konsekwencji kolce na dendrytach
powiększały się.

"Zdaje się, że odkryliśmy nowy mechanizm regulacji pracy mózgu" -
komentuje biorący udział w badaniach dr Michael Greenberg.

Zdaniem badacza, nowa metoda może być w przyszłości wykorzystana
do poprawy wydolności naszego mózgu. "Pojedynczy neuron może
tworzyć tysiące połączeń synaptycznych. Gdyby udało się wybiórczo
kontrolować procesy zachodzące w obrębie jednej synapsy, bez
wpływu na inne, można by znacznie zwiększyć zdolność mózgu do
przechowywania informacji lub też jego zdolności matematyczne" -
spekuluje Greenberg.

Badacz podejrzewa też, że zaburzenia w pracy miR-134 mogą
przyczyniać się do opóźnienia rozwoju umysłowego oraz do różnych
schorzeń, którym towarzyszy spadek zdolności uczenia się. Obecnie
wiadomo na przykład, że utrata genu Limk1 ma związek z
wystąpieniem zespołu Williamsa, poważnego schorzenia, któremu
towarzyszy opóźnienie umysłowe.

20. Jedzenie z fast-foodu osłabia pamięć

Tłuste pokarmy typu fast-food mogą pogarszać pamięć i intelekt - przynajmniej u gryzoni - o wynikach amerykańskich badań informuje serwis "New Scientist".

Badania zostały przeprowadzone przez zespół z Medical School of
South Carolina. Przez kilka tygodni żywiono szczury pokarmem,
który ze względu na wysoką zawartość "złych" tłuszczów, w tym
kwasów tłuszczowych typu trans i cholesterolu oraz niską cennych
substancji odżywczych, można porównać do jedzenia z fast-foodów.

Okazało się, że tak karmione szczury dużo słabiej niż szczury na
zwykłej diecie, zapamiętywały nowe informacje, np. położenie
platform, na których można odpocząć w labiryncie wodnym. Robiły
przez to więcej błędów.

Badania na mózgach zwierząt ujawniły zmiany w strukturze
nazywanej hipokampem. Odpowiada on za uczenie się i pamięć.
Ponadto w mózgach szczurów rozwijał się stan zapalny.

"Te badania wskazują, że dieta wysokotłuszczowa może obniżać
intelekt" - komentuje biorąca udział w badaniach Ann-Charlotte
Granholm z Medical University of South Carolina. Badaczka nie
potrafi jednak ocenić, czy obserwowane u zwierząt zmiany są trwałe
czy przejściowe.

Zdaniem badaczy, za pogorszenie zdolności uczenia się i
zapamiętywania odpowiadają w dużym stopniu kwasy tłuszczowe typu
trans. Jest to grupa związków tłuszczowych obecnych w dużych
ilościach w oleju słonecznikowym, margarynie, majonezie czy
wypiekach cukierniczych. Są one chętnie wykorzystywane przez
producentów żywności, gdyż zwiększają trwałość produktów. W
organizmie kwasy trans sprzyjają powstawaniu "złego" cholesterolu,
który bierze udział w rozwoju miażdżycy naczyń.

Granholm podkreśla, że gdy szczury karmiono dietą bogatą głównie
w olej sojowy, który ma niską zawartość kwasów tłuszczowych trans,
szczury nie miały problemów z pamięcią.

Naukowcy zaprezentowali swoje wyniki na dorocznym spotkaniu
Towarzystwa Neurobiologii w San Diego.

21. Cholesterol służy inteligencji

dział: sesja
Wysoki poziom cholesterolu może sprzyjać sprawności umysłowej - donosi najnowszy numer pisma "Psychosomatic Medicine".Tak przynajmniej wynika z danych zbieranych przez 18 lat w zasłużonym już dla nauki badaniu o nazwie Framingham Heart Study, które objęło trzy pokolenia uczestników.

Rezultaty tego studium przyczyniły się m.in. do tego, że
cholesterol zyskał w ostatnich dekadach złą sławę. Większość
doniesień naukowych kładzie nacisk na jego związek z ryzykiem
chorób układu krążenia - miażdżycy naczyń, nadciśnienia, zawału
serca czy udaru mózgu.

Najnowsze wyniki badań amerykańskich sugerują jednak, że to, co
złe dla serca, może być dobre dla mózgu.

Naukowcy z Uniwersytetu w Bostonie zaobserwowali, że osoby z
wyższym stężeniem cholesterolu we krwi mają lepsze wyniki w
testach oceniających pamięć czy zdolność koncentracji, niż
pacjenci z naturalnie niskim poziomem tego związku. W analizie
uwzględniono czynniki, które mogły zaciemnić ostateczne rezultaty,
jak np. rodzaj diety uczestników, stosowanie leków obniżających
cholesterol, palenie papierosów i picie alkoholu.

Zdaniem autorów pracy, najnowsze obserwacje mogą wynikać z faktu,
że cholesterol jest ważnym elementem błon komórek nerwowych, pełni
ważną rolę w rozwoju mózgu i reguluje pracę neuronów.

Badacze zaznaczają jednocześnie, że ich wyniki nie odnoszą się do
osób leczonych z powodu niebezpiecznie wysokiego stężenia
cholesterolu we krwi i nie powinny być traktowane jako zachęta do
odstawienia terapii. Nie zmieniają bowiem faktu, że wysoki poziom
tego związku jest poważnym czynnikiem ryzyka chorób serca. Poza
tym, na razie nie wiadomo, czy i jak leki obniżające cholesterol
wpływają na sprawność umysłową.

22. Cynk poprawia sprawność umysłową

Cynk dodawany do posiłków wzmacnia pamięć i poprawia koncentrację uwagi u młodzieży -wskazują najnowsze badania amerykańskie. Jak wynika z informacji zamieszczonej na stronach serwisu internetowego "EurekAlert", cynk może wywierać korzystny wpływ na umysł niezależnie od tego, czy młodzi ludzie cierpią na jego niedobory w organizmie, czy nie.

Najnowsze badania przeprowadzono w grupie 209
(111 dziewczynek i 98 chłopców) z amerykańskich szkół. Przez
kilkanaście tygodni dzieci wypijały 5 razy w tygodniu porcję soku
z dodatkiem 10 mg (miligramów) bądź 20 mg glukonianu cynku. Jedna
grupa piła sok bez dodatków. Uczestnicy nie mieli pojęcia, do
której grupy należą.

Na początku i na zakończenie badań uczniowie przeszli serię
testów oceniających zdolności umysłowe, takie jak koncentracja
uwagi, zdolności pamięciowe, umiejętność rozwiązywania problemów i
sprawdzian zdolności ruchowych.

Sami uczniowie, ich rodzice i nauczyciele wypełniali też ankiety
na temat zdolności umysłowych, społecznych i sprawności fizycznej
badanej młodzieży oraz jej wyników w nauce.

Okazało się, że nastolatki, których codzienna dieta była
wzbogacona o 20 mg cynku, poprawiły wyniki w testach na
koncentrację uwagi, zdolności pamięciowe i szybkość reakcji.
Natomiast u młodzieży, która piła sok bez dodatku cynku lub z
dawką 10 mg, nie odnotowano wyraźnej poprawy. Zdolności społeczne
i ruchowe nie poprawiły się w żadnej grupie.

Analiza krwi wykonana na początku doświadczenia ujawniła, że
poprawa zdolności umysłowych nie była uzależniona od poziomu cynku
w organizmie badanych.

Zdaniem autorów pracy, w przyszłości wyniki te mogą doprowadzić
do zmian zaleceń odnośnie dziennych norm spożycia cynku przez
młodzież.

Według prowadzącego badania dra Jamesa G. Penlanda, jest to o
tyle ważne, że niedobory cynku u młodzieży nie są wcale rzadkie,
nawet w krajach dobrze rozwiniętych, takich jak USA. Ma to związek
z szybkim tempem wzrostu i niezdrowymi nawykami żywieniowymi tej
grupy wiekowej.

23. Leki nasercowe mogą pomagać przy udarze mózgu

Otrzymywane z roślin związki, takie jak digoksyna, mogą nie tylko pomagać chorym na serce, ale i chronić mózg przed niedoborem tlenu w razie udaru - informuje pismo "Proceedings of the National Academy of Sciences".


Naukowcy z Duke University Medical Center (Karolina Północna)
sprawdzali ochronne działanie wielu związków chemicznych na
skrawkach szczurzego mózgu pozbawionych tlenu i glukozy. Takie
warunki przypominają skutki udaru mózgu.

Jednym ze związków, które wykazały działanie ochronne, okazała
się neriifolina, uzyskana z żółtego oleandra. Chroniła ona neurony
przed obumarciem, nawet gdy podano ją późno - po kilku godzinach.

Ze względu na podobieństwo do neriifoliny, wypróbowano także na
myszach otrzymywaną z naparstnicy digoksynę i digitoksynę. Oba te
związki są od dziesięcioleci stosowane w przypadku niewydolności
krążenia oraz arytmii. Podobnie jak inny lek nasercowy - quabaina
(otrzymywana z afrykańskich lian) substancje te wykazały działanie
ochronne, co prawda nie tak silne jak neriifolina.

Ponieważ digoksyna, digitoksyna i quabaina są już stosowane jako
leki, rozszerzenie wskazań do ich użycia nie powinno być trudne -
uważają autorzy badań. Jednak już wiele leków chroniących przed
udarem zawiodło pokładane oczekiwania. Choć u zwierząt wyniki były
zachęcające, badania kliniczne na ludziach nie doprowadziły do
wprowadzenia nowych metod do praktyki.

24. Łożysko kluczem do autyzmu?

Zmiany w łożysku mogą być najwcześniejszymi objawami autyzmu u dziecka, uważają naukowcy z USA. Autorzy artykułu na łamach pisma "Biological Psychiatry" liczą, że ich odkrycie pomoże już przy porodzie diagnozować to poważne zaburzenie rozwoju.


Obecnie autyzm jest standardowo rozpoznawany w wieku dwóch lat
lub później, na podstawie nietypowych zachowań dziecka, jak brak
prób komunikacji z innymi ludźmi, stereotypowe, powtarzalne ruchy
ciała, problemy z naśladowaniem innych i uczeniem się.

W zasadzie pod pojęciem autyzmu kryje się całe spektrum zaburzeń
rozwoju, które różnią się nieco objawami i ich nasileniem. Z tego
między innymi powodu naukowcy do tej pory nie potrafią wyjaśnić
przyczyn autyzmu. Podejrzewają natomiast udział różnych czynników
genetycznych, jak również czynników działających w życiu
prenatalnym.

Wczesne wykrywanie zaburzeń autystycznych jest bardzo ważne, gdyż
umożliwia szybsze podjęcie leczenia i zwiększa szansę na poprawę
stanu małego pacjenta - jego zdolności nawiązywania kontaktów,
komunikacji i uczenia się. Dlatego naukowcy poszukują obecnie
takich cech autyzmu, które pozwolą go wykrywać jeszcze zanim
dziecko ukończy rok życia.

Najnowsze odkrycia badaczy z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Yale
rodzą nadzieję, że będzie to możliwe już podczas porodu, dzięki
analizie struktury łożyska. Jest to specjalna struktura, za
pośrednictwem której zarodek pobiera od matki potrzebne mu do
życia składniki pokarmowe i tlen, a oddaje produkty przemiany
materii.

Naukowcy przebadali pod mikroskopem strukturę łożysk uzyskanych w
czasie porodu 13 dzieci, u których później stwierdzono zespół
Aspergera, określany jako łagodna postać autyzmu. Porównano je z
łożyskami 61 zdrowych dzieci (grupa kontrolna).

Okazało się, że łożyska dzieci z autyzmem 6-krotnie częściej
miały nietypowe inkluzje, w porównaniu z łożyskami grupy kontrolnej.

Zmiany dotyczyły tej części łożyska, która jest zbudowana z
komórek zarodka, nazywanej trofoblastem. Jak wyjaśniają naukowcy,
są one efektem nieprawidłowego wzrostu komórek, powodującego
fałdowanie się warstw trofoblastu.

"Dotychczas wiedzieliśmy, że inkluzje w łożysku występują
częściej u dzieci z pewnymi wadami genetycznymi, np. z
nieprawidłowościami w chromosomach. Nie mieliśmy jednak pojęcia,
że podobne zmiany mają związek z autyzmem" - komentują autorzy
pracy. Ich zdaniem, odkrycie to potwierdza udział czynników
genetycznych w rozwoju tej choroby.

Teraz naukowcy planują powtórzyć podobne badania na większej
grupie dzieci. Chcą dokładniej zbadać biologiczny mechanizm
powstawania wtrętów w łożysku.

"Jeśli potwierdzimy wyniki naszych badań, to w przyszłości
obecność trofoblastu z inkluzjami, przy braku jakichkolwiek
widocznych nieprawidłowości w chromosomach, można będzie uważać za
wskaźnik ryzyka autyzmu u dziecka" - komentuje biorący udział w
badaniach Fred R. Volkmar. Zdaniem badacza, takie dziecko będzie
można wcześniej poddać obserwacji lekarskiej, by ustalić obecność
objawów typowych dla zaburzeń autystycznych.

25. Nowa era w leczeniu wczesnego raka sutka

Rak piersi jest najczęściej występującym u kobiet nowotworem złośliwym. Tak, jak w przypadku innych nowotworów, szczególnie ważne jest prawidłowe leczenie go we wczesnej fazie rozwoju.


Nieleczony, lub zbyt późno wykryty rak piersi, w samej Polsce prowadzi co roku do tysięcy tragedii: większość chorych Polek musi poddać się amputacji piersi, a niemal połowa pacjentek umiera.



NICE (National Institute of Health and Clinical Excellence) to brytyjski opiniotwórczy instytut rządowy, zajmujący się oceną jakości leczenia i przygotowaniem zaleceń medycznych. Jego decyzje mają wpływ na praktykę kliniczną nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w wielu innych krajach. Pod koniec maja bieżącego roku NICE opublikował wstępne zalecenia, według których standardowym lekiem w leczeniu wczesnego, hormonozależnego nowotworu sutka u kobiet po menopauzie powinny być inhibitory aromatazy - zamiast stosowanego standardowo od trzydziestu lat tamoksyfenu. Jeśli końcowy dokument NICE pozostanie niezmieniony, to inhibitory aromatazy – leki stanowiące znaczący postęp w leczeniu wczesnego raka sutka, będą refundowane przez NHS (odpowiednik polskiego Narodowego Funduszu Zdrowia) już od listopada tego roku. Decyzja NICE zapewne zachęci brytyjskich specjalistów do szerszego stosowania leków z tej grupy, co powinno przełożyć się na zwiększenie skuteczności leczenia tego nowotworu w Anglii i Walii.

Narodowy Instytut Zdrowia dysponuje przekonującymi dowodami, że inhibitory aromatazy stosowane bezpośrednio po operacji, wykazują wyższą skuteczność w porównaniu z tamoksyfenem. Oznacza to zwłaszcza zmniejszenie ryzyka nawrotu choroby oraz poprawę w zakresie czasu przeżycia wolnego od choroby, co poprawia rokowanie odnośnie przeżycia chorych. U pacjentek już leczonych tamoksyfenem zmiana terapii najszybciej, jak to jest możliwe, na inhibitory aromatazy również pozwoli na uzyskanie znacznej poprawy klinicznej. Istotne jest, aby leczenie zmienić możliwie szybko, gdyż ryzyko nawrotu raka jest największe w ciągu dwóch pierwszych lat.



Wstępne zalecenia NICE opierają się na siedmiu badaniach klinicznych. Najważniejszym z nich jest największe na świecie badanie w raku piersi - ATAC (Arimidex®, Tamoxifen, Alone or in Combination), które dotyczyło stosowania anastrozolu i tamoksyfenu pojedynczo i w terapii skojarzonej. Potwierdzono w nim znaczącą przewagę anastrozolu (Arimidex) nad tamoksyfenem. Anastrozol zmniejszał ryzyko nawrotu choroby o 26%, a ryzyko pojawienia się nowotworu w drugiej piersi o 53% - w porównaniu do tamoksyfenu.

Arimidex firmy AstraZeneca jest w Polsce jedynym inhibitorem aromatazy zarejestrowanym w leczeniu uzupełniającym zamiast tamoksyfenu u kobiet z wczesnym hormonowrażliwym rakiem piersi po menopauzie. Lek ten jest jednocześnie najdokładniej przebadanym inhibitorem aromatazy. Przełomowe znaczenie leku doceniła znana światowa firma konsultingowa Frost & Sullivan, która uhonorowała AstraZeneca wyróżnieniem: „Produkt Roku Przemysłu Farmaceutycznego 2005”.

Dokument NICE rekomendujący stosowanie inhibitorów aromatazy zamiast tamoksyfenu jest zgodny z zaleceniami amerykańskimi opublikowanymi w raporcie American Society of Clinical Oncology (ASCO).

W swoim raporcie NICE zwraca uwagę również, jak ważna jest dyskusja lekarza prowadzącego z chorym na temat wyboru opcji leczenia, a także działań niepożądanych i komfortu życia. Ostateczne brzmienie dokumentu NICE, dotyczącego rekomendacji inhibitorów aromatazy w leczeniu uzupełniającym hormonozależnego nowotworu sutka, zostanie opublikowane najwcześniej w listopadzie 2006 roku.



26. Starsi ludzie piją za mało wody

Osoby starsze zwykle piją za mało płynów, co prowadzi do odwodnienia, szczególnie niebezpiecznego podczas upałów - przypomina artykuł zamieszczony na łamach "The American Journal of Nursing". Z wiekiem pragnienie jest coraz mniej dokuczliwe, więc mniej dbamy o jego zaspokojenie. Jak wykazały trwające pół roku badania, przeprowadzone przez autorkę w 35 domach opieki społecznej, 31 procent ich pensjonariuszy było odwodnionych.


Inne badania wykazały, że 48 procent starszych osób, które
trafiły na izbę przyjęć, miało wyniki badań świadczące o
odwodnieniu.

Nie jest niczym zaskakującym, że dobre nawodnienie oznacza mniej
upadków, mniej zaparć, lepsze wyniki rehabilitacji u pacjentów
ortopedycznych i rzadsze występowanie infekcji dróg moczowych czy
raka pęcherza. Wypijanie pięciu szklanek wody dziennie jest też
związane z rzadszym występowaniem choroby wieńcowej w wieku
średnim i wśród osób starszych.

27. Jad ślimaka jako skuteczny środek przeciwbólowy

Prialt, środek przeciwbólowy uzyskany z jadu morskiego ślimaka - stożka, trafił na brytyjski rynek. To pierwszy lek tego rodzaju zatwierdzony do stosowania w Europie.

Lek produkcji japońskiej firmy jest przeznaczony dla osób
cierpiących na przewlekłe bóle, zwłaszcza nowotworowe wówczas, gdy
morfina nie pomaga lub jest źle tolerowana. Podstawą do
wyprodukowania Prialtu stanowi jad ślimaka - stożka Conus magus,
który żyje na Filipinach. Ślimak paraliżuje przepływające ryby
posługując się zatrutym "harpunem", a następnie zjada je w całości.

Okazało się, że trucizna Conus magus hamuje także przekazywanie
sygnałów bólowych w ludzkim mózgu. Po wielu latach badań udało się
wyprodukować lek zawierający aktywny składnik jadu ślimaka. Jest
on podawany bezpośrednio do płynu otaczającego rdzeń kręgowy, za
pomocą małej pompki noszonej przez pacjenta.

Zdaniem naukowców zajmujących się ślimakami-stożkami, inne ich
gatunki mogłyby dostarczyć leków na chorobę Parkinsona, Alzheimera
lub epilepsję. Niestety, stożki to gatunki zagrożone. Ich piękne
muszle są cenione przez kolekcjonerów.

28. Od ultradźwięków odrastają zęby

Dzięki działaniu ultradźwiękami po raz pierwszy udało się odtworzyć tkanki ludzkich zębów - informuje serwis "EurekAlert". Kanadyjscy naukowcy z University of Alberta posłużyli się impulsami ultradźwiękowymi o niskiej intensywności do stymulowania tkanek szczęki i żuchwy.


