Doping "terapeutyczny"?
Nie musi być zaprzeczeniem fair play, a bywa nawet konieczny - przekonują niektórzy sportowcy i lekarze. W pewnych sytuacjach może uratować życie i zdrowie zawodników. Takie kontrowersyjne tezy zazwyczaj budzą sprzeciw, a ich głosicieli określa się mianem manipulatorów. Może jednak mają nieco słuszności?
W październiku 2005 roku amerykański narciarz Bode Miller dał się poznać jako zwolennik legalizacji dopingu. "Pod nadzorem lekarza i naukowców nawet taki produkt jak erytropoetyna (EPO) mógłby zminimalizować ryzyko długotrwałych kłopotów zdrowotnych i zabezpieczyć sportowców przed kontuzjami" - oświadczył.
Dwa miesiące później w jego ślady poszło trzech specjalistów od bioetyki i fizjologii, Bengt Kayser, Alexandre Mauron i Andy Miah. W artykule opublikowanym w medycznym piśmie "The Lancet" trzej naukowcy utrzymują, że "walka z dopingiem przynosi więcej szkody niż korzyści" sprawiając, iż środki dopingujące stosowane są w ukryciu. Zdaniem trzech naukowców lekarz sportowy powinien w nieskrępowany sposób wybierać terapię, dążąc do tego, by zminimalizować negatywny wpływ praktykowania sportu wyczynowego na zdrowie zawodnika. Tak jak doktor Eufemiano Fuentes, podejrzany o zorganizowanie siatki dopingowej dla kolarzy, którą rozpracowano w Madrycie przed rozpoczęciem Tour de France, wielu lekarzy zajmujących się przygotowywaniem zawodników mówi o dopingu "terapeutycznym". Miałby on łagodzić ewentualne skutki uboczne intensywnego uprawiania sportu.
Takie postawienie sprawy wywołało nerwową reakcję dyrektora ds. medycznych Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Alaina Garniera. Swój gniew wyraził w liście otwartym skierowanym w połowie sierpnia do "wszystkich zwolenników medycznego dopingu". "Czy lekarz na wieść o tym, że jego pacjent jest poddawany torturom, powinien zaproponować mu medyczną pomoc po to, by w mniejszym stopniu wpłynęły one na jego zdrowie? - pyta doktor Garnier. - Oczywiście, że nie, ale osobnicy opowiadający się za dopingiem medycznym kierują się taką samą chorą logiką".
William Lowenstein, dyrektor Instytutu Rotschilda zajmującego się badaniem i leczeniem uzależnień, członek francuskiej Rady Prewencji i Walki z Dopingiem opowiada się z kolei za porozumieniem sportowców stosujących doping w celach terapeutycznych. "Ze zdrowotnego punktu widzenia lekarz nie może włączyć dopingu terapeutycznego do swoich metod. Jeśli jednak natrafi na pacjenta faszerującego się na co dzień kortykoidami, powinien mieć możliwość przepisania mu potasu, aby zminimalizować drżenie mięśniowe i ryzyko nagłej śmierci - uważa Lowenstein. - W tej chwili, w imię sportowej etyki, jesteśmy nazbyt represyjni".
Wśród pacjentów jego kliniki uzależnień w Boulogne-Billanciurt w departamencie Hauts-de-Seine jest wielu znanych sportowców. "Tak jak kiedyś lekarze nauczyli się postępować z narkomanami, tak teraz muszą znaleźć wspólny język ze sportowcami stosującymi doping. Powinni zasłużyć sobie na ich zaufanie, odżegnując się równocześnie od roli ich wspólników - przekonuje Lowenstein. - Represje i prewencja dziś już nie wystarczą. Najwyższy czas opracować sposoby leczenia i minimalizowania ryzyka zdrowotnego dla uzależnionych sportowców".
http://wiadomosci.onet.pl/1363646,242,kioskart.html
Największe mity i kłamstwa dotyczące dopingu: https://***********/d0ping
Największe mity medyczne: https://***********/mitologia1