Trudno w tej sytuacji uważać cholesterol za przyczynę miażdżycy. Do mitów zaliczyłbym zwłaszcza pogląd, że to zjedzony cholesterol odkłada się w tętnicach człowieka, choć tego rodzaju zjawisko może się zdarzać u niektórych zwierząt roślinożernych w sztucznych warunkach doświadczalnych. Podwaliny tego mitu stworzył na początku XX wieku Aniczkow, który wykazał w badaniach na królikach, że dodatek do paszy znacznych ilości cholesterolu wywołuje u tych zwierząt zmiany w ścianach naczyń o charakterze zbliżonym do miażdżycowych.
Musimy jednak pamiętać, że w naturalnej paszy królika cholesterol w ogóle nie występuje, jest więc dla niego "ciałem obcym".
Karmienie dietą "cholesterolową" zwierząt mięsożernych, jak psy i koty, nie wywoływało u nich miażdżycy. Podobnie jest u człowieka. Jak pisał nieżyjący już polski fizjolog, Walawski, ściana jelita nie jest bibułą, przez którą może wszystko przechodzić tam i z powrotem. Podawał po 10 g cholesterolu dziennie młodym mężczyznom i przekonał się, że wchłaniali nie więcej niż 0,6 g; reszta była wydalana.
Nowsze, precyzyjniejsze, badania izotopowe (Krumdieck i Ho, 1977) mówią już tylko o wchłanianiu rzędu 0,35 g cholesterolu.
"Prawdziwi" Masajowie piją codziennie 5-6 litrów zsiadłego mleka (Mann i Spoerry, 1974), nie jedzą warzyw ani owoców, a ich poziom cholesterolu, rzędu 100 mg na 100 ml krwi, jest najniższy na świecie. Oczywiście próbuje się to tłumaczyć genetyką, ale skoro tak, to dlaczego ten poziom nagle rośnie, kiedy Masaj wstępuje do wojska i je z żołnierskiego kotła?
Źródło: dobradieta.pl
P.S. Odnośnie wolnych rodników napisane szerzej jest tu => https://www.sfd.pl/temat287462/
P.S.2 Nie znalazłem jeszcze tego arta na forum, więc go podałem, bo wydaje mi się wartościowy.