Ma do tego służyć małe, bezprzewodowe
urządzenie, które można zainstalować w ustach pacjenta dzięki
odpowiedniej wkładce lub plastikowej koronce.

Metoda ma pomóc osobom cierpiącym z powodu zaniku korzeni zębów,
który jest częstym następstwem urazów mechanicznych związanych na
przykład z noszeniem aparatu ortodontycznego lub powikłań
wywołanych przez zaburzenia immunologiczne. Może także pobudzić
rozwój kości szczęki czy żuchwy w przypadku ich zbyt małej
wielkości.

29. Składniki zielonych warzyw mogą hamować apetyt

Czy Francuzi zachowują szczupłą sylwetkę dlatego, że jedzą dużo sałaty? Najnowsze szwedzkie badania sugerują, że może to być prawdą. Okazuje się bowiem, że składniki chloroplastów, tj. struktur odpowiedzialnych za fotosyntezę w liściach roślin, hamują apetyt i mogą pomóc w walce z otyłością. Informację podaje serwis internetowy AlphaGalileo.


Na taki pomysł wpadło małżeństwo szwedzkich badaczy z
Uniwersytetu w Lund - prof. Charlotte Erlanson-Albertsson, która
zajmuje się otyłością i kontrolą apetytu oraz jej mąż, prof. Per-
Ake Albertsson, biochemik pracujący nad fotosyntezą.

Badacze zaobserwowali, że jakiś składnik błoniastych struktur
tworzących chloroplasty - tzw. tylakoidów, przedłuża uczucie
sytości po posiłku. Tylakoidy są błoniastymi woreczkami tworzącymi
w chloroplastach złożony system. W niektórych miejscach ułożone są
luźno, a w innych warstwowo, tworząc tzw. grana. Błony tylakoidów
są zbudowane gł. z tłuszczów i białek. Są w nich "zanurzone"
barwniki potrzebne do fotosyntezy - przede wszystkim zielony
chlorofil.

Najlepszym źródłem tylakoidów są zielone warzywa liściaste.

Szwedzi zaczęli testować wpływ tylakoidów na apetyt zeszłego
lata. Na początku sami jedli wyizolowane z komórek liści tylakoidy
i zaobserwowali, że dzięki temu uczucie sytości po posiłku
utrzymuje się znacznie dłużej.

Później przyszła pora na testy na szczurach. Gryzonie karmiono
tłusto i podawano im wypreparowane tylakoidy. W ramach kontroli
druga grupa zwierząt nie otrzymywała preparatu.

Okazało się, że dzięki tylakoidom szczury tyły mniej, w
porównaniu z kontrolnymi. Miały ponadto niższy poziom cukru i
tłuszczów we krwi.

Jak tłumaczą autorzy badań, tylakoidy blokują w jelitach
rozkładanie tłuszczów pochodzących z posiłku. Dlatego tłuszcz
pozostaje niezmieniony w układzie pokarmowym przez dłuższy czas, a
co za tym idzie, uczucie sytości również utrzymuje się dłużej.

Obecnie badacze pracują na zielonych liściach szpinaku. "Gdybyśmy
jednak chcieli traktować szpinak jako codzienne źródło tylakoidów,
to trzeba by go zjadać po pół kilograma dziennie" - podkreślają.
Natomiast wyizolowanych i oczyszczonych tylakoidów wystarczy tylko
kilka gram. Naukowcy liczą, że tylakoidy można będzie spożywać nie
tylko w postaci preparatu, ale też dodawać go do produktów
spożywczych bogatych w tłuszcze.

Na razie nie wiadomo, w jaki dokładnie sposób tylakoidy hamują
rozkładanie tłuszczów w jelitach. Naukowcy spekulują jedynie, że
mogą one tworzyć otoczki wokół kropelek tłuszczów, tak że enzymy
trawiące nie mają do nich dobrego dostępu i działają wolniej.

Szwedzi wystąpili już o patent na swoją metodę. Planują też
przeprowadzenie testów na ludziach, którzy odżywiają się tłusto
oraz na szczurach na diecie bogatej w węglowodany.

30. Bezkofeinowa kawa obniża ryzyko zachorowania na cukrzycę

Mark Pereira wraz z badaczami z Uniwersytetu w Minnesocie opublikował w najnowszym numerze "Archives of Internal Medicine" wyniki badań, z których wynika, że picie kawy, szczególnie bezkofeinowej, jest związane z obniżeniem ryzyka zachorowania na cukrzycę typu 2.

Cukrzyca typu 2 (dawniej nazywana insulinoniezależną) to
najczęstsza postać cukrzycy. Cukrzyca jest chorobą przewlekłą,
pojawia się w wyniku zaburzenia mechanizmu przemiany glukozy w
energię. Katalizatorem tych przekształceń jest wytwarzana przez
komórki beta trzustki insulina. Jeżeli ilość tego hormonu jest
zbyt mała w stosunku do zapotrzebowania organizmu lub gdy obecna
insulina działa nieefektywnie, dochodzi do hiperglikemii, czyli
wzrostu stężenia glukozy w surowicy krwi i rozwoju choroby.

W przypadku cukrzycy typu 2 glukoza nie indukuje wydzielania
insuliny przez komórki beta wysepek Langerhansa (znajdujących się
na powierzchni trzustki).

Wcześniejsze badania prowadzone w Stanach Zjednoczonych i Europie
wskazywały na możliwość zmniejszania ryzyka cukrzycy typu 2 przez
kawę u ludzi w różnym wieku i o różnej masie ciała. Co więcej,
ryzyko zmniejszało się proporcjonalnie do zwiększania ilości
wypitej kawy.

Niemniej jednak dotychczas nie było wiadomo, czy to kofeina, czy
inny składnik kawy działa protekcyjnie.

Naukowcy z Minnesoty badali związek picia kawy z cukrzycą u 28812
kobiet po menopauzie przez ponad 11 lat. Na początku projektu, w
1986 roku, kobiety poproszono o odpowiedź na pytania dotyczące
czynników ryzyka dla cukrzycy. Pytano o wiek, indeks masy ciała (z
ang. body mass index - BMI), aktywność fizyczną, picie alkoholu i
palenie tytoniu, dietę jak również o picie zwykłej i bezkofeinowej
kawy.

Według informacji zgromadzonych w ankiecie początkowej około 50
proc. (14224) kobiet piło od jednej do trzech filiżanek dziennie,
2,875 uczestniczek badania piło ponad sześć filiżanek, 5554 cztery
do pięciu filiżanek, 3231 mniej niż jedną filiżankę, a 2928 nie
piło kawy w ogóle.

W trakcie 11 lat trwania projektu, 1418 kobiet zgłosiło podczas
badania, że ostatnio stwierdzono u nich cukrzycę typu 2. Okazało
się, że kobiety, które piły więcej niż 6 filiżanek kawy dowolnego
rodzaju dziennie, były o 22 proc. mniej narażone na ryzyko
zachorowania na cukrzycę typu 2 niż te, które nie piły kawy w
ogóle.

Natomiast u tych uczestniczek badania, które piły więcej niż 6
filiżanek kawy bezkofeinowej dziennie, ryzyko było o 33 proc.
mniejsze w porównaniu do koleżanek nie pijących kawy.

Całkowite spożycie kofeiny nie miało wpływu na ryzyko zachorowania
na cukrzycę, co sugeruje, że inny składnik kawy jest
odpowiedzialny za jej protekcyjne działanie.

"Kawa jest dobrym źródłem magnezu, to może tłumaczyć odwrotny
związek pomiędzy piciem kawy i ryzykiem cukrzycy typu 2, ponieważ
magnez jest znany z korzystnego wpływu na metabolizm
węglowodanów", spekulowali autorzy badania. Niemniej jednak na
podstawie danych uzyskanych w opisywanym projekcie, nie udało im
się znaleźć dowodów na związek magnezu z ryzykiem cukrzycy.

Inne minerały i substancje odżywcze znajdujące się w ziarnie kawy,
między innymi tzw. polifenole, znane z korzystnego wpływu na
metabolizm cukrów oraz antyoksydanty (przeciwutleniacze), które
mogą chronić produkujące insulinę komórki beta trzustki, mogą
przyczyniać się do korzystnego wpływu kawy i wymagają dalszego
zbadania - uważają naukowcy.

"Podsumowując, zaobserwowaliśmy odwrotny związek pomiędzy piciem
kawy bezkofeinowej i ryzykiem wystąpienia cukrzycy typu 2 w
trakcie 11 lat, u mieszkających w stanie Iowa kobiet po
menopauzie" - konkludują badacze.

"Niemniej jednak podstawowym sposobem zapobiegania cukrzycy jest
wykonywanie ćwiczeń i dieta. W świetle popularności picia kawy i
wysokiego współczynnika zachorowalności na cukrzycę typu 2 wśród
dorosłych, odkrycie to może mieć duże znaczenie dla zdrowia
publicznego" - dodają.

31. Jad skorpiona w leczeniu nowotworów mózgu

Jad izraelskiego żółtego skorpiona ma szczególne powinowactwo z komórkami nowotworu mózgu - glejaka - informuje serwis "EurekAlert".


Naukowcy pracujący dla Transmolecular Corporation w Cambridge
(stan Massachusetts) stworzyli radioaktywną wersję tej trucizny.
Substancja o nazwie TN-601 jest sztucznym jadem skorpiona z
dodatkiem izotopu jodu I-131 (ten sam krótko żyjący i silnie
radioaktywny izotop, który skaził pół Europy po katastrofie w
Czarnobylu).

Dzięki połączeniu radioaktywności jodu 131 ze specyficznymi
właściwościami jadu skorpiona, powstał środek, który trafia do
zmienionych nowotworowo komórek i powoduje ich obumarcie z powodu
napromieniowania. Jest on eksperymentalnie podawany pacjentom z
glejakiem - nowotworem bardzo trudnym do leczenia. Zwykle glejak
powoduje zgon już w pierwszym roku choroby.

