W wiosce Wrocław nigdy nie zauważyłem, aby "Polucjanci", czy "Straszaki Miejskie" robili komuś problemy za jazdę chodnikiem/ścieżką/ulicą, niezależnie od tego jakie były okoliczności(czy "była ścieżka, a ktoś jechał ulicą", czy inne kombinacje).
Np. na Wrocławskim Rynku jest zakaz wjazdu rowerami, a ludzie jeżdżą(w Rynku jest też komenda Straży Miejskiej, są kamery), i nic.
Zabytkowy Ostrów Tumski, to samo(zakaz wjazdu czymkolwiek na niektóre ulice), czyli zero reakcji na rowerzystę.
Ogólnie służby mundurowe "olewają" tu rowerzystów - byle pod prąd nie jechać, czy "zygzakiem" po pijaku, to masz spokój.
Jeżdżę rowerem od prawie 20 lat(mam niewiele więcej, więc prawie całe życie), a przez ostatnie 1,5 roku codziennie do szkoły, więc radiowozów mijałem już tysiące, w różnych miejscach/sytuacjach. Zero problemów.
W dużym mieście są po prostu ważniejsze sprawy, niż nękanie rowerzystów. Prawdziwych przestępców trzeba łapać. Psychole biegają z nożami, strzelają z wiatrówki do przechodniów, itp. Pracy Policja ma full.
A Straż Miejska całymi dniami tylko zakłada blokady na koła samochodów - strumień kasy płynie.
___________________________________________________________________________
Zmieniony przez - Tanie_Wino w dniu 2006-08-09 21:40:32