Chorzy dostają po prostu zastrzyk nowego leku w warunkach
ambulatoryjnych - bez potrzeby chemioterapii czy też tradycyjnej
radioterapii - a następnie trafiają do domu. Poziom
promieniowania, na jaki narażeni są członkowie rodziny, nie jest
wyższy niż przy leczeniu izotopami raka tarczycy. By radioaktywny
jod nie trafiał do tarczycy, przed leczeniem pacjent dostaje sporą
dawkę jodu niepromieniotwórczego (podobnie postąpiły po Czarnobylu
polskie władze, podając milionom obywateli zawierający jod płyn
Lugola).

Wstępne wyniki wskazują na wydłużenie czasu przeżycia. Podczas
planowanej drugiej fazy badań klinicznych mają być podane wyższe
dawki TN-601.

32. Klimatyzacja wśród powodów otyłości?

Stosowanie klimatyzacji latem i ogrzewanie mieszkań zimą należą do najważniejszych czynników odpowiedzialnych za epidemię otyłości w krajach dobrze rozwiniętych - wynika z kontrowersyjnego artykułu, który zamieszcza pismo "International Journal of Obesity".


Autorzy tej pracy kwestionują teorię, według której za epidemię
otyłości, która w ostatnich kilkunastu latach szerzy się coraz
bardziej na całym świecie, głównie w krajach rozwiniętych,
odpowiada znana wszystkim "Wielka Dwójka" - tj. objadanie się,
zwłaszcza jedzeniem z fast foodów oraz brak ruchu.

"Wyniki badań na ten temat wcale nie są jednoznaczne" - podkreśla
główny autor artykułu - David Allison badający przyczyny otyłości
na Uniwersytecie Stanu Alabama a Birmingham.

Na przykład, niektórym naukowcom nie udało się znaleźć związku
między liczbą godzin poświęcanych na ćwiczenia ruchowe w danej
szkole, a odsetkiem uczniów z otyłością. Podobnie było też w
przypadku wielu badań próbujących powiązać z epidemią otyłości
spożycie napojów słodzonych czy mieszkanie w sąsiedztwie fast
foodów.

Zespół Allisona dokonał własnego zestawienia czynników, które
mogą przyczyniać się do epidemii otyłości w podobnym, jeśli nie w
większym stopniu, co "Wielka Dwójka". Na liście znalazło się 10
czynników, m.in. ogrzewanie mieszkań zimą i klimatyzowanie ich
latem.

Jak wyjaśniają naukowcy, gdy temperatura środowiska podnosi się
lub obniża poza granie optymalne dla organizmu, ludzie i zwierzęta
mają naturalną tendencję do tracenia na wadze. Gdy jest zimno,
spalają więcej energii na ogrzanie się, a gdy jest gorąco - ich
apetyt spada. Badania wskazują jednak, że w dzisiejszych czasach
ludzie bardziej ogrzewają domy zimą i silniej chłodzą je latem,
niż kilka dekad wstecz. W ten sposób naturalny wpływ temperatury
środowiska na naszą masę ciała zaciera się.

Jeszcze jednym ważnym czynnikiem, który powoduje, że
społeczeństwa tyją coraz bardziej, jest chroniczny niedobór snu.
Tempo życia w ostatnich latach rośnie tak bardzo, że coraz mniej
czasu przeznaczamy na wysypianie się. Przeciętny dorosły w USA np.
śpi teraz średnio 7 godzin na dobę, podczas gdy jeszcze kilka
dziesięcioleci wcześniej przeznaczał na sen 9 godzin. Tymczasem,
niedobory snu prowadzą do zaburzeń w systemie hormonalnym, który
reguluje nasz metabolizm, tłumaczą naukowcy.

Do innych ważnych przyczyn epidemii otyłości naukowcy zaliczyli
zanieczyszczenie środowiska związkami, które zaburzają gospodarkę
hormonalną, starzenie się społeczeństw, fakt, że coraz więcej
kobiet rodzi pierwsze dziecko po 25 roku życia, a nawet po 30-tce.
Wzrost liczby osób z nadwagą i otyłością w USA np. może też być po
części związany ze spadkiem liczby palaczy. Wiadomo bowiem, że
palenie hamuje apetyt, spekulują badacze.

Zdaniem Barbary Rolls, prowadzącej badania nad otyłością na
Uniwersytecie Stanu Pennsylwania, artykuł Allisona jest
prowokacyjny, ale zwraca uwagę na ważną kwestię - że otyłość
prawdopodobnie ma wiele przyczyn. Badaczka uważa jednak, że w
walce z otyłością główną uwagę powinno się skupiać na tym, co jemy
i ile się ruszamy.

33. Polscy pacjenci zażywają najwięcej leków na świecie

W Polsce procentowo panuje największe na świecie spożycie leków przez jednego pacjenta. Wśród najczęściej kupowanych znajdują się medykamenty na schorzenia układu krążenia (25,6 proc.), przewodu pokarmowego i metabolizmu (23,7 proc.) oraz układu nerwowego (8,1 proc.).


Dane te podano w środę na konferencji prasowej w Ministerstwie
Zdrowia (dane pochodzą z książce "Systemy Ochrony Zdrowia w
okresie transformacji" i dotyczą 2002 r.).

Jak zaznaczył wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas, konsumpcja
leków jest duża wtedy, gdy chorobliwość społeczeństwa jest wysoka.
Podkreślił jednocześnie, że tego typu analizy są skomplikowane i
trzeba przy nich brać pod uwagę różnorodne elementy. Dlatego, jak
zaznaczył, gdyby przedstawiono takie badania z punktu widzenia
płatnika, wyniki mogłyby być inne.

Łączne wydatki na leki w Polsce stanowią ok. 2,4 proc. PKB i
należą one do najwyższych w Europie. Blisko 70 proc. leków na
polskim rynku to specyfiki produkcji krajowej; leki importowane
stanowią ok. 33 proc. udziału w rynku.

Ponad połowa znajdujących się na rynku medykamentów znajduje się
na wykazach leków refundowanych. Leki na recepty pełnopłatne przez
pacjentów stanowią 18 proc.

Od 1 lipca będą obowiązywały nowe wykazy leków refundowanych. Jak
poinformował w środę dziennikarzy p.o. dyrektor Departamentu
Polityki Lekowej i Farmacji Piotr Błaszczyk, lista obejmuje 2,5
tys. produktów.

"W ponad 1200 przypadków nastąpi obniżenie ceny" - powiedział
Błaszczyk. Dodał, że średni spadek ceny w tych przypadkach
wyniesie ok. 5 zł. Jak wyjaśnił, nastąpi też wzrost cen ok. 500
leków, ale podwyżka nie będzie wysoka - w większości przypadków
wyniesie kilkadziesiąt groszy za opakowanie.

34. Udało się pobudzić mózg do samonaprawy po udarze
Naukowcom udało się pobudzić komórki macierzyste w mózgu szczurów do odnowy tkanki nerwowej uszkodzonej po udarze. Trzeba było w tym celu aktywować białko związane z rozwojem nowotworów, informuje pismo "Nature Medicine". Dzięki tej metodzie gryzonie odzyskały nawet zdolności ruchowe.


Autorzy artykułu uważają, że wyniki ich badań mogą otworzyć drogę
nowej terapii udaru mózgu wykorzystującej komórki macierzyste
tkanki nerwowej. Zamiast hodować te komórki w laboratorium i
przeszczepiać je pacjentowi, można będzie po prostu pobudzać
komórki macierzyste obecne w mózgu do naprawy uszkodzeń po udarze.
Pomogłoby to ominąć wiele kontrowersji związanych z pozyskiwaniem
komórek macierzystych np. z ludzkich zarodków.

Wiele najnowszych badań na zwierzęcych modelach różnych
nieuleczalnych obecnie ludzkich chorób sugeruje, że zarodkowe
komórki macierzyste mogłyby pomóc w ich terapii. Komórki te mają
bowiem największe możliwości rozwojowe i są w stanie dać początek
każdej tkance naszego organizmu.

Wielkie nadzieje wiążę się z zastosowaniem komórek macierzystych
w leczeniu chorób centralnego układu nerwowego - mózgu i rdzenia,
które mają bardzo słabe zdolności do regeneracji.

W praktyce metodę tę trudno jest jednak zastosować u ludzi.
Problem bowiem w tym, że na szalce bardzo ciężko jest wyhodować z
macierzystych komórek zarodkowych komórki prekursorowe danej
tkanki. Trzeba by znać odpowiednie do tego celu sygnały chemiczne.
Po drugie, wszczepianie takich komórek pacjentowi grozi ich
odrzuceniem, gdyż nie ma na razie sposobów, by uzyskiwać zarodkowe
komórki macierzyste idealnie pasujące do każdego człowieka.

Naukowcy z Narodowego Instytutu Chorób Neurologicznych i Udaru
Mózgu w Bethesda (stan Maryland) wykazali teraz, że za pomocą
sygnałów chemicznych można pobudzić do regeneracji komórki
macierzyste tkanki nerwowej obecne w mózgu. Wystarczyło tylko
aktywować białko Notch znajdujące się w błonie tych komórek.

Notch odgrywa ważną rolę w rozwoju zarodkowym oraz bierze udział
w regulacji podziałów komórek. Zaburzenia w jego pracy mogą
prowadzić do rozwoju nowotworów.

Amerykańscy badacze zaobserwowali najpierw, że aktywacja Notch
pozwala przeżyć zarodkowym komórkom macierzystym tkanki nerwowej w
hodowli. Zamiast ginąć, dawały one początek trzem rodzajom komórek
mózgu - tj. neuronom i dwóm rodzajom komórek glejowych,
opiekujących się neuronami - tj. astrocytom i oligodendrocytom.

Później rozpoczęto badania na szczurach, u których sztucznie
wywoływano niedokrwienny udar mózgu, co spowodowało obumieranie
neuronów w korze mózgowej. Zwierzęta zaczęły stopniowo tracić
zdolności ruchowe.

Naukowcy przez tydzień wprowadzali do mózgu szczurów związek
aktywujący Notch. W ten sposób udało im się pobudzić powstawanie
znacznej liczby nowych komórek wyjściowych dla tkanki nerwowej
(neuronów i komórek glejowych). Dzięki tej metodzie możliwości
ruchowe szczurów poprawiły się wyraźnie.

Dalsze testy wykazały, że aktywacja Notch pozwala też przetrwać w
hodowli ludzkim zarodkowym komórkom macierzystym, które normalnie
bardzo trudno jest hodować.

Zdaniem autorów pracy, wyniki te wskazują, że związki aktywujące
Notch mogą sprzyjać regeneracji tkanki nerwowej w warunkach
niedotlenienia po udarze.

Badacze zdają sobie jednak sprawę, że manipulowanie Notch u ludzi
potencjalnie może dawać wiele niepożądanych skutków, np. grozi
rozwojem nowotworu. Dlatego ewentualna terapia polegałaby raczej
na stymulowaniu innych białek, za pośrednictwem których Notch
wpływa na regenerację komórek w mózgu.

35. Pierwsze testy antybakteryjnych soczewek kontaktowych

Pierwsze testy antybakteryjnych soczewek kontaktowych do przedłużonego noszenia rozpoczynają australijscy badacze z firmy biotechnologicznej Biosignal oraz z Instytutu Badań Oka na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii w Sydney.


W testach, które ruszają 29 czerwca 2006 r., weźmie udział 10
osób. Badania te mają na celu porównać bezpieczeństwo
antybakteryjnych soczewek kontaktowych z soczewkami tradycyjnymi.

Lekarze będą oceniać wpływ antybakteryjnych "szkieł" kontaktowych
na stan oka, "zachowanie się" soczewek na gałce ocznej oraz zbiorą
subiektywne opinie użytkowników na temat nowego produktu. Wyniki
testów poznamy już w lipcu.

Prof. Mark Willcox z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w
Sydney, nadzorujący przebieg badań, liczy, że dzięki
antybakteryjnym soczewkom przedłużonego użytku uda się znacznie
zredukować problem infekcji bakteryjnych u miłośników "szkieł"
kontaktowych.

Z powodu osadzania się na soczewkach bakterii co roku spośród 100
mln użytkowników soczewek na całym świecie u 20 proc. dochodzi do
ostrego przekrwienia oka. Natomiast bakteryjne zapalenie rogówki,
poważną chorobę, która może doprowadzić nawet do ślepoty,
stwierdza się u 1 na 500 miłośników soczewek, zwłaszcza tych,
którzy w nich śpią.

Obecnie na rynku nie ma soczewek o antybakteryjnym działaniu.

Soczewki antybakteryjne, produkowane przez firmę Biosignal Ltd.,
są pokryte substancjami, które blokują proces powstawania tzw.
biofilmów, tj. złożonych i trwałych warstewek bakterii. Takie
biofilmy są znacznie bardziej odporne, niż bakterie wolno żyjące,
na działanie większości znanych środków antyseptycznych.
Drobnoustroje zdolne do produkcji biofilmów odpowiadają za dwie
trzecie przewlekłych infekcji.

Technologia zapobiegająca powstawaniu takich "żywych warstewek"
została opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Nowej
Południowej Walii. Na początku lat 90. zauważyli oni, że
australijskie wodorosty z gatunku Delicia pulchra wydzielają
związki z grupy furanonów, które uniemożliwiają bakteriom
komunikowanie się i tworzenie biofilmów.

Badacze wykorzystali to odkrycie i uzyskali syntetyczne furanony,
które od tamtej pory z powodzeniem zastosowali w wielu produktach
medycznych, np. w cewnikach, a także w preparatach do zębów i
różnych kosmetykach.

Ponieważ metoda ta nie niszczy bakterii, istnieje mniejsze
ryzyko, że będzie wywoływała powstawanie opornych na nią szczepów.

36. Palący rodzice zwiększają ryzyko białaczki u dziecka

- Nie można wykluczyć, że rodzice palący przed poczęciem i po urodzeniu dziecka zwiększają u niego ryzyko białaczki - wynika z badań opublikowanych w piśmie "American Journal of Epidemiology".


Ludzie zdają sobie sprawę z niszczącego wpływu palenia ciężarnej
matki na płód. Ostatnio dr Jeffrey S. Chang z Uniwersytetu
Kalifornijskiego w Berkeley i jego zespół zauważyli także, że choć
mówi się o związku palenia papierosów i białaczki u dorosłych, to
związek ten u dzieci nie jest jasny.

Aby go sprawdzić, naukowcy analizowali dane dotyczące 287 dzieci
chorych na ostrą białaczkę limfoblastyczną (ALL), 46 dzieci z
ostrą białaczką szpikową (AML) i 416 zdrowych dzieci (grupa
kontrolna).

Zespół dr Changa zauważył, że palenie papierosów przez samą matkę
nie zwiększało ryzyka żadnego typu białaczki.

Jednak już gdy palili oboje rodzice, i to przed poczęciem
dziecka, ryzyko ostrej białaczki szpikowej rosło niemal cztery
razy, nie wykluczono też wpływu palenia na wzrost ryzyka białaczki
limfoblastycznej.

Prowadzący badanie zastrzegają jednak, że na wyraźny związek
palenia rodziców i ryzyka ostrej białaczki szpikowej wskazują dane
od jedynie 16 dzieci chorych i ośmioro dzieci z grupy kontrolnej.

Stwierdzono też, że ryzyko ostrej białaczki limfoblastycznej było
większe, gdy paleniu rodziców przed poczęciem towarzyszyło palenie
matki już po porodzie. Takie dziecko było narażone na bierne
palenie także w innych przypadkach.

Wiedza na temat potencjalnie szkodliwego wpływu nałogu obojga
rodziców, jak stwierdzają badacze, "może dać mężczyznom silniejszy
bodziec do rzucenia nałogu".

37. Plazmowa igła zamiast wiertła dentystycznego

Plazmowa igła ma bezboleśnie oczyszczać zęby z próchnicy, a być może także usuwać tkanki nowotworowe i złogi w naczyniach krwionośnych - informuje "New Scientist".


Igła jest wynalazkiem Evy Stoffels- Adamowicz z politechniki w
Eindhoven (Holandia). Pomysł nasunął jej się podczas prac nad
wytwarzaniem plazmy w próżni.

Głównym elementem plazmowej igły jest wolframowy drucik długi na
5 centymetrów, umieszczony w kwarcowej rurce wypełnionej gazem. Po
przyłożeniu napięcia na czubku igły pojawia się mała iskierka
plazmy. Przepuszczając przez rurkę powietrze z dodatkiem helu,
można uzyskać tlenek azotu w postaci plazmy. Hel pomaga tworzyć
się plazmie z powietrza przy niższej energii (choć na razie nie
jest jasne, dlaczego tak się dzieje).

Użycie tlenku azotu jest o tyle istotne, że ma on właściwości
przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Plazma o niskiej energii może
zabijać bakterie, nie zagrażając komórkom ciała. Zwiększenie
energii pozwala przyżegać wierzchnią warstwę tkanki. Może się to
przydać przy usuwaniu nowotworów skóry. W dalszej przyszłości być
może uda się zastosować plazmową igłę do usuwania złogów
miażdżycowych z naczyń krwionośnych.

38. Magnetyczna stymulacja mózgu pomaga w rehabilitacji po udarze

Magnetyczna stymulacja mózgu może być bezpieczną metodą rehabilitacji pacjentów po udarze mózgu - wskazują najnowsze badania amerykańskie. Jak wynika z artykułu na łamach pisma "Stroke", już pięć kolejnych sesji tej terapii poprawia zdolności ruchowe pacjentów nawet o 30%.

Uszkodzenie tkanki nerwowej w czasie udaru mózgu może mieć wiele
następstw, w zależności od jego rozmiarów. U pacjentów dochodzi
często do porażenia kończyn i ograniczenia, a nawet utraty,
zdolności ruchowych.

Pacjenci po udarze są poddawani fizykoterapii, która ma im
przywrócić maksymalną możliwą sprawność ruchową i samodzielność.
Teraz okazuje się, że w rehabilitacji tych chorych może pomóc
stymulacja magnetyczna zdrowej półkuli mózgu.

Jak wyjaśniają autorzy artykułu, po udarze sprawna półkula mózgu
próbuje przejąć funkcje utracone przez półkulę, w której wystąpił
udar. W tym czasie jej neurony wysyłają sygnały blokujące
aktywność półkuli z uszkodzeniem. Naukowcy podejrzewają, że te
procesy mogą utrudniać powrót pacjenta do zdrowia.

Z dotychczasowych badań wynika, że przezczaszkowa stymulacja
magnetyczna (rTMS) może redukować sygnały hamujące półkulę po
udarze i dlatego mogłaby pomóc w rehabilitacji chorych.

W najnowszych badaniach udział wzięło 15 pacjentów po udarze.
Podzielono ich na dwie grupy. Jedną poddano magnetycznej
stymulacji przezczaszkowej, a drugą tylko procedurze symulującej
terapię. Sesje terapeutyczne wykonywano przez kolejne pięć dni.

Okazało się, że dzięki prawdziwej stymulacji magnetycznej u
pacjentów znacznie poprawiły się zdolności ruchowe sparaliżowanej
ręki. W kolejnych dniach terapii poprawa była coraz większa, tak
że już po pięciu dniach pacjenci z tej grupy uzyskiwali o 30 proc.
lepsze wyniki w testach na czas reakcji, niż na początku badań.
Jak zaznacza prowadzący badania dr Felipe Fregni z Wydziału
Medycyny Uniwersytetu Harvarda w Bostonie, efekt ten utrzymywał
się przez dwa tygodnie.

W tym samym czasie znacznie spadła u tych pacjentów aktywność
zdrowej półkuli mózgu, wzrosła natomiast aktywność półkuli
dotkniętej przez udar. Udawana symulacja nie dawała podobnej
poprawy.

Naukowcy nie zaobserwowali, by pięć sesji magnetycznej stymulacji
przezczaszkowej negatywnie wpływało na zdolności poznawcze
pacjentów, nie zwiększało też ryzyka drgawek.

- Siema. I jak, masz te zakwasy po wczorajszym wf ? Rozlał ci się kwas mlekowy?

+ No mam. Teraz czekam, aż go wp******i glukoza.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 3487 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 31473
źródło, jak w powyższym

- Siema. I jak, masz te zakwasy po wczorajszym wf ? Rozlał ci się kwas mlekowy?

+ No mam. Teraz czekam, aż go wp******i glukoza.

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Znawca
Szacuny 26 Napisanych postów 3487 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 31473
39. Japońska dieta zdrowsza od amerykańskiej

Japońscy naukowcy potwierdzili, że niskotłuszczowa, bogata w ryby tradycyjna japońska dieta jest dużo zdrowsza, niż menu przeciętnego Amerykanina - podano na konferencji dietetyków w japońskim mieście Shizuoka.

Badacze z ułożyli dwa jadłospisy - japoński i amerykański, każdy
złożony z 21 typowych dań. Wśród potraw japońskich znalazły się
m.in. surowe ryby, owoce morza i kleik ryżowy, wśród amerykańskich
- hamburgery i smażone skrzydełka kurczaka. Po sproszkowaniu,
każdym z dań przez trzy tygodnie karmiono myszy.

W trakcie badań odkryto, że u zwierząt, którym zaserwowano dietę
z Kraju Kwitnącej Wiśni niektóre z genów odpowiedzialnych za
obniżanie poziomu tłuszczu i cholesterolu były 1,5 raza bardziej
aktywne, niż u myszy na diecie amerykańskiej. Co więcej, te
drugie miały o 10 proc. wyższy poziom cholesterolu we krwi.

Zdaniem japońskich uczonych z Uniwersytetu Tohoku, eksperyment
może wyjaśniać, dlaczego mieszkańcy ich kraju cieszą się
długowiecznością. Średnia długość życia wynosi na wsypach
japońskich aż 86 lat dla kobiet i 79 lat dla mężczyzn. Żeby
potwierdzić tę tezę, badacze planują teraz powtórkę eksperymentu
na ludziach.

40. Mniej snu to więcej kilogramów

Kobiety sypiające najwyżej po pięć godzin na dobę przybierają na wadze średnio więcej niż te sypiające dłużej - poinformowano podczas międzynarodowej konferencji American Thoracic Society w San Diego.

Związek ilości snu i tendencji do przybierania na wadze ujawniono
w badaniu 68 tys. 183 kobiet w średnim wieku, uczestniczących w
Nurses Health Study (trwające od 30 lat wszechstronne badanie
zdrowia Amerykanek). W 1986 r. zapytano je, po ile godzin
najczęściej sypiają. Poproszono też, aby co dwa lata informowały o
swojej wadze. Obserwacje trwały 16 lat; później opracowywano
wyniki.

Na początku badania kobiety sypiające najwyżej pięć godzin na
dobę ważyły przeciętnie prawie 2,5 kg więcej niż panie sypiające
po siedem godzin.

W ciągu kolejnej dekady obserwacji kobiety niedosypiające
przybrały średnio 0,72 kg więcej niż ich dłużej śpiące koleżanki.

"To wygląda na bardzo niewiele, trzeba jednak pamiętać, że to
średnia. Niektóre panie przytyły o wiele więcej, a już nawet mała
różnica wagi ciała może u pewnych osób zwiększyć ryzyko pojawienia
się problemów ze zdrowiem, takich jak cukrzyca czy nadciśnienie" -
podkreślił kierownik badań Sanjay Patel z Case Western Reserve
University w Cleveland (USA).

Aby jak najpełniej wyjaśnić różnice w przybieraniu na wadze,
naukowcy uwzględnili nawyki żywieniowe kobiet i to, czy one ćwiczą.

"Wcześniejsze badania wykazały, że już po kilku dniach
ograniczenia snu hormony kontrolujące apetyt powodowały, że ludzie
czuli się bardziej głodni" - przypomniał Patel. "Dlatego
sądziliśmy, że kobiety niedosypiające mogą jeść więcej".

"W rzeczywistości one jedzą mniej. Można więc sądzić, że u kobiet
mało sypiających za przybór wagi odpowiadają nie apetyt ani dieta"
- dodał.

Naukowcy uznali też, że większej skłonności do przybierania na
wadze pań niedosypiających nie można wyjaśnić brakiem aktywności
fizycznej.

Badanie nie dało odpowiedzi, dlaczego ograniczenie snu zwiększa
przyrost wagi - przyznał Patel. Jego zdaniem związek ten zasługuje
na dalsze badania. Badacz sugerował, że ograniczenie snu może
wpływać na liczbę kalorii spalanych w stanie spoczynku.

41. Niedobory owoców w diecie związane z ryzykiem astmy

Osoby cierpiące na astmę oskrzelową spożywają mniej owoców i witaminy C w porównaniu z osobami, które nie mają tej choroby - wskazują wyniki brytyjskich badań, o których informuje specjalistyczne pismo "Thorax".

"Z naszych badań wynika, że dieta może wpływać na ryzyko rozwoju
astmy" - komentuje prowadzący badania dr N. J. Wareham z Medical
Research Council w Cambridge. Zdaniem badacza, ważne jest to, że
jest to czynnik, na który mamy wpływ i który możemy modyfikować.

Astma oskrzelowa jest przewlekłą chorobą układu oddechowego na
podłożu zapalnym. Objawia się głównie napadami duszności wskutek
skurczu oskrzeli. Wiadomo, że w jej rozwoju biorą udział czynniki
środowiskowe - ekspozycja na alergeny, np. pyłki roślin czy
zanieczyszczenia. Ale szereg badań wskazuje, że istotną rolę
odgrywają tu czynniki genetyczne.

Aby sprawdzić, jaki związek zachodzi między dietą a ryzykiem
astmy, zespół Warehama zaprosił do badań 515 dorosłych osób, u
których stwierdzono astmę oraz 515 odpowiednio dobranych osób bez
tej choroby. Przez tydzień pacjenci spisywali w dzienniczku, jakie
pokarmy spożywają.

Okazało się, że dzienne spożycie owoców było mniejsze w grupie
chorych na astmę niż w grupie kontrolnej. Astmatycy jedli średnio
132 gramy owoców dziennie, podczas gdy osoby bez astmy - ok. 149
gramów. Spadek ryzyka astmy był wyraźnie związany ze spożyciem
cytrusów - u tych, którzy jedli przynajmniej 46,3 g cytrusów
dziennie, astma oskrzelowa występowała o połowę rzadziej, niż u
tych, którzy nie jedli ich wcale.

Dokładniejsze analizy wykazały, że chorzy z astmą pełnoobjawową
spożywali ogólnie mniej witaminy C oraz manganu. We krwi tych
pacjentów wykrywano ponadto niższe stężenie witaminy C niż u osób
zdrowych. Zarówno witaminę C, jak i mangan zalicza się do tzw.
przeciwutleniaczy, tj. związków zwalczających wolne rodniki -
szkodliwe cząsteczki, które wyrządzają wiele szkód w organizmie i
nasilają procesy zapalne.

Jak podkreślają naukowcy, ryzyko astmy nie zależało od innych
elementów tzw. zdrowego stylu życia, takich jak poziom aktywności
fizycznej, spożycie tłuszczu i kalorii czy palenie papierosów w
przeszłości.(

42. W UE i USA 120 mln obywateli ma problem z otyłością

Około 60 mln ludzi w UE i nawet nieco więcej w Stanach Zjednoczonych cierpi na otyłość. Coraz częściej problem ten zaczyna dotyczyć dzieci. UE i USA chcą zwiększyć wysiłki, by walczyć z tą przypadłością.

W piątek w Brukseli zakończyło się dwudniowe spotkanie
przedstawicieli UE i Stanów Zjednoczonych poświęcone problemowi
otyłości i nadwagi.

Sprawa jest poważna. Poza wzrastającą liczbą osób otyłych,
jednocześnie zwiększa się liczba ludzi z nadwagą. W USA takich
osób jest blisko 200 milionów, co oznacza, że ponad 70 proc. z 280
mln obywateli tego kraju ma ten problem. W UE jest ponad 100
milionów takich osób (na 450 mln mieszkańców).

W ostatnich latach otyłość i nadwaga zaczynają coraz częściej
dotyczyć dzieci. W Unii Europejskiej rocznie 400 tys. dzieci
zaczyna chorować na otyłość. W Stanach Zjednoczonych 9 mln dzieci
jest otyłych - to liczba trzykrotnie większa niż 25 lat temu.

Unijny komisarz ds. zdrowia, Markos Kyprianu i amerykański
wiceminister zdrowia, Alex Azar podkreślali, że ponieważ problem
dotyczy obu stron Atlantyku, obie strony chcą wspólnie mu
zaradzić. Obaj uważają, że jednym z najważniejszych kroków na
początek jest odpowiednia edukacja społeczeństwa.

"Bez względu na to, co rząd zrobi i jak zmieni prawo, nie może
nakazać obywatelowi, co ma jeść. Nie może kazać mu przejść kawałek
drogi zamiast jechać autobusem, jeść owoce i warzywa zamiast
hamburgerów, wybrać schody zamiast windy" - tłumaczył Azar.

Komisarz Kyprianu podkreślił, że ważne jest zaangażowanie w tej
sprawie "wszystkich aktorów": władz, rodzin, nauczycieli,
producentów żywności, a także organizacji pozarządowych. "Każdy ma
zadanie do wykonania" - mówił.

UE i USA chcą nakłaniać producentów żywności do tego, aby
zamieszczali na opakowaniach prawdziwą informację o zawartości
składników, które mogą doprowadzać do nadwagi lub otyłości. Nad
projektem takiej regulacji dotyczącej krajów Unii pracuje obecnie
Parlament Europejski, ale na skutek nacisków lobby producentów
żywności, złagodził przepisy.

Zarówno UE, jak i USA, zamierzają prowadzić więcej kampanii
społecznych promujących zdrową żywność i zdrowy styl życia. Obie
strony chcą też, by ze szkół były wycofywane automaty do
sprzedawania chipsów, batoników i innych niezdrowych produktów, a
zamiast tego, by określono standardy dietetyczne dotyczące
posiłków dla uczniów w szkolnych stołówkach. UE i USA chciałyby
także, aby w szkołach były prowadzone akcje rozdawania dzieciom
owoców i warzyw.

43. Hormon produkowany w jelitach obniża apetyt

Wstrzykując hormon produkowany w jelicie cienkim można osłabić apetyt na jedzenie i poprawić aktywność fizyczną u osób cierpiących na otyłość czy nadwagę - artykuł na ten temat zamieszcza pismo "International Journal of Obesity".

Do takich wniosków doszli naukowcy z Imperial College w Londynie,
którzy testowali hormon oksyntomodulinę w grupie 15 zdrowych
ochotników z nadwagą. Wśród badanych znalazły się osoby w wieku od
23 do 49 lat.

Wszyscy musieli sobie wstrzykiwać hormon przez kolejne 4 dni. Po
pierwszym zastrzyku badanym podano posiłek i obserwowano, jak dużo
zjedli. Na kolejne dwa dni pacjenci wrócili do swojego codziennego
życia, ale trzy razy dziennie przed posiłkami robili sobie
zastrzyki z oksyntomoduliną. Czwartego dnia badań znów pojawili
się w szpitalu, gdzie sprawdzono, ile energii przyjmują wraz z
posiłkiem oraz ile jej wydatkują w czasie aktywności.

W ramach kontroli testy powtórzono zastępując zastrzyki z hormonu
solą fizjologiczną.

Okazało się, że pod wpływem hormonu pacjenci zaczęli jeść mniej
kalorycznie - po pierwszym posiłku liczba kalorii przyjmowanych
wraz z pokarmem spadła średnio o 17,4 proc. Ponadto, wzrosła
również ich aktywność fizyczna i związane z nią wydatkowanie
energii - średnio o 26 proc. Podawanie hormonu przyczyniło się też
do spadku masy ciała pacjentów - średnio o 0,5 proc.

Jak tłumaczą autorzy pracy, działanie oksyntomoduliny polega na
informowaniu mózgu o tym, że organizm ma pod dostatkiem energii i
nie musi tracić czasu na jej poszukiwanie czy zachowanie. Zamiast
tego może ją natomiast spożytkować na jakąś inną aktywność.

Jak komentuje prowadzący badania prof. Steve Bloom, większość
ludzi stara się walczyć z nadwagą czy otyłością za pomocą diety,
ale redukcja kalorii obniża jednocześnie aktywność. Jest to
proces, który pozwala organizmowi zaadaptować się do warunków
głodu i ograniczyć wydatkowanie energii. W ten sposób po pewnym
czasie pacjent przestaje chudnąć.

Natomiast oksyntomodulina nie tylko ogranicza apetyt na jedzenie,
ale poprzez wpływ na aktywność fizyczną zwiększa wydatki
energetyczne. Dzięki temu może przynosić znacznie lepsze efekty w
walce z otyłością.

44. Zmiana diety może pomóc kobietom z chorobą jajników

Problemy z płodnością i zaburzenia hormonalne, typowe dla kobiet z zespołem policystycznych jajników (PCOS), mogą ulec poprawie dzięki diecie ubogiej w węglowodany - wskazują najnowsze badania opisane na łamach specjalistycznego miesięcznika "Fertility and Sterility".

Zespół policystycznych jajników jest złożonym schorzeniem, które
dotyka ok. 5 proc. kobiet w wieku rozrodczym. Charakteryzuje się
zaburzeniami funkcji rozrodczych i metabolizmu. Głównym objawem
jest brak jajeczkowania i związany z tym zanik miesiączki oraz
kłopoty z płodnością. Jajniki są powiększone, pełne torbieli.
Często też występuje męski typ owłosienia (hirsutyzm) i trądzik.

Schorzeniu towarzyszą liczne zaburzenia metaboliczne, takie jak
otyłość i oporność na insulinę - hormon regulujący poziom glukozy
we krwi. Pod pojęciem oporności na insulinę naukowcy rozumieją
zbyt małą wrażliwością tkanek na ten hormon, co powoduje, że
trzustka zaczyna go produkować w coraz większych ilościach.
Zaburzenie to może prowadzić do rozwoju cukrzycy typu II.

W leczeniu PCOS stosuje się zwykle terapię hormonalną albo
wycięcie fragmentów jajników. Lekarze szacują jednak, że choroba
często pozostaje nierozpoznana.

Naukowcy z zespołu dr Crystal C. Douglas z Uniwersytetu Stanu
Alabama w Birminghamouglas doszli do takich wniosków po
przebadaniu 11 kobiet cierpiących na PCOS między 19 a 42 rokiem
życia. Wśród pacjentek znalazły się zarówno kobiety otyłe jak i z
normalną masą ciała.

Pacjentki przeszły zarówno dietę standardową, jak i ubogą w
węglowodany. Każda dieta była stosowana przez 16 dni, a odstęp
między nimi wyniósł 3 tygodnie.

Okazało się, że po diecie z obniżoną zawartością węglowodanów
trzustka kobiet produkowała mniejsze ilości insuliny, w porównaniu
z dietą standardową. Również skok w produkcji insuliny obserwowany
normalnie po posiłku (w odpowiedzi na wysoki poziom glukozy) był
mniej drastyczny na diecie uboższej w węglowodany. Nie
zaobserwowano natomiast żadnych zmian w poziomie hormonów
płciowych w krwiobiegu.

Jak tłumaczą naukowcy, badania wskazują, że wysoki poziom
insuliny przyczynia się do innych zaburzeń hormonalnych
charakterystycznych dla PCOS. Spadek stężenia tego hormonu może
więc złagodzić objawy PCOS, podkreślają.

Zdaniem autorów pracy, obserwacje te dowodzą, że zmiana diety
może być użytecznym uzupełnieniem terapii PCOS. "Z naszych badań
wynika, że umiarkowana redukcja zawartości węglowodanów w diecie u
kobiet z PCOS może z czasem zaowocować poprawą zdrowia,
niezależnie nawet od zmian masy ciała" - konkluduje dr Douglas.

45. Odkryto białko wpływające na hormon otyłości

Naukowcy odkryli białko, które reguluje aktywność i działanie adiponektyny, hormonu otyłości - donosi najnowszy numer "Nature Cell Biology".


Adiponektyna jest hormonem produkowanym przez komórki tkanki
tłuszczowej (adipocyty). Odgrywa ona ważną rolę w metabolizmie
glukozy i związków tłuszczowych, pobudzając spalanie kwasów
tłuszczowych w wątrobie i mięśniach. Adiponektyna działa
przeciwzapalnie, przeciwdziała cukrzycy, miażdżycy i "uwrażliwia"
komórki na działanie insuliny.

Grupa naukowców z Uniwersytetu Teksańskiego z San Antonio,
pracujących pod kierunkiem Lily Dong, odkryła białko komórkowe,
które łączy się z receptorem adiponektyny. Białko to, nazwane
APPL1, oddziałuje z receptorem 1 dla adiponektyny i reguluje efekt
hormonu metabolizm kwasów tłuszczowych oraz glukozy.

Nadmiar APPL1 zwiększa aktywność adiponektyny, a także wpływa na
stymulowane przez hormon zdarzenia, takie jak spalanie kwasów
tłuszczowych i wchłanianie glukozy. Zahamowanie produkcji APPL1
hamuje efekty działania adiponektyny. APPL1 pomaga także w
uwrażliwieniu komórek na działanie insuliny.

Odkrycie białka APPL1 pomoże lepiej poznać mechanizmy powstawania
otyłości, cukrzycy i miażdżycy oraz umożliwi opracowanie nowych
leków, przeciwdziałających tym schorzeniom.

Otyłość jest przyczyną wielu zaburzeń fizjologicznych i chorób z
nimi związanych. Ludzie otyli mają większą skłonność do zachorowań
na cukrzycę, miażdżycę, nadciśnienie, kamicę pęcherzyka
żółciowego, bezpłodność, zmiany w kręgosłupie i stawach nóg,
częściej zapadają na nowotwory, choroby wątroby i serca.

46. Statyny mogą odwracać zmiany miażdżycowe

Wyższe dawki leków na obniżenie poziomu cholesterolu mogą pomóc osobom chorym na serce, odwracając niektóre procesy chorobowe, zapobiegając udarom i zawałom - wynika z badań brytyjskich naukowców, których wyniki przedstawiono na kongresie American College of Cardiology.

Naukowcom udało się znaleźć sposób na odwrócenie przewlekłego
osadzania się złogów miażdżycowych na ściankach tętnic. Proces ten
powoduje zwężenie naczyń krwionośnych, a jego skutkiem może być
zawał lub udar.

Dotychczas zabiegi lekarzy koncentrowały się na spowolnieniu
procesu uważanego za nieodwracalny. Badania nad
przeciwcholesterolowym lekiem Crestor (rosuvastatyna) wykazały
jednak, iż u pacjentów, którzy przyjmowali jego zwiększoną dawkę,
nastąpiło odwrócenie postępu choroby wieńcowej.

Według brytyjskich lekarzy, bardziej intensywne stosowanie statyn
(zwłaszcza silniejszych odmian takich, jak rosuvastatyna)
zmniejsza o połowę ryzyko zawałów i udarów.

Statyny powstrzymują bowiem enzym odpowiedzialny za syntezę
cholesterolu. W ten sposób w komórkach ustroju zmniejszają pulę w
tzw. złego cholesterolu LDL (niskiej gęstości) i zwiększają poziom
tzw. dobrego cholesterolu, HDL. Z badań klinicznych wynika, iż im
niższy poziom cholesterolu LDL, tym mniejsze jest ryzyko rozwoju
miażdżycy, choroby wieńcowej i zawału lub udaru.

U czterech na pięciu pacjentów leczonych rosuvastatyną udało się
zmniejszyć złogi miażdżycowe. Największą redukcję zaobserwowano w
przypadku pacjentów w zaawansowanym stadium choroby. Okazało się,
że intensywne leczenie zmniejsza osadzanie się tłuszczów na
ściankach tętnic o 10 proc., cholesterolu LDL o 50 proc. i podnosi
poziom cholesterolu HDL o 15 proc.

Na całym świecie miliony ludzi cierpią na miażdżycę. Choroba ta
może być spowodowana zarówno skłonnościami genetycznymi, jak i
wywołana niewłaściwym trybem życia i odżywiania.

47. Kakao obniża ciśnienie i chroni serce

Kolejne badania potwierdzają korzystny wpływ ciemnej czekolady i kakao na układ krążenia - informuje pismo "Archives of Internal Medicine".

Dobry wpływ kakao na układ sercowo-naczyniowy zaobserwowano już w
XVIII wieku. Jednak dopiero niedawno okazało się, że efekt ten
jest związany z flawanolami - substancjami, które obniżają
ciśnienie tętnicze i poprawiają funkcjonowanie komórek
wyściełających naczynia krwionośne.

Zespół Briana Buijsse'a z Instytutu Zdrowia Publicznego w
holenderskim Bilthoven przeprowadził w ciągu 15 lat badania na 470
Holendrach w wieku od 65 do 84 lat. Oceniano ich stan zdrowia i
pytano o dietę na początku badań, a następnie powtarzano procedurę
podczas kolejnych wizyt co 5 lat. Zależnie od ilości spożywanego
kakao mężczyzn podzielono na trzy grupy.

Jak wykazały badania, mężczyźni regularnie spożywający kakao
mieli znacząco niższe ciśnienie krwi od tych, którzy go nie
spożywali. W ciągu 15 lat obserwacji zmarło 314 mężczyzn - z tego
152 z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego. Grupa spożywająca
najwięcej kakao była o połowę mniej narażona na zgon z powodu
choroby serca - nawet, gdy brano pod uwagę także inne czynniki
ryzyka - wagę, palenie, aktywność fizyczną, spożycie alkoholu i
kaloryczność diety. Wśród mężczyzn lubiących kakao niższe było
również ryzyko śmierci z innych przyczyn.

Obniżający ciśnienie tętnicze krwi wpływ kakao sam w sobie nie
tłumaczy zmniejszonego ryzyka zgonu. Prawdopodobnie chodzi też o
korzystny wpływ zawartych w nim przeciwutleniaczy, na przykład
flawanoli. Mogłyby one zmniejszać ryzyko niektórych nowotworów i
chorób płuc.

48. Jedzenie jabłek chroni mózg

Pewien związek obficie występujący w jabłkach może chronić mózg przed uszkodzeniem i chorobami takimi jak parkinson czy alzheimer - informują badacze z USA na łamach pisma "Journal of Agricultural and Food Chemistry". Nosi on nazwę kwercetyna i należy do grupy związków roślinnych nazywanych flawonoidami.

Ich zadanie to ochrona rośliny przed
bakteriami, wirusami i grzybami. Wyniki wielu badań wskazują z
kolei, że u ludzi i zwierząt mają one działanie
przeciwnowotworowe, chronią przed chorobami serca i cukrzycą. Jest
to związane głównie ze zdolnością flawonoidów do neutralizacji
wolnych rodników, cząsteczek silnie utleniających i jednocześnie
uszkadzających różne składniki komórek - takie jak białka czy DNA.

Teraz zespół z Cornell University w Ithaca (stan Nowy Jork)
zaobserwował u szczurów, że dzięki swej właściwości kwercetyna
może chronić przed wolnymi rodnikami tkankę mózgu. Naukowcy już od
dawna podejrzewają, że uszkodzenia spowodowane tymi cząsteczkami
są przyczyną rozwoju różnych schorzeń neurodegeneracyjnych, w tym
choroby Parkinsona i Alzheimera.

Badacze zaobserwowali, że u zwierząt, którym podawano ekstrakt
flawonoidów z jabłek, cząsteczki silnego utleniacza o nazwie
nadtlenek wodoru (popularna woda utleniona) wyrządzały mniej szkód
w mózgu niż u szczurów, których dieta nie zawierała flawonoidów.
Im bardziej stężony ekstrakt podawano szczurom, tym mniejsze były
zniszczenia tkanki nerwowej.

Dalsze badania wykazały, że za ochronny efekt ekstraktu
odpowiedzialna była przede wszystkim kwercetyna, główny flawonoid
jabłek, obecny także w czosnku, jagodach i żurawinach. Jak ocenili
badacze, neutralizuje ona wolne rodniki silniej niż witamina C,
naturalnie występujący w organizmie przeciwutleniacz.

Wcześniej udało się zaobserwować, że kwercetyna daje też
silniejszy efekt ochronny w przypadku raka jelita grubego i raka
wątroby.

"Mimo że nasze badania były prowadzone na szczurach
laboratoryjnych, nie wzbraniam się przed stwierdzeniem, że jedno
jabłko dziennie może korzystnie wpłynąć na nasze zdrowie" -
konkluduje prowadzący badania prof. Chang Y. Lee.

49. Amatorzy wina odżywiają się zdrowiej niż piwosze

Osoby, które lubią wino, preferują też zdrowszą dietę niż amatorzy piwa - wskazują wyniki duńskich badań, o których informuje pismo "British Medical Journal".Do takich wniosków doszli naukowcy z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego w Kopenhadze, którzy sprawdzili, jakie pokarmy wybierają w supermarkecie osoby kupujące wino lub piwo.

W analizach uwzględniono 3,5 mln transakcji przeprowadzonych w 98
sklepach dwóch dużych duńskich sieci handlowych w okresie 6
miesięcy (od września 2002 r. do lutego 2003 r.).

Okazało się, że amatorzy wina kupują więcej owoców, warzyw, w tym
oliwek, chudego mięsa, np. drobiowego, chudych serów i mleka oraz
oleje roślinne, w porównaniu z osobami preferującymi piwo, które
częściej wybierają do jedzenia dania gotowe, czerwone i tłuste
mięso, jak wieprzowina czy baranina, kiełbaski, chipsy, napoje
gazowane, cukier, masło lub margarynę.

"Z naszych badań wynika, że osoby kupujące i prawdopodobnie
pijące wino, nabywają też więcej zdrowej żywności, niż miłośnicy
piwa. Oznacza to, że ich dieta jest zdrowsza" - komentuje
prowadzący badania prof. Morten Gronbaek.

Jak podkreślają naukowcy, wyniki uzyskane dla konsumentów
duńskich stanowią potwierdzenie dla podobnych doniesień z USA czy
Francji.

Z przeprowadzonych do tej pory badań wynika, że wino może
korzystniej wpływać na zdrowie niż inne alkohole. Naukowcy
podejrzewają, że może to mieć związek z obecnymi w nim
specyficznymi substancjami. Duńskie badania sugerują jednak, że
pewną rolę mogą tu ogrywać szczególne cechy amatorów wina, którzy
zdają się być bardziej wykształceni, szczuplejsi i prowadzą
zdrowszy styl życia, niż miłośnicy innych alkoholi.

Dlatego tak ważne jest, by analizując związek między piciem
alkoholu a zdrowiem, uwzględniać inne składowe stylu życia, jak
dieta, palenie papierosów, aktywność fizyczna, wykształcenie i
zarobki badanych - podkreślają autorzy najnowszej pracy.

50. Witamina C nie chroni przed przeziębieniem?

Regularne przyjmowanie witaminy C raczej nie
chroni przed przeziębieniem, ale może nieco skrócić czas rwania choroby - uważają badacze fińscy i australijscy. Pracę na ten temat zamieszcza pismo "PLoS Medicine".

Witamina C (inaczej kwas askorbinowy) reguluje wiele ważnych
procesów biologicznych w naszym ciele, m.in. czuwa nad prawidłową
pracą komórek odporności i pomaga im zwalczać infekcje. Ludzie nie
produkują tej witaminy i dlatego muszą ją spożywać wraz z
pokarmem.

W latach 70. popularne stało się przekonanie, że regularne
stosowanie witaminy C w postaci farmakologicznej może zapobiegać
przeziębieniom i pomaga je leczyć. Przyczyniła się do tego w dużym
stopniu książka laureata Nagrody Nobla z chemii - Linusa Paulinga.
Nosiła ona tytuł "Witamina C i przeziębienie".

Autor przedstawiał w niej liczne argumenty, które miały zachęcić
do zażywania ogromnych dawek witaminy C dziennie. Jednak badania
prowadzone od tego czasu dawały sprzeczne wyniki.

Aby rozstrzygnąć rolę witaminy C w prewencji przeziębień badacze
z Uniwersytetu w Helsinkach razem z kolegami z Australii
przeanalizowali wyniki 55 różnych doświadczeń z lat 1940-2004.
Wszystkie oceniały korzyści zdrowotne płynące z regularnego
zażywania witaminy C - w dawkach przynajmniej 200 miligramów na
dzień.

Okazało się, że w większości przypadków witamina C nie chroniła
przed przeziębieniami. Badacze zaobserwowali też, że dzięki niej
czas trwania choroby skracał się w niewielkim stopniu.

Nie znaleziono natomiast dowodów, by zażywanie witaminy C od
pierwszego dnia przeziębienia skracało chorobę. Jedyny pozytywny
efekt uzyskano dla bardzo wysokiej dawki - 8 gram dziennie.

"Z naszych badań wynika, że regularne dawki witaminy C mogą
działać ochronnie tylko u nielicznych osób" - komentuje biorący
udział w badaniach Robert Douglas z Narodowego Uniwersytetu
Australijskiego w Cranberra.

Autorzy, przyznają jednak, że duże korzyści z regularnego
stosowania witaminy C mogą odnieść te osoby, które są narażone na
silny stres fizyczny - np. z powodu ekstremalnego wysiłku czy
bardzo niskich temperatur. Dotyczy to np. żołnierzy, maratończyków
czy narciarzy. Dzięki witaminie C ryzyko przeziębienia może u nich
spaść nawet o połowę.

Źródło: www.studentnews.pl

- Siema. I jak, masz te zakwasy po wczorajszym wf ? Rozlał ci się kwas mlekowy?

+ No mam. Teraz czekam, aż go wp******i glukoza.

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Artroskopia kolana - proszę o radę i pomoc

Następny temat

Badanie EKG

WHEY